Advertisement
Menu
/ marca.com

„Wygrany finał świętowaliśmy z herbatnikami i soczkiem pomarańczowym”

José Emilio Santamaría to jeden z nielicznych, żyjących piłkarzy Realu Madryt, którzy w 1960 roku wygrali 7:3 z Eintrachtem Frankfurt w finale Pucharu Europy. 93-latek czuje się świetnie i z miłą chęcią udzielił wywiadu dziennikowi MARCA, w którym wspomina mecz z Niemcami. Przedstawiamy zapis rozmowy z szefem defensywy Królewskich w latach 1957–1966.

Foto: „Wygrany finał świętowaliśmy z herbatnikami i soczkiem pomarańczowym”
Górny rząd (od lewej): Luis del Sol, Canário, Rogelio Domínguez, José Santamaría, Marquitos, Alfredo Di Stéfano, Francisco Gento, Ferenc Puskás i Pachín. Klęczą (od lewej): José María Vidal i José María Zárraga. (fot. Getty Images)

Co pamięta pan z tego 7:3? To był dla pana trzeci finał Pucharu Europy.
Eintracht podchodził do niego bardzo silny. To była młoda drużyna, świetnie pracująca, a w półfinałach rozgromili Rangersów [12:4 w dwumeczu – dop. red.]. My też mieliśmy wielką drużynę. Oni strzelili pierwsi i powiedzieliśmy sobie: „Uff, oni idą na śmierć”. Ale później sobie z nimi poradziliśmy.

Mówi się, że to najlepszy mecz w historii klubu.
Trudno powiedzieć. To było partidazo, ale takich spotkań z pewnością było wiele. Oczywiście, uwagę przykuwa wynik końcowy. Strzelał jeden, później kolejny… Później najlepsze było to, co wydarzyło się po mecz.

Opowiedz nam, don José Emilio.
Nasz prezes, don Santiago Bernabéu, chciał zabrać calutką drużynę do Madrytu, by móc godnie świętować tytuł. Nie pozwolił nam opuszczać hotelu w Glasgow po finale. Tak więc świętowaliśmy z herbatnikami i soczkiem pomarańczowym. Taką mieliśmy imprezę (śmiech). Ale powód był konkretny: rankiem następnego dnia lecieliśmy do Madrytu i prosto z lotniska jechaliśmy do ratusza. Don Santiago chciał, bardzo mądrze zresztą, by nikt z niczym nie przesadził i by wszyscy dotarli cali, aby pokazać puchar. Na miejscu już coś wypiliśmy i zjedliśmy.

Kto był numerem jeden tej drużyny?
Mieliśmy określony styl gry i dwie osoby, które rządziły, oczywiście w dobrym znaczeniu. Jedną z nich byłem ja, organizowałem tyły. Drugą Alfredo, który rządził z przodu. Kibice oklaskiwali Di Stéfano, Gento, Puskása… To było szaleństwo. 

Grał Pan w Realu dziewięć lat i zdobył cztery Puchary Europy. Mecz z Eintrachtem był pana najlepszym spotkaniem w barwach Los Blancos?
Nie wiem. Grałem na miarę swojego kontraktu. Moją misją jako obrońcy było chronienie mojego bramkarza i tak też graliśmy, ale nie w klasycznym ustawieniu z forstoperem, tylko mądrze broniliśmy pola karnego. 

W tamtym finale strzeliliście siedem goli i cztery razy trafialiście w słupek. 
Oni byli bardzo dobrzy. Strzelili nam gola, ale od razu przekonali się o sile rażenia naszego ataku. Podkreślał to nawet Bobby Charlton. Ten Anglik był prawdziwym dżentelmenem i pokazał, że to sport dla dżentelmenów.

Mówi się, że na Hampden Park było wtedy 127 tysięcy ludzi. Było to widać?
Nie liczyłem ich (śmiech), ale tak, ludzi było widać wszędzie. To było niesamowite. Stadion był wypełniony po brzegi. Na szczęście nic się nie zawaliło, nie było żadnej lawiny ani nic z tych rzeczy i nic się nie wydarzyło. Z pewnością ciężar było dużo większy, niż dozwolony. Jednak my, zawodnicy, cieszyliśmy się. Taka jest prawda.

Pan z pewnością był dumny, reprezentując swój kraj, Urugwaj. 
Nigdy nie zapominam o moich urugwajskich korzeniach i chciałbym skorzystać z okazji i za pośrednictwem Marki pozdrowić moich rodaków. Teraz w Realu mamy jednego, Fede Valverde, który jest fenomenalny. 

Ale on pochodzi z Peñarolu, a Pan jest fanem Nacionalu, ich odwiecznego rywala…
Nieee, Fede jest za Nacionalem! (śmiech) Prawda jest taka, że ten chłopak w ostatnich latach radzi sobie świetnie.

W przeciwieństwie do finału z 1960 roku teraz Real jest wyraźnym faworytem, prawda?
Jeśli zrobimy, co trzeba, czyli będziemy pracować przez 90 minut, to wygramy, tak sądzę. Do naszego finału Eintracht podchodził niezwykle silny, mieli equipazo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!