Feliz aniversário, Vini!
Dziś swoje 22. urodziny obchodzi Vinícius. Z tej okazji życzymy mu wszystkiego najlepszego.
Fot. Getty Images
Swego czasu nie brakowało osób, zaliczał się do nich między innymi autor tego tekstu, które zastanawiały się, czy Vinícius trafiłby kamieniem w jezioro lub przeszedłby przez futrynę bez uprzedniej kolizji ze ścianą. Osoba młodego Brazylijczyka mocno dzieliła madridismo na tych, którym z głowy leciałaby para, gdyby tylko mieli odpowiednie wywietrzniki oraz na tych, którzy upierali się, że przy jego determinacji i fantazji kwestią czasu jest wysłanie krytyków do jaskiń na wieczny zimowy sen.
Zeszły sezon dobitnie pokazał, kto ma rację i kto dziś musi w urodzinowych życzeniach przyznawać się do błędu. Nawet jeśli wielu widziało w nim olbrzymi potencjał, to chyba jednak mało kto spodziewał się aż tak radykalnej zmiany. Vini z brzydkiego kaczątka stał się pięknym łabędziem. Skuteczność i umiejętność podejmowania odpowiednich decyzji, które dołożył do szybkości, dryblingu i dynamiki sprawiły, że 22-latek stał się absolutnie kluczowym graczem w zespole Carlo Ancelottiego. 22 gole i 20 asyst w minionym sezonie (za Transfermarkt) oraz wisienka na torcie w postaci zwycięskiego trafienia w finale Ligi Mistrzów (ciekawe czy Alexander Arnold zorientował się już, że ktoś jest za jego plecami) śmiało pozwalają mu aspirować do miana jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego, graczy na swojej pozycji na przestrzeni minionych 12 miesięcy. Dowodem uznania za zasługi ze strony klubu jest zaś propozycja nowego kontraktu, którego oficjalne ogłoszenie pozostaje jedynie kwestią czasu.
Czemu Brazylijczyk zawdzięcza tak wielką przemianę? Odpowiedzi raczej nie trzeba szukać zbyt daleko. Przede wszystkim ciężkiej pracy pod okiem Ancelottiego, który chyba jako pierwszy umiał naprawdę do niego trafić. By przełknąć tyle krytyki, trzeba też niewątpliwie mieć mocną psychikę. Nie jeden i nie dwóch na miejscu Viniego po tylu docinkach miałoby problem z posklejaniem się w całość. Vinícius nie dość, że w żadnym momencie się nie rozsypał, to jeszcze z coraz większym uporem starał się jedynie udowadniać, że racja leży po jego stronie. No i faktycznie tego dowiódł.
Z Benzemą są dziś razem nie do zatrzymania. Niejeden w zeszłym sezonie próbował, nikomu się nie udało. Zupełnie jak w przypadku Afgańczyków próbujących wynaleźć lekarstwo na raka, ale w efekcie wciąż pozyskujących wyłącznie heroinę. Aż trudno uwierzyć, że przecież jeszcze nie tak dawno pierwszy z tego duetu ukradkiem sugerował innemu koledze z drużyny, że ten drugi jest sabotażystą. Dziś zaś z nieskrywaną przyjemnością ogląda się to, jak pięknie może uzupełniać się dwóch tak różnie rozumiejących futbol i znajdujących się na kompletnie przeciwnych biegunach kariery graczy.
Urodziny to najlepsza okazja, by zebrać pewne rzeczy do kupy i wystawić komuś laurkę. Gdybyśmy chcieli zamknąć dokonania Viniego w liczbach, napisalibyśmy, że w wieku 22 lat ma on na koncie 170 meczów w białej koszulce (!!!), w których strzelił 36 goli i zaliczył 43 asysty. Zdobył dwa mistrzostwa Hiszpanii, dwa krajowe superpuchary, jedno klubowe mistrzostwo świata oraz sięgnął po Ligę Mistrzów. Sprowadzanie dokonań Viníciusa do suchych liczb jest jednak niczym spożywanie kawy bezkofeinowej – ogólny sens niby zachowany, ale jednak brakuje esencji. Vini jest bowiem jednym z tych piłkarzy, których dziś widujemy już coraz rzadziej. W obecnej piłce fantazja coraz częściej ustępuje czystej fizyczności i wybieganiu. Dobrze jednak wiedzieć, że w świecie, w którym 100 milionów euro może być wart ktoś, kto po prostu dużo biega i wrzuca (wybacz, Trent), cały czas znajdzie się ktoś, kto potrafi sypnąć w maszynę odrobinę magicznego pyłu. Jeszcze lepiej, gdy ktoś taki na co dzień broni herbu Realu Madryt.
Real Madryt najprawdopodobniej znalazł w Viníciusie gwarancję jakości na długie lata. Nie będziemy jeszcze wieścić mu Złotej Piłki, ponieważ mamy wrażenie, że tego typu przepowiednie nieraz chyba przynoszą pecha. Jak dla nas Vini może być po prostu Courtois lewego skrzydła. Nikt z zewnątrz nie musi go oficjalnie uważać za najlepszego, byśmy i tak wiedzieli swoje.
Wszystkiego najlepszego, Vini!
Feliz aniversário, Vini!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze