Liverpool z Pucharem Anglii
W finale Pucharu Anglii Liverpool zremisował po dogrywce z Chelsea 0:0. W rzutach karnych lepsi byli zawodnicy z Anfield i to oni sięgnęli po trofeum.
Fot. Getty Images
Liverpool nie miał ostatnio czasu na odpoczynek. Od dawna podopieczni Jürgena Kloppa rozgrywają dwa mecze tygodniowo, ale dzisiejsza data była zaznaczona na czerwono. Na Wembley The Reds mierzyli się z Chelsea w finale Pucharu Anglii. Niemiecki trener raczej nie zaskoczył jedenastką, choć nie wszyscy stawiali na Ibrahimę Konaté. Obecność Francuza oznaczała, że na ławkę rezerwowych powędrował Joël Matip. Jedynym piłkarzem, z którego Klopp nie mógł skorzystać, był Fabinho. Według ostatnich informacji Brazylijczyk ma jednak zdążyć na finał Ligi Mistrzów.
Na początku spotkania dość wyraźną przewagę osiągnął Liverpool, który kilka razy zagroził bramce Edouarda Mendy’ego. Najlepszą szansę po świetnym podaniu Trenta Alexandra-Arnolda miał Luis Díaz, ale golkiper The Blues stanął na wysokości zadania. Po mocnym początku poziom spotkania wyraźnie się pogorszył, a ten słabszy moment został przerwany po sytuacji Marcosa Alonso. Hiszpan przegrał pojedynek z Alissonem. Ten moment mógł być kluczowy nie tylko dla losów tego spotkania.
Najpierw to właśnie Brazylijczyk potrzebował pomocy medycznej, a gdy została mu ona udzielona, a arbiter pozwolił na wznowienie gry, niespodziewanie, bez udziału przeciwnika, na problemy zdrowotne narzekał Mohamed Salah. Egipcjanin zszedł z boiska o własnych siłach, jednak trudno na razie wyrokować, jak poważny jest to uraz. Jeszcze w pierwszej części meczu przed doskonałą okazją – tym razem po podaniu Andrew Robertsona – stanął Diogo Jota, który zmienił właśnie Salaha, ale z bliska posłał piłkę nad bramką.
Po przerwie swoje 5 minut miała Chelsea, ale nie potrafiła znaleźć sposobu na Alissona. Spotkanie było coraz bardziej otwarte, a w końcówce dwukrotnie w odstępie mniej więcej minuty w słupek strzelali Luis Díaz i Robertson. Ostatnie minuty należały do Liverpoolu, ale przez ponad 90 minut żadne gole nie padły i potrzebna była dogrywka. Jeszcze zanim się zaczęła, na kibiców zespołu z Anfield spadła kolejna gorzka wiadomość – Virgil van Dijk zszedł z boiska. Nie jest jeszcze pewne, czy chodzi o uraz, czy trener chciał oszczędzić go przed kolejnymi 30 minutami gry na dużej intensywności.
Pierwsza połowa dogrywki należała do Chelsea, która częściej atakowała i strzelała. Żadne z uderzeń The Blues nie zmusiło jednak Alissona do interwencji. Po krótkiej przerwie działo się jeszcze mniej. Obie strony czekały już tylko na rzuty karne.
W serii jedenastek pomylili się César Azpilicueta i Sadio Mané. Senegalczyk mógł przesądzić o wygranej, ale jego rodak dobrze interweniował przy jego strzale. W siódmej serii pomylił się Mason Mount, a decydujące trafienie zaliczył Kostas Tsimikas.
Liverpool rozegra następne spotkanie w najbliższy wtorek, tym razem już w Premier League. Rywalem The Reds będzie Southampton. Podopieczni Kloppa tracą 3 punkty do Manchesteru City, a brak zwycięstwa przy jednoczesnej wygranej The Citizens z West Hamem może oznaczać koniec walki o mistrzostwo Anglii.
Chelsea FC – Liverpool FC 0:0 k. 5:6
RZUTY KARNE:
✅ 1:0 Alonso
✅ 1:1 Milner
❌ 1:1 Azpilicueta (strzał w słupek)
✅ 1:2 Thiago
✅ 2:2 James
✅ 2:3 Firmino
✅ 3:3 Barkley
✅ 3:4 Alexander-Arnold
✅ 4:4 Jorginho
❌ 4:4 Mané (obrona bramkarza)
✅ 5:4 Ziyech
✅ 5:5 Jota
❌ 5:5 Mount (obrona bramkarza)
✅ 5:6 Tsimikas
Chelsea: Mendy; Chalobah (106’ Azpilicueta), T. Silva, Rüdiger; James, Jorginho, Kovačić (66’ Kanté), Alonso; Mount, Pulisic (106’ Loftus-Cheek, 120' Barkley); Lukaku (85’ Ziyech).
Liverpool: Alisson; Alexander-Arnold, Konaté, Van Dijk (91’ Matip), Robertson (111’ Tsimikas); Henderson, Keïta (74’ Milner), Thiago; Salah (33’ Jota), Luis Díaz (98’ Firmino), Mané.
DOKŁADNY TERMINARZ LIVERPOOLU:
- Wtorek, 17 maja, 20:45, Premier League, Southampton v Liverpool
- Niedziela, 22 maja, 17:00, Premier League, Liverpool v Wolverhamtpon
- Sobota, 28 maja, 21:00, Liga Mistrzów, Liverpool v Real Madryt
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze