Advertisement
Menu
/ marca.com

„Powiedziałam Daniemu, żeby zapomniał o wadze, żeby się więcej nie ważył”

Itziar González de Arriba udzieliła wywiadu dziennikowi MARCA. Dietetyczka pracuje na co dzień z Carvajalem oraz Rodrygo i zdradziła, jak przebiega ta współpraca.

Foto: „Powiedziałam Daniemu, żeby zapomniał o wadze, żeby się więcej nie ważył”
Fot. własne

Na początek, czym jest fizjogenomika?
Jako fizjoterapeuta mam wielu pacjentów, u których techniki manualne nie przynoszą poprawy. W moim dążeniu do poprawy jakości życia pacjentów z „przewlekłymi” problemami, stwierdzam, że zmiana nawyków żywieniowych jest najskuteczniejsza, osiągając na przykład to, że ból trwający przez lata znika w ciągu kilku dni tylko dzięki zmianie nawyków żywieniowych.

A potem?
Zaczynam próbować zrozumieć dlaczego i studiuję jednocześnie biochemię, dietetykę i nutrigenomikę, aby zastosować je do typowych dolegliwości fizjoterapeutycznych. W tym momencie uświadamiam sobie, że życie jest zbyt krótkie, aby móc się uczyć i wiedzieć wszystko, więc specjalizuję się w nutrigenomice dla układu odpornościowego, bo widzę, że właśnie to może najbardziej pomóc w poprawie stanu „cierpiących” pacjentów. Po latach nadaliśmy jej nazwę, a że jest to nutrigenomika zastosowana w fizjoterapii i powstało pojęcie fizjogenomiki.

Czy czujesz, że wartość odżywiania jest wreszcie doceniana tak, jak powinna być u elitarnych sportowców?
Wcale nie. W świecie sportu nie ma powszechnej edukacji na temat znaczenia odżywiania dla zdrowia i chyba nie ma świadomości, że bez optymalnego zdrowia nie można osiągnąć optymalnych wyników. Świat zdrowia (lekarze, fizjoterapeuci, rehabilitanci itp.) bagatelizuje znaczenie odżywiania. A to oznacza, że sportowiec nie uważa go jako coś niezbędnego.

Co jest kluczową częścią twojej pracy?
To, co wyróżnia moją pracę i jest komplementarne do pracy innych specjalistów (nawet komplementarne do dietetyka klubowego), to fakt, że szukam wzorca składników odżywczych, które działają jak syropy, aby w spersonalizowany sposób osiągnąć najpierw optymalne zdrowie, a później optymalną wydajność. Znalezienie swojej idealnej diety wymaga wyczerpujących badań, które zajmują dużo czasu, różnych testów i analizy swoich osiągnięć. Nie ma dwóch takich samych osób; i nie ma dwóch takich samych wytycznych. Zdarzają się sytuacje, w których wytyczne są wręcz odwrotne. Jest na przykład gracz, któremu „zakazuje się” kukurydzy i inny gracz, który prawie je tylko kukurydzę. Obaj zawodnicy osiągnęli najlepsze wyniki w swojej karierze przy niemal przeciwnych wytycznych.

Jak wyglądało rozpoczęcie współpracy z Rodrygo i Carvajalem?
Tak jak trudna jest praca z elitarnymi zawodnikami piłki nożnej, byli oni bardzo chętni do nauki i doskonalenia, więc sprawili, że było to łatwiejsze niż się spodziewałam. Muszę podziękować służbom medycznym Realu Madryt, które wspierały mnie przez cały czas, pomagały mi, uzupełniały mnie, a to sprawiło, że również piłkarze byli bardziej pewni siebie. Bo głównym problemem w mojej pracy jest to, żeby piłkarze realizowali zadania. Poprawa ich zdrowia i wydajności jest dość łatwa, ale trudną rzeczą jest uświadomienie ich na tyle, by stosowali się do wytycznych, które im narzucam. To trudne dla nich, ale trudne dla reszty ludzi. Nikt nie lubi, gdy nie pozwala mu się jeść tego, co lubi. Ci dwaj byli bardzo profesjonalni i od początku byli skłonni do poświęceń.

To dwa przypadki z poważnymi kontuzjami w ostatnich kilku sezonach. Czy to miało związek z ich dietą?
Dieta to nie wszystko, ale są osoby, które bardzo źle na nią reagują. Nie jedli źle. W rzeczywistości zawsze starali się dbać o siebie, aby osiągać lepsze wyniki, ale mieli nawyki, które każdy uznałby za zdrowe, które w ich przypadku bezpośrednio uszkadzały ich mięśnie.

Czy dużo rzeczy u nich zmieniałaś?
Całą dietę! [śmiech]

Carvajal przyznał, że zmiana była radykalna. Czy zabraniasz aż tylu rzeczy?
Podkreślam, że to bardzo spersonalizowana dieta i żadne dwie diety nie są takie same. Dani martwił się o jego urazy, a on sam starał się dbać o siebie i nauczył się nawyków, które w teorii były zdrowe, ale to mu nie odpowiadało. Najtrudniej było nam przekonać go do oporu i jedzenia tego, co uważał za złe. Na początku musieliśmy go nawet suplementować, bo nie był w stanie jeść wszystkiego, bo zinternalizował, że coś jest dla niego złe. Popadłam w rozpacz, czego nigdy nie robiłam z moimi dziećmi, bo codziennie pytałam go czy wszystko zjadł.

Co to było?
Węglowodany. Nie chciał jeść chleba, makaronu ani ryżu. Miał obsesję na punkcie wagi i procentów tłuszczu. Trudno było mu jeść, gdy był kontuzjowany. Powiedziałam mu: zobaczmy, o co chodzi, o to, żeby przytyć, czy żeby wyzdrowieć i już nigdy nie doznać kontuzji, zapomnieć o wadze, nigdy więcej się nie ważyć. Zapewniałam go, że jeśli będzie jadł to, co mu powiem, to zyska mięśnie i straci tłuszcz. W ciągu miesiąca był superszczęśliwy, nigdy w życiu nie był taki. I nabrał mięśni.

Co jest zabronione do spożycia, a co muszą spożywać stale?
Jak mówię, jest to spersonalizowane. W tym przypadku ich wytyczne są inne, ale nalegam na Daniego w szczególności, żeby nie jadł żadnego glutenu, ale żeby jadł węglowodany, które są przepisane na treningi i mecze. Rodry nauczył się jeść w tych miesiącach warzywa i ryby.

A co z nawadnianiem?
Wyliczamy też, ile i kiedy należy się nawadniać. Sportowcy muszą przyzwyczaić swój układ pokarmowy do przyswajania tak dużej ilości płynów podczas aktywności fizycznej, ale to nie był ich problem. Już wtedy radzili sobie z tym bardzo dobrze.

Co jest najlepszą rzeczą, jaką odkryłaś u Rodrygo i Carvajala w tym procesie z nimi?
Od początku wzbudzali we mnie wiele czułości. Prawdę mówiąc, piłkarze na tym poziomie, którym pewnie wielu zazdrości, sprawiają, że jest mi ich szkoda, bo cierpią. Starałam się jedynie robić z nimi to samo, co z resztą moich pacjentów, czyli starać się nie widzieć ich cierpienia. I widziałam tę zmianę: dwóch chłopców, którzy cierpieli, skończyło z jedzeniem świata. Czuję się taka dumna. A także, choć się tego nie spodziewałam, podziękowali mi za to. Mając świadomość, że za ich ewolucją stoi spektakularny zespół, a ja wniosłam jedynie ziarnko piasku, pamiętali o mnie i dziękowali za to.

Trzeba wiele, aby przekonać sportowca, że jego ciało potrzebuje radykalnej zmiany.
Nie pracuję ze sportowcami, chyba że nalegają i niemal błagają mnie o to, bo mało kto wierzy, że odżywianie jest tak ważne. Więc ci, z którymi pracuję, są już przekonani. Znalezienie odpowiednich, indywidualnych wytycznych dla każdego zawodnika zajmuje mi wiele godzin, wiele poświęcenia, wiele nauki i wiele doświadczenia z lat pracy. Więc jeśli nie chce tego robić, to nie będę próbowała go przekonywać i każdy idzie w swoją stronę.

Czy bardzo liczy się empatia, więź emocjonalna z pacjentem?
Absolutnie. Myślę, że mają świadomość, że naprawdę mi na nich zależy, a to pomaga nam w relacjach z większym współudziałem. Jesteśmy w kontakcie zawsze, gdy jest to konieczne i tworzy się szczególna osobista relacja. Jeśli nie znajdziesz tego współudziału z pacjentem, staram się nie kontynuować pracy z nimi, ponieważ nie będzie ona tak dobrze funkcjonować. Powiedzmy, że musimy się lubić, a jeśli nie, to lepiej pójść swoją drogą.

Czy plan dla obrońcy bardzo różni się od tego dla napastnika?
Bardziej różni się z powodu indywidualnej biochemii każdego człowieka niż pozycji na boisku. Podając przykład, nie można dać napastnikowi wytycznych żywieniowych i suplementacyjnych, aby więcej biegał, jeśli ten napastnik cierpi na częste biegunki. Jeśli ma problemy z układem pokarmowym, nie będzie przyswajać tego, co próbujesz przepisać, więc ważniejsze jest rozwiązanie jego problemu z układem pokarmowym niż podawanie mu suplementu, który nada mu szybkość.

Ale, w hipotetycznym przypadku równych warunków zdrowotnych, obrońca taki jak Dani wymaga „specjalnej” podaży składników odżywczych, które sprawiają, że jest w stanie wykonać sprint wiele razy z rzędu bez zmęczenia. A napastnik, w zależności od tego jak gra, możemy spróbować poprawić jego szybkość maksymalną, skoczność, wytrzymałość… Co prawda zawsze chcą wszystko poprawić, ale staram się im wytłumaczyć, że trzeba znaleźć równowagę i jeśli zyskujesz najwyższą prędkość, to tracisz trochę wytrzymałości, więc musisz wybrać. To dużo zabawy, bo czasem zmieniamy cel w zależności od meczu, fazy sezonu… Ale praca trenerów fizycznych i fizjoterapeutów też jest przy tym fundamentalna.

Mówiłaś o suplementach, kiedy trzeba uciekać się do tego kroku?
Kiedy na poziomie trzewiowym to, co jem, nie jest przyswajane. Widzimy to na przykładzie czujnika glukozy. Są przypadki, które robią wrażenie. Gdy tak się dzieje, jeśli nie ma biegunki, dwunastnica potrzebuje specjalnej diety dla dobrego wchłaniania.

Jakie są kolejne kroki pomiędzy elitarnym sportowcem a fizjogenomiką?
Prawie nikt nie wie, że fizjogenomika istnieje. Myślę, że pierwszą rzeczą jest uświadomienie wszystkim w świecie sportu, jak wielką moc ma prawidłowe odżywianie na wyniki sportowca, a stamtąd umiejętność pracy multidyscyplinarnej, z szacunkiem i podziwem dla pracy wszystkich kolegów. Gdyby udało się to osiągnąć, to uważam, że można by pobić wszystkie rekordy sportowe, ale niestety uważam, że do tej współpracy jeszcze nam daleko.

Rozumiem, że bardzo lubisz piłkę nożną.
Wcale nie! Oglądam tylko te mecze, w których występują zawodnicy, z którymi pracuję. Kiedy poznałam Daniego i Rodrygo zostałam przedstawiona kilku z nich i byli zaskoczeni, że powiedziałam im, że nie wiem kim są.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!