Florentino cz.1: Ten Mbappé to nie jest Mbappé, jakiego chciałem sprowadzić
Florentino Pérez po północy udzielił 80-minutowego wywiadu programowi telewizyjnemu Chiringuito. Przedstawiamy pierwszą część zapisu tej rozmowy z prezesem Realu Madryt.
Fot. własne
[prowadzący Josep Pedrerol] Witamy w specjalnym Chiringuito. W studiu jest z nami Florentino Pérez, prezes Realu Madryt i zdobywca 14., swojej kolejnej Ligi Mistrzów. Prezesie, dobry wieczór.
Dobry wieczór.
Jest spokojnie?
Spokojnie.
[śmiech] Kosztuje pana mówienie słowa „spokojnie”?
Nie mam problemu z mówieniem niczego. Jestem spokojny, bo ostatnio nie wiem dlaczego złapaliście mnie na tym, że powiedziałem, iż jeśli wygramy Ligę Mistrzów, to tutaj przyjdę. I tu jestem. Cieszę się, że wygraliśmy.
Skąd taka obietnica?
Nie wiem. Na szczęście i je przynieśliście.
[śmiech] Źle panu nie idzie, co?
Nie wygrywa się w każdym roku, ale my wygrywaliśmy w wielu.
Liga i Liga Mistrzów. Czy tym 14. Pucharem Europy cieszył się pan najbardziej z powodu tego, jak wyglądały te remontady?
Na pewno w fazie pucharowej mieliśmy trzy bardzo ważne zespoły i to były trzy magiczne starcia, szczególnie na Bernabéu. To prawda, że tę Ligę Mistrzów będziemy wspominać przez całe życie.
Czy to najlepsza grupa piłkarzy, jaką Real Madryt miał od dawna?
By wygrywać, trzeba mieć świetnych piłkarzy i myślę, że Real zawsze ich miał lub przynajmniej próbował mieć. Jednak prawdą jest też to, że musi dojść do serii czynników, które pojawiły się w tym sezonie. Mieliśmy nowego trenera, nowych młodych piłkarzy i powstała taka atmosfera, o jakiej mówił Carlo Ancelotti i w czym miał rację. Bo to prawda, że piłkarze Realu Madryt poza tym, że są bardzo dobrymi profesjonalistami, są też madridistami. To czuć na boisku.
Czy jakiegoś pytania nie można panu zadać? W czymś czuje się pan niewygodnie?
Nie.
Nie? Więc zaraz zaczynamy.
Kiedy tylko zechcesz.
[reklamy telewizyjne]
To była na pewno najbardziej emocjonująca Liga Mistrzów. Pan pomyślał w jakimś momencie, że Real Madryt odpadł?
W żadnym. W tej Lidze Mistrzów? W żadnym.
Jak w żadnym? Pan zawsze wierzył, że Real Madryt odrobi straty?
Ale jak odrobi, jak w pierwszym rewanżu z PSG mieliśmy jeszcze 20 minut do końca.
Najbardziej chcieliście pokonać PSG?
Nie.
Wyrzucenie PSG nie miało w sobie najwięcej smaczku?
Nie. My chcemy wygrywać Ligę Mistrzów, nic więcej.
PSG to piłkarski wróg Realu Madryt?
Nie, absolutnie nie. Ani Chelsea, ani City.
PSG to przyjaciel Realu Madryt.
Wszyscy są przyjaciółmi. Wszyscy, którzy rywalizujemy, jesteśmy wielkimi sportowcami i mamy ze wszystkimi dobre stosunki.
By pozyskać Tchouaméniego, trzeba było znowu walczyć z PSG?
Ja nie walczyłem z PSG. Jak sam powiedział Tchouaméni, ktoś zapytał, czy nie chciałby przejść do PSG.
Nie ktoś.
Nie wiem, ktoś. Ktoś mu to powiedział.
Nie ktoś.
Dobrze, Mbappé mu powiedział, czy nie chciałby przejść do PSG. On odpowiedział, że nie i że chce przejść do Realu Madryt. Według niego, on to doskonale zrozumiał. Tak było wiele razy.
Co to znaczy wiele razy?
Transfery nie są łatwe. Rozmawiasz i jest wiele klubów. Chciały go PSG, Liverpool i Real Madryt, z tego co wiem. I jeszcze ktoś, o kim nie mówiono. To jest normalne.
Pozyskanie piłkarza przy klubie-państwie ma większą wartość? Czy nie?
Gdy grasz w piłkę, nie myślisz o tym, kto jest właścicielem. Ale jeśli chcesz przez to powiedzieć, że są kluby, które mają większe przychody, które nie są generowane z aktywności piłkarskiej, to tak. Ten temat jest dobrze znany i moim zdaniem to problem, który musimy rozwiązać.
422 dni temu przyszedł pan tutaj, by zaprezentować Superligę.
Yhy.
Superliga ciągle żyje?
Oczywiście, że ciągle żyje.
Co to znaczy, że Superliga ciągle żyje?
Że obecnie mamy sprawę w Trybunale w Luksemburgu. Niedługo dojdzie do rozprawy i on wypowie się w kwestiach, które przedstawiliśmy.
Jeśli Trybunał przyzna rację członkom Superligi, co się wydarzy?
Zobaczymy, co powie. Uważamy, że we Wspólnocie Europejskiej, której dotyczy ten Trybunał, mamy prawo do organizowania rozgrywek między sobą.
Poza UEFA.
Nie, z UEFA. Jednak inny typ rozgrywek. Rozumiemy to tak, że UEFA to monopol i że jest regulatorem, organizatorem i sędzią rozgrywek, a jednym z filarów tej Unii 27 krajów jest konkurencja.
W jakimś momencie obawiał się pan, że UEFA wyrzuci Real Madryt z Ligi Mistrzów, jak groził Čeferin?
Nigdy się nie baliśmy. Nie. Tak gadali na początku, ale...
Po tych hasłach Čeferina przeciwko Realowi Madryt, spotkaliście się na kolacji przed finałem Ligi Mistrzów. Siedział pan obok Čeferina.
Spotkaliśmy się na kolacji i potem na meczu.
I nie rozmawialiście na ten temat?
Nie. To nie był moment. Serdecznie się przywitaliśmy i tyle, wszystko było normalnie.
Wręczył mu pan makietę z Bernabéu.
I jeszcze inny prezent.
[śmiech] Jak to możliwe, że ta relacja wyglądała na tak płynną?
Nie, różnimy się. Do tego mówiliśmy, że chcemy porozmawiać z UEFA, ale doszło do tak absurdalnej sytuacji... Teraz wszystko jest jasne na tyle, że czekamy na to, co powie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Dzisiaj Tebas, prezes La Ligi, poinformował w komunikacie, że zaskarżył PSG i City za brak poszanowania dla Finansowego Fair Play. Możemy więc powiedzieć, że Tebas wspiera Real Madryt.
Cóż... Nie wiem, dlaczego to robi, ale na pewno Tebas nie wspiera Realu Madryt. Ja nie czuję się wspierany przez Tebasa. Więcej, czuję się poszkodowany. Mamy też z Barceloną i Athletikiem pozew w sprawie umowy La Ligi, która naszym zdaniem jest nielegalna.
CVC, które realizuje Tebas, jest nielegalne?
Więcej, jest nielegalne na pewno.
Dlaczego?
Z dwóch powodów: bo narusza Królewski Dekret o tym, że jako klub wypożyczamy prawa telewizyjne La Lidze, ale jedynie na zasadzie ich komercjalizacji z podstawami w postaci konkurencji i na okres 3lat. Ani tu nie ma konkurencji, ani nie są to 3 lata. Nic więcej.
Dlaczego reszta klubów to podpisała?
Nie wiem... Bo potrzebowały pieniędzy, bo to było wyjście z sytuacji po pandemii, gdy było trudno. Jednak problemy trzeba rozwiązywać w granicach legalności.
Jest zrozumiałe, że prezes La Ligi idzie przeciwko Realowi czy Barcelonie? Nie powinniście iść razem?
My zawsze mieliśmy dobre stosunki poza tym, gdy chciano wywłaszczyć nasze prawa telewizyjne na 50 lat. Nie było innej drogi niż ruszyć do sądu. Będziemy iść do końca, to na pewno.
Niektórzy wątpili, czy Laporta wytrzyma presję przy tak trudnej sytuacji finansowej Barcelony. Wielu mówiło, że zaakceptuje CVC.
Myślę, że ciążyła na nim wielka presja, by wszedł do tego porozumienia, ale Barcelona to poważny klub i zaskarżyła legalność tej umowy, więc trudno o to, by potem w to weszła. To byłby absurd, prawda?
Barcelona wyjdzie na prostą?
Na pewno. Dlaczego miałaby nie wyjść?
Bo ich sytuacja jest bardzo delikatna. Pan wierzy, że Barcelona może to odwrócić?
W życiu masz lepsze i gorsze sytuacje finansowe. Jednak gdy ktoś mówi o Barcelonie, to jeden z wielkich klubów na świecie, którego wartość zdaniem znawców od wyceny klubów to 4-5 miliardów euro. To wypłacalny klub. Może mieć trudną sytuację, ale ma na pewno mechanizmy, by z tego wyjść. Co więcej, wszyscy sobie tego życzymy dla dobra hiszpańskiego futbolu.
Barcelona może kupić Lewandowskiego?
Tego nie wiem. Ja mówię, że w La Lidze muszą być dyrektorzy sportowi Barcelony, bo raz mówią, że tak, a raz, że nie. Zostawcie to Barcelonie i niech ona zrobi, co uważa za stosowne. Niech naciskajcie na nią, nie warunkujcie jej. Barcelona to wielki klub. Tu w Hiszpanii to bezpośrednia konkurencja Realu Madryt, a na świecie to Barcelona i Real Madryt to według mojego spojrzenia dwie najlepsze drużyny na świecie. Gdy rozgrywają Klasyk, 500 czy 600 milionów osób ogląda to na żywo. Lekceważenie Barcelony z powodu lepszej czy gorszej sytuacji to dla mnie absurd. A naciskanie na nią jeszcze większy.
Ile razy w ostatnich miesiącach pytano pana, co stało się z Mbappé?
Pytają teraz, bo to dopiero co się wydarzyło [uśmiech].
Więc w ostatnim miesiącu [śmiech].
To bardzo łatwe do wytłumaczenia, mogę ci to wytłumaczyć w jednym momencie.
Mbappé zdradził Florentino Péreza?
Nie... Popatrzmy, Mbappé powiedzmy, że przekazywał wszystkim swoje marzenie o grze dla Realu Madryt. To było jego marzenie od dziecka i to jest prawda. Kupował cały czas koszulki i sam mówił o tym publicznie. Jego marzeniem było przyjście do Realu Madryt. Jak wiesz, chcieliśmy tego dokonać w sierpniu, w ostatnich dniach sierpnia, nie udało się, nie puścili go. On dalej się wypowiadał, że może zaczekać.
Real zaoferował za niego 200 milionów euro, co jest barbarzyńską kwotą. Oni nawet nie odpowiedzieli na ofertę.
Cóż...
Nie zaakceptowali jej.
Nie zaakceptowali, nie chcieli go sprzedawać.
On wtedy zakomunikował PSG, że chce odejść.
Tak, tak. Powiedział to też w mediach, że chciał odejść.
Jak to się tak zmieniło?
Nie zmieniło się. Chodzi o to, że minęło dużo czasu. Wiadomo było, że musi zaczekać rok, ten rok minął i on zawsze manifestował to samo, że jego marzeniem jest Real Madryt. Tak to rozumieliśmy. I jakby 15 dni przed sytuacja się zmieniła. Dlaczego? Moim zdaniem z powodu presji: z jednej strony politycznej, a z drugiej wyobrażam sobie, że też finansowej. Ale sytuacja na pewno się zmieniła i wszedł jakby w blokadę. I on zrobił to, co uznał za najłatwiejsze do jej odblokowania.
Na 15 dni przed końcem Mbappé się zmienił. W czym pan to zauważył?
We wszystkim. Tak nam to przekazywano i sami widzieliśmy, że się zmienił. Cóż, zmienił się... Nie ma co więcej tego rozdrabniać... Był też bardzo ważny temat, gdy nie chciał wykonać działań sponsorskich razem z kolegami z reprezentacji. To mnie uderzyło...
Dlaczego?
Bo futbol to sport kolektywny, gdzie wszyscy są równi. Nikt nie może być inny. Doszła do tego seria innych spraw, jak to, że zaproponowali mu... nie wiem... zostanie praktycznie liderem nie tylko drużyny piłkarskiej, ale też zarządzania klubem. Wtedy powiedzieliśmy: to nie jest Mbappé, jakiego chciałem sprowadzić. To inny Mbappé powstały w wyniku nacisków. Musiało mu się zmienić marzenie.
Marzenia się zmienia?
Jest bardzo młody, a presja dotyka nas wszystkich, ale na młodych wpływa bardziej, nie? Dzwonił do niego prezydent kraju: nie odchodź, nie wiem co jeszcze. Jasne, że to wpłynie na chłopaka. Jak to ma na niego nie wpłynąć? Nie ma jednak za dużego sensu, że dzwoni do niego prezydent kraju. Tam jest przecież więcej klubów. Co powie o tym Olympique Marsylia czy Olympique Lyon? [śmiech] Myślę, że prezydent chce, by kraj rozwijał się, ale może rozwijać się z nim w tej czy innej ekipie. Zidane przeszedł do Realu i był wielki. Benzema jest wielki. Można być wielkim w Realu Madryt i prezydent kraju też może czuć się z tego dumny. Więc ja nie wiem, dlaczego dzieją się takie rzeczy, ale to na pewno bardzo na niego wpłynęło. Bardzo.
Powiedział pan, że chciał pan piłkarza, a w PSG został dyrektor sportowy.
Nie, nie powiedziałem tego [śmiech]. Nie, ja chcę piłkarza.
A na tych 15 dni przed końcem...
Zmienił się. Zaoferowali mu inne rzeczy, ocenił je, nacisnęli na niego i jest już innym piłkarzem. I co do tego piłkarza, to jak zawsze mówię, nie ma nikogo ponad klubem, jak to mawiał Alfredo Di Stéfano. To wielki zawodnik, może wygrać więcej niż inni, ale to sport zespołowy i my mamy wartości oraz zasady, których nie możemy zmienić. Nie chcemy też ich zmienić.
Mbappé zyskał pana sympatię?
Tak, ciągle ją ma.
Poważnie?
Tak, on wykonał wysiłek i w pewnym momencie jak mówię, moim zdaniem presja sprawiła, że zmieniła się jego sytuacja. Nie jest też łatwo, by młody 23-latek miał spokój, który mają osoby starsze.
Jego matka naciskała, by został?
Nie wiem. Myślę, że nie, szczerze. Nie wiem, ale myślę, że nie. Więcej, myślę, że jego matka chciała, by przyszedł do Realu Madryt, bo ona wiedziała, że to jego marzenie od czasów dzieciństwa.
Tak?
Na pewno. Oni sami to mówili i taka jest prawda. To dochodziło też do nas, a poza tym wiemy, że matki chcą jak najlepiej dla swoich dzieci.
Dlaczego jego matka miałaby chcieć jego przejścia Realu?
Bo takie było marzenie jej syna. Tak przypuszczam. Ja z nią nie rozmawiałem, ale przekazują mi, że było jej szkoda, że nie przyszedł do Realu Madryt.
Bo uważa, że tam nie będzie szczęśliwy?
Nie wiem. Dlaczego... Dlatego, że powiedzmy temat był ustawiony, ale okoliczności się zmieniły, a gdy zmieniają się okoliczności i osoba podejmuje inną decyzję, musisz to uszanować. Nie przyszedł, bo na końcu tego nie chciał. Taka jest prawda. A że naciskano na niego politycznie, że Katar, że dwa państwa, że... Jeśli wszyscy na ciebie naciskają, to można stwierdzić, że w wieku 23 lat się blokujesz.
Dlaczego nie podpisał pan z nim umowy wstępnej, gdy od 1 stycznia on mógł to zrobić? Dlaczego nie zabezpieczyliście Mbappé?
Bo nie mogliśmy tego zrobić.
Jak to?
Przepis mówi, że musisz zakomunikować klubowi, że wchodzisz w negocjacje z zawodnikiem. To byłaby wielka perturbacja przy grze w PSG, gdyby publicznie powiedziano, że negocjuje z Realem Madryt. Najrozsądniej było poczekać do końca.
Jeśli Real Madryt poprosiłby o zgodę, PSG powiedziałoby o tym publicznie...
Na pewno.
I to zaszkodziłoby mu w grze na Parku Książąt.
Na pewno. To byłaby dodatkowa presja od fanów i takich tam, która byłaby trudna do zniesienia.
Nie zrobiliście tego, by nie szkodzić Mbappé.
Oczywiście.
Madridistas nie wybaczyli Mbappé. Wie pan to, prawda? Czuje pan to.
Nie, madridistas byli trochę rozczarowani, ale ja odpowiadam, że Mbappé który miał tu przyjść, nie był tym, którego ja poznałem. Jeśli tak było, to wolę, by został w PSG. Mbappé, którego chciałem dla Realu Madryt, to byłby Mbappé, jakiego poznałem i ten od marzenia, żeby tak to określić.
Więc gdy za 3 lata wygaśnie mu kontrakt, jest niemożliwe, by Real Madryt pozyskał Mbappé.
Nie powiedziałem tego.
A.
Za trzy lata wszyscy łysi, jak to mówi przysłowie [uśmiech].
[śmiech] Pan więc dalej marzy czy śni o Mbappé w koszulce Realu Madryt?
Nie, teraz nie. Teraz nie, bo jak ci mówię, ten Mbappé to nie jest mój Mbappé. Przy tym jeśli się zmieni, a życie ma tysiąc zwrotów... Jednak jeśli ten Mbappé odmawia działań sponsorskich z reprezentacją... Tego ja nie chcę. To oczywiście mógł być lapsus czy coś, ale myślę, że mu zamieszali w głowie. Naprawdę, zamieszali mu i on jest bardzo młody... Życzę mu jednak wszystkiego najlepszego, jeśli tam zostaje. Nie mam nic przeciwko niemu, ale ja wierzyłem temu od marzenia. On też! I taka była prawda! Jednak czasami marzenia nie mogą zostać spełnione z powodu czynników zewnętrznych. Ale przy tym jego marzeniem od dziecka było przejście do Realu Madryt - to bez żadnej wątpliwości.
Po wysłaniu mu SMS-a, gdy on tak poinformował pana o pozostaniu, nie rozmawiał pan już więcej z Mbappé?
Nie. On wysłał mi wiadomość i ja zrobiłem to samo. Życzyłem mu też szczęścia. Jak mówię, widziałem, że to nie był już ten Mbappé, więc życzyłem mu szczęścia...
Przestał pana interesować.
W tym momencie mnie już nie interesował. Powtórzę: żaden piłkarz w historii Realu Madryt nie był ponad resztą. Może być lepszy lub gorszy, ale to jest sport zespołowy i tu są wszyscy za jednego i jeden za wszystkich. Nie zrobimy żadnego wyjątku, która zagraża zarządzaniu kolektywem.
Czy czekanie tak długo na Mbappé mogło przeszkodzić w ruszeniu po Haalanda?
Nie. Absolutnie nie, to nie miało nic wspólnego.
Nic?
Nic. My mamy najlepszego środkowego napastnika na świecie i w tym momencie on nie był kompatybilny z Haalandem, który jest wspaniałym piłkarzem... Ale nie sprowadzimy Haalanda, by siedział na ławce, prawda?
Prawda. Do tego Benzemie zostają przynajmniej dwa lata...
Benzema to crack, to fenomen.
Haaland ma klauzulę odejścia za dwa lata?
Nie wiem, szczerze nie wiem. Czytałem, że tak mówią, ale nikt tego nie potwierdził.
Nie pytał pan ani nic takiego?
Nie. Nie, teraz nie interesuje nas nic innego, jak tworzenie nowej ekipy, co robimy i co robimy moim zdaniem dosyć dobrze z młodymi, których mamy i jakimiś wzmocnieniami. Myślę, że mamy wielką drużynę.
[reklamy telewizyjne]
*koniec części 1.*
Florentino cz.2: Byłoby fenomenalnie, gdyby Lewandowski mógł przyjść do Barçy
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze