Advertisement
Menu
/ elmundo.es

„Nie” Barcelony dla Morientesa i „emocjonujący wieczór” na Bernabéu

Mija 20 lat od osiągnięcia porozumienia między Realem Madryt a Interem Mediolan w sprawie transferu Ronaldo Nazario, który domknięto 31 sierpnia 2002 roku o godzinie 23. „Było zabawnie”, wspominają dzisiaj działacze Królewskich.

Foto: „Nie” Barcelony dla Morientesa i „emocjonujący wieczór” na Bernabéu
Fot. Getty Images

„Real Madryt komunikuje, że istnieją różnice nie do pokonania z Interem Mediolan w sprawie zakontraktowania Ronaldo. Po szczerych i serdecznych rozmowach, jakie odbyły się dzisiaj rano, pozostało oczywiste, że osiągnięcie satysfakcjonującego porozumienia jest niemożliwe, więc oba kluby uznają negocjacje za zakończone”. Taki komunikat Królewscy opublikowali 23 sierpnia 2002 roku, kończąc wielką telenowelę tamtego lata. Przynajmniej publicznie. Real Madryt miał nie pozyskać Ronaldo Nazario, Złotej Piłki niedawno zakończonego mundialu w Korei i Japonii.

Wszystkie galaktyczne transfery Florentino Péreza mają jednak za sobą wielką historię: klauzula i wątpliwości Luísa Figo, serwetka Zinédine'a Zidane'a, „Never, never, never” dotyczące Davida Beckhama... Oraz ten wieczór 31 sierpnia 2002 roku w przypadku Ronaldo. O godzinie 23 Królewscy i Inter podpisali dokumenty potwierdzające transfer O Fenómeno. To jeden z historycznych momentów rynku transferowego.

Dzisiaj, 31 sierpnia 2022 roku, mija 20 lat od przyjścia trzeciego Galáctico do Realu Florentino. Wielki dzień dla Królewskich w tym wieku, do którego doprowadziła głównie zła relacja Ronaldo z Héctorem Cúperem, ówczesnym trenerem Interu. Nerazzurri skończyli Serie A na trzecim miejscu za mistrzowskim Juventusem oraz Romą, a Brazylijczyk rozegrał tylko dziesięć meczów ligowych po podwójnej kontuzji kolana.

„Powiedziałem Morattiemu: Cúper albo ja”
Pomimo wielkiego występu na mistrzostwach świata, wątpliwości dotyczące przyszłości Ronaldo zjadały Massimo Morattiego, prezesa Interu, więc kiedy napastnik pojawił się w biurze sternika klubu, by zażądać zwolnienia Cúpera, Moratti wybrał trenera. „Nie mogłem zostać z tym szkoleniowcem. Powiedziałem Morattiemu: «Prezesie, albo go zwalniasz, albo odchodzę». Niestety dla mojej historii z Interem on wybrał Cúpera, ale szczęśliwie rozpoczęła się moja historia z Realem Madryt”, tłumaczył Brazylijczyk w rozmowie z DAZN.

Tamto „nie” Morattiego dla Ronaldo rozpoczęło ruchy Florentino Péreza, który był zakochany w napastniku i przekonany, jaka musi być jego przyszłość po wielkim występie na mundialu. W biurach Santiago Bernabéu nikt jednak nie spodziewał się, że wszystko przeciągnie się dosłownie do ostatnich minut okienka. Transfer wydawał się początkowo łatwy, szczególnie przy nacisku piłkarza na odejście z Mediolanu oraz otwartości Interu na rozmowy w tej sprawie, ale stał się „zabawnym” koszmarem dla Królewskich.

„To był fajny czas... Ale tylko dlatego, że na końcu wszystko się udało”, wspominają dzisiaj działacze już z biur w Valdebebas. Dla madridismo tamte tygodnie były wiecznością, a kibice byli przyzwyczajeni do letnich spekulacji po transferach Figo i Zidane'a. Wszystko objęło także Fernando Morientesa, podstawowego zawodnika Realu Madryt, który właśnie wygrał Ligę Mistrzów, ale także element do usunięcia wobec zapowiadanego przyjścia Ronaldo. Hiszpan był nawet częścią pierwszego porozumienia, jakie osiągnęły Real i Inter.

Przed meczem o Superpuchar Europy między Los Blancos a Feyenoordem, który rozgrywano 30 sierpnia 2002 roku, agent Morientesa potwierdził mu zamiary Realu Madryt. Klub był gotowy kupić Ronaldo i pozwolić na odejście Morientesa do Barcelony przy udziale Interu. „Pamiętam, że pytałem mojego agenta: «Real chce, żebym odszedł i puści mnie do Barcelony?». Odpowiedział, że tak, więc zaczęliśmy negocjować z Barceloną. Jednak kiedy wysłano papiery, Barcelona stwierdziła, że nie jest w stanie wyrównać mojej pensji z Realu. Więc powstało zamieszanie, po którym wstałem, zadzwoniłem do mojego agenta i przekazałem mu, że zostaję”, wspominał Morientes w 2018 roku.

Tamta odmowa Barcelony w sprawie pensji Morientesa i decyzja Hiszpana o pozostaniu zniszczyły pierwsze porozumienie Realu Madryt z Interem. Największy problem? Był już 31 sierpnia. „Ja walczyłem do ostatniego momentu o transfer”, przyznał Ronaldo kilka lat temu. Królewscy wspominają tamte popołudnie i wieczór zamykające okienko jako „najbardziej emocjonujące” w najnowszej historii klubu.

José Ángel Sánchez [dzisiaj dyrektor generalny Realu Madryt, wtedy dyrektor marketingu], Jorge Valdano [wtedy dyrektor generalny] oraz Florentino Pérez spotkali się 31 sierpnia na Bernabéu i szukali pomocy. Ta nadeszła ze strony... Sandro Rosella. Tak, przyszłego prezesa Barcelony, a wtedy pracownika Nike, które sponsorowało Brazylijczyka. To on był pośrednikiem w rozmowach, które zakończyły się transfer.

Ekspresowe negocjacje, które rozpoczęto na nowo właśnie 31 sierpnia i zamknięto o godzinie 23, przyniosły transfer Ronaldo za 45 milionów euro. Bez dodatku w postaci Morientesa ani Barcelony. Taka pora wywróciła pracę dzienników sportowych do góry nogami. Wszyscy czekali na oficjalne potwierdzenie. Transfer ogłoszono kilka minut przed północą. Po wielu sprintach w biurach i wielu uderzeniach w klawiatury ostatecznie Ronaldo został piłkarzem Realu Madryt.

Resztę wszyscy już pewnie znają. Ronaldo w październikowym debiucie strzelił dwa gole przeciwko Alavés, a stolicę ostatecznie opuścił z dorobkiem 104 bramek w 177 meczach oraz dwoma mistrzostwami, Superpucharem Hiszpanii i Pucharem Interkontynentalnym.

„Florentino przedstawiał go osobiście każdemu z nas z osobna przy okazji meczu na Bernabéu. Dla wielu z nas Ronaldo był odnośnikiem, a dla niego to był moment powrotu. Przez kontuzje zniknął, a po nich, moim zdaniem, wrócił w 50-60%, ale był crackiem”, wspomina Paco Pavón, członek tamtej drużyny. „Ronaldo zachowywał się dobrze wobec wszystkich: piłkarzy, trenerów, a także pracowników. Niektórzy byli wtedy bardziej wyniośli, ale on zyskał sympatię każdego od pierwszego momentu. Zawsze był sympatyczny i zawsze był gotowy ci pomóc”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!