Kubo wreszcie trafił w odpowiednie miejsce?
Takefusa Kubo nie mógł zaliczyć lepszego debiutu w barwach Realu Sociedad. Japończyk strzelił z Kadyksem zwycięskiego gola i w ogólnym rozrachunku zaliczył bardzo kompletny występ.
Fot. Getty Images
Pomocnik w pierwszej ligowej kolejce wystąpił w teorii jako drugi napastnik obok Isaka. 21-latek miał jednak niemalże pełną swobodę i brał nieustanny udział w kreacji. Jego współpraca z Zubimendim, Braisem, Merino czy Davidem Silvą wyglądała bardzo obiecująco. Tytuł MVP trafił zaś w ręce Kubo w pełni zasłużenie. Trener Sociedad, Imanol, na pomeczowej konferencji podkreślał wagę nie tylko bramki, lecz całokształtu wykonanej przez Takefusę pracy. – Jest bardzo zaangażowany od pierwszego dnia pobytu z nami. Niezwykle szybko się zaadaptował. Nie wiem, czy wcześniej mnie znał, ale czuję się tak, jakby był tu znami od trzech lat – mówił szkoleniowiec Basków.
Real Sociedad Imanola Alguacila to zespół, w którym każdy pracuje na każdego, a żadnemu z ogniw nie brakuje ponadprzeciętnej czysto piłkarskiej jakości. To z pewnością jeden z kluczy udanego startu Kubo w San Sebastian. W przeciwieństwie do Mallorki, Villarrealu czy Getafe piłkarz nareszcie wie, czego trener w ogóle od niego chce. W poprzednich klubach młodego gracza mogło frustrować to, że tak naprawdę nigdy nie otrzymał jasnego komunikatu, jaki szkoleniowiec ma na niego pomysł. Imanol ten pomysł ma i od razu zauważył wszechstronność swojego nowego podopiecznego.
– Mój oficjalny debiut w Realu Sociedad nie mógł potoczyć się lepiej. Strzeliłem gola, który pomógł zdobyć drużynie trzy punkty – nie krył zadowolenia Kubo po ostatnim gwizdku. Były gracz Królewskich szybko jednak dodał, że połowa zasługi należała do Mikela Merino, który obsłużył go fantastycznym podaniem. Wcześniej natomiast kluczowy był odbiór w środku pola Braisa, czyli innego nowego nabytku ekipy Imanola.
W przypadku Realu Sociedad należy też zwrócić uwagę na ogólną politykę klubu. Wciąż trafiają się jednostki, które krytykują kupowanie piłkarzy, zamiast stawiania na wychowanków. Tego typu zarzuty są jednak zupełnie bezpodstawne. Z Kadyksem w pierwszym składzie wystąpiło czterech graczy wychowanych w szkółce: Elustondo, Zubeldia, Le Normand i Zubimendi. Z ławki weszli natomiast Illarramendi, Barrenetxea, Karrikaburu i Aihen. Tak oto Sociedad kończyło mecz z ośmioma wychowankami na placu gry. A przecież wszyscy czekają jeszcze na wielki powrót kapitana Mikela Oyarzabala.
Jeśli chodzi o samo pozyskanie Kubo, początkowo pojawiały się wątpliwości dotyczące warunków transferu. Klub jednak upierał się, że podpisanie kontraktu do 2027 roku i zapisanie klauzuli w wysokości 60 milionów euro było posunięciem jak najbardziej przemyślanym. Działacze chcieli uniknąć sytuacji podobnej do tej z Ødegaardem, który został tylko wypożyczony, a następnie po sezonie nagle musiał wracać do Realu Madryt. Real Sociedad posiada sto procent praw do Take. W przypadku ewentualnej dalszej sprzedaży Królewscy muszą jedynie zostać o tym wcześniej poinformowani. Stołeczni włodarze nie muszą jednak w żaden sposób wyrażać zgody na dokonanie transakcji.
Florentino i jego współpracownicy rzecz jasna zagwarantowali sobie jednak 50% zysku z kolejnej sprzedaży oraz prawo wyrównania pozostałych ofert. Stanowi to dowód na to, że Królewscy mimo wszystko nie spisali Japończyka na straty i w razie potrzeby będą mogli go znacznie łatwiej odzyskać. Obecny układ odpowiada tak naprawdę wszystkim stronom. Kubo gra wreszcie w skrojonym pod siebie zespole, Real Sociedad nie musi obawiać się nagłego odejścia piłkarza, jak w przypadku Ødegaarda, a Real Madryt może jeszcze na Take zarobić lub go odkupić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze