„Tchouaméni to maratończyk, może biegać bez końca”
Fabrice Gautier żyje w Los Angeles, gdzie od 2003 roku prowadzi swoją klinikę dla zawodowych sportowców. Jednym z jego klientów jest Aurélien Tchouaméni, który tego lata jeszcze w trakcie wakacji postanowił rozpocząć indywidualne przygotowania do nowego sezonu pod okiem właśnie francuskiego fizjoterapeuty. MARCA dotarła do niego, aby przeprowadzić z nim związany z tym wywiad.
Fot. własne
Kim jest Fabrice Gautier?
Francuzem, fizjoterapeutą i osteopatą, który od dziecka chciał grać w NBA i w reprezentacji Francji. Byłem miłośnikiem koszykówki i za sprawą Magica Johnsona i czasów Lakersów chciałem zamieszkać w Los Angeles. Przeprowadziłem się w 1999 roku, swoją klinikę w Beverly Hills otworzyłem w 2003 roku, od 2005 roku pracuję z zawodowymi sportowcami, a w latach 2009-2013 byłem osteopatą w reprezentacji Francji z Tonym Parkerem, Borisem Diaw…
Kiedy poznał pan Tchouaméniego?
W 2019 roku. Miał problemy z kostką i pracowaliśmy nad tym. Od najmłodszych lat chcieliśmy go wyedukować pod kątem tego, na co powinien zwracać uwagę i co powinien robić na co dzień. To małe rutyny, które pozwalają ci utrzymać zdrowie – a to dla sportowca jest najważniejsze.
Jakie zrobił wówczas na panu wrażenie?
To, co uderzyło mnie najbardziej, również w przypadku Koundé, to przede wszystkim ich mentalność. Chociaż to jasne, że pod względem fizycznym są niesamowicie silni. Z powodu koronawirusa nie widziałem się z nimi od 2019 roku aż do teraz. Przeszli drastyczną przemianę – są bardzo silni i teraz jeszcze trudniej jest się z nimi mierzyć i walczyć. Ich mentalność mimo tak młodego wieku robi na mnie największe wrażenie. U innych tak to nie wygląda. Są bardzo skupieni na pracy, pracy i jeszcze raz pracy. To dla mnie najważniejsze, ponieważ gdy masz takie podejście, to wszystko inne staje się łatwiejsze. Trzeba po prostu codziennie pracować i dążyć do poprawy.
I kiedy zaczął pan z nimi pracować?
Z chłopakami, Tchouaménim, Koundé i Maignanem jesteśmy od 2020 roku.
Jak radziliście sobie z odległościami i restrykcjami związanymi z koronawirusem?
Wymienialiśmy wiadomości i wysyłałem im małe plany. Nawiązaliśmy ze sobą naprawdę bliskie relacje. Zadawali mi wiele pytań – są tego ciekawi i sami chcą wiedzieć, co powinien robić piłkarz, aby odpowiednio odpocząć, aby lepiej spać… To jest równie ważne jak ćwiczenia same w sobie.
Jak się pracuje z gwiazdami?
Ja na to tak nie patrzę. Oni są dla mnie niczym młodsi bracia. A teraz, gdy jestem już coraz starszy, to jak powtarzam Tchouaméniemu i Koundé, stają się moimi chłopakami, synkami.
Jak by pan opisał madridistas Tchouaméniego?
Bardzo pracowity. Wyciśnie z siebie siódme poty, ponieważ chce odnieść sukces, chce wygrywać… Ma to w sobie.
Pasuje do mentalności Realu Madryt?
Perfekcyjnie.
Jak to się stało, że tego lata pojawił się w Los Angeles?
Przyleciał, aby pracować i jednocześnie spędzić tutaj część wakacji. Ale pojawił się tutaj przede wszystkim po to, aby pracować. W poprzednim sezonie rozegrał 57 meczów i musiał „wyczyścić” swoje ciało i odpowiednio rozpocząć nowe przygotowania.
Może się jeszcze poprawić?
Zawsze można się we wszystkim poprawiać. Nie znam się na kwestiach czysto technicznych, ale pod względem fizycznym może być jeszcze silniejszy, jeszcze szybszy, mieć nad sobą jeszcze większą kontrolę… Masz 21 lat, przechodzisz do Realu Madryt… Jest wiele czynników, które musisz kontrolować, trzeba się do wszystkiego zaadaptować. Najważniejsze jest to, aby miał pewność siebie, przekonanie, siłę. Na pewno jest wytrzymały, może biegać bez końca, to maratończyk. To wszystko pozwala mu się skupić na wszystkich kluczowych aspektach w tak wielkim zespole.
Pod jakim względem poprawił się najbardziej?
Fizycznym, ponieważ poznałem go jako 17-latka, a w tym wieku nie jesteś jeszcze do końca ukształtowany jako mężczyzna. Od początku miał wielki potencjał na to, aby stać się silnym atletą. Jednak najbardziej zaskoczyła mnie jego mentalność, mówiłem to jego agentowi. Miał pewne cele i do nich dążył. To typowo amerykańska mentalność: „tylko niebo jest granicą”.
Jak pan ocenia drużynę Ancelottiego?
Nie znam się za dobrze na futbolu, więc patrząc z zewnątrz mogę powiedzieć, że ta przemiana, przez jaką obecnie przechodzą, powinna wyjść im naprawdę dobrze. Młodzi wykorzystają doświadczenie weteranów, a weterani wykorzystają chęci i siłę młodych.
Z którym zawodnikiem Realu Madryt chciałby pan mieć okazję popracować?
Z Karimem. On jest genialny, rozegrał wielki sezon.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze