Kennedy: Mam nadzieję, że Benzema będzie miał gorszy dzień
Alan Kennedy udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Anglik opowiadał o finale z Realem Madryt w 1981 roku i analizował obecną sytuację obu drużyn.
Fot. Getty Images
Jak to było grać w finale Pucharu Europy i jakie to było uczucie, gdy strzeliłeś gola w finale?
Właściwie ten finał był trochę dziwny. Grałem dość spokojnie, ponieważ priorytetem dla nas i dla menedżera, Boba Paisleya, zawsze było wygranie ligi. Wszystko inne, czy był to Puchar Anglii, czy Puchar Europy, postrzegaliśmy jako coś dodatkowego. Staraliśmy się nie przywiązywać do tego zbyt dużej wagi i normalnie traktować każdy mecz. W tym sensie nie czuło się, że jest to finał. Presja bycia faworytem ciążyła na nich. Zdobyli sześć Pucharów Europy. Ale w tamtym sezonie mieliśmy lepszy bilans w Europie niż Los Blancos i byliśmy pewni, że możemy wygrać. Sam finał był bardzo wyrównany, nie był to najpiękniejszy mecz w historii. Kiedy zdobyłem bramkę, nie mogłem w to uwierzyć. Zadałem sobie pytanie: „Czy naprawdę właśnie zdobyłem bramkę w finale Pucharu Europy?”.
Wyglądało na to, że nie zagrasz w finale z powodu kontuzji, jak to się stało, że w końcu zagrałeś? Co powiedziałeś trenerowi?
W tamtym roku nie miałem szczęścia do kontuzji. Złamałem nadgarstek w pierwszym meczu półfinałowym z Bayernem. Powiedziano mi, że nie będę mógł pracować przez jedenaście tygodni. Myślałem, że nie będę grał do końca sezonu. Ale w tamtych czasach piłkarze byli bardziej wytrzymali. Nie miałem złamanej nogi, a w końcu do gry w piłkę nożną potrzebne są nogi. Chciałem grać, a trener mnie potrzebował. Grałem więc ze złamanym nadgarstkiem. To były inne czasy. Dziś tak by się nie stało.
Czy w tamtych czasach gra przeciwko Realowi Madryt wywoływała takie same emocje i obawy jak dziś?
W tamtym czasie gra przeciwko nim była ogromnym wyzwaniem. Real Madryt w tym czasie wielokrotnie zdobywał już Puchar Europy. Ludzie mówili, że to oni wygrają. Ale nasz Liverpool też był bardzo silny. Ludzie zbyt wcześnie spisali nas na straty. Myślę, że pod względem psychicznym byliśmy bardziej pewni siebie. Bob Paisley w sprytny sposób umniejszał znaczenie przeciwników i samej gry. Powiedział nam, że potrzebujemy tylko jednej bramki, że jeden gol z naszej strony zadecyduje o losach finału. Powtarzał i powtarzał tę myśl. Tak bardzo uwierzyliśmy w jego przesłanie, że w końcu się spełniło.
Co przeszło ci przez myśl, gdy znalazłeś piłkę przed bramką i czy byłeś zaskoczony błędem obrońcy?
Nie spodziewałem się tego błędu. Zdziwiłem się, gdy García Cortés całkowicie stracił piłkę. Był lewonożny, a tego dnia grał jako prawy obrońca, więc może był trochę zdezorientowany. Kiedy znalazłem się przed bramką, nie widziałem żadnych innych możliwości, więc po prostu strzeliłem z całej siły, jaką miałem.
Wyjaśnij, jak świętowałeś po zdobyciu bramki.
Kiedy pobiegłem świętować, koledzy z drużyny wykrzykiwali pod moim adresem niedorzeczne rzeczy: „Dlaczego nie podałeś, nie widziałeś, że masz szansę, a gdybyś nie strzelił?”. Oczywiście, żartowali… częściowo. Prawda jest taka, że w tamtym momencie, przed bramką, nic nie słyszałem… Po prostu spuściłem głowę i uderzyłem najmocniej, jak potrafiłem. Jak tylko piłka wpadła do siatki, zacząłem biec w stronę kibiców i pamiętam, że pomyślałem: „Mój Boże, kibice są tak daleko”. Biegłem i biegłem w kierunku naszych kibiców. W czasie tej celebracji przebiegłem więcej niż w całym meczu.
Jak świętowaliście jako zespół po meczu?
W nocy po spotkaniu wszyscy wyszliśmy na miasto. W tamtych czasach my, gracze, lubiliśmy piwo, zawsze piło się piwa. Niektórzy z graczy, w tym ja, poszli na kilka w pobliżu hotelu. Inni poszli do kasyna… Dobrze się bawiliśmy tej nocy! Bob Paisley nie wypił piwa, powiedział nam, że chce to wszystko zrozumieć i przeanalizować to, co osiągnęliśmy. Długo nie mogłem zrozumieć, co się stało… Tej nocy wciąż zadawałem sobie pytanie: „Czy naprawdę zdobyliśmy Puchar Europy?”.
Jaką pozycję na długiej liście twoich osiągnięć zawodowych zajmuje zwycięski gol przeciwko Realowi Madryt?
W mojej karierze przeżyłem wiele wspaniałych chwil: na przykład pięć tytułów mistrza ligi, które zdobyłem z Liverpoolem, dwa Puchary Europy. Ale jeśli miałbym wybrać jeden szczególny moment, to wybrałbym ten, kiedy strzeliłem gola przeciwko Realowi Madryt w 1981 roku. To był prawdopodobnie najlepszy moment w mojej karierze.
Co sądzisz o tym Liverpoolu, jak wypada w porównaniu z twoim?
Nasza drużyna była niewiarygodna, ale w końcu rekordy są po to, by je bić i myślę, że ten zespół to zrobi. Liverpool Kloppa wciąż podnosi poprzeczkę i już zapisał się na kartach historii klubu. Myślę, że już wkrótce będzie to najlepsza drużyna w historii klubu, a to naprawdę zależy od menedżera.
Czy Klopp jest już w czołówce wielkich menedżerów Liverpoolu z przeszłości: Shankly'ego, Paisleya, Dalglisha… Czy Niemiec zostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych menedżerów klubu?
W końcu w piłce nożnej chodzi o zdobywanie tytułów, a osiągnięcia Boba Paisleya są prawdopodobnie najlepsze spośród wszystkich menedżerów w historii klubu. Myślę, że trzeba zaliczyć Kloppa do tej samej kategorii co Paisleya, ponieważ to, co zrobił dla Liverpoolu, jest niewiarygodne. Kiedy przejął zespół, przechodził on bardzo trudny okres. On go radykalnie przekształcił. Co więcej, poziom wciąż się poprawia. Piłka nożna, jaką gra Klopp, jest niesamowita. Podziękowania należą się również Pepowi Guardioli za ciągłe wywieranie presji na Liverpoolu. Obaj trenerzy zmuszają się wzajemnie do poprawy.
Real Madryt i Liverpool rozwijają wspaniałą rywalizację. Po raz trzeci zmierzą się ze sobą w europejskim finale, jak bardzo historia będzie ciążyła na umysłach zawodników z 2018 roku w Kijowie?
Uważam, że historia nie powinna odgrywać tu żadnej roli. To inny etap, inny stadion i inni zawodnicy. Ta drużyna Liverpoolu jest dużo silniejsza, dużo bardziej pewna siebie po wielkim sukcesie, jaki odniosła w 2019 roku.
Ostatni przegrany przez Real Madryt finał w Europie miał miejsce w 1981 roku. Potem Real Madryt wygrał siedem ostatnich finałów, w których brał udział. Jak powstrzymać drużynę, która odnosi takie sukcesy w Europie?
Szczerze mówiąc, nie wiem, ale jeśli każdy zawodnik Liverpoolu zagra najlepiej, jak potrafi, to można wygrać mecz. Jeśli nie wszyscy będą pracować na 100%, nie wygrają. To jest tak proste.
Jak wytłumaczyć niesamowite powroty Realu Madryt do gry, które widzieliśmy w tej edycji Ligi Mistrzów – przeciwko PSG, a następnie przeciwko Chelsea i Manchesterowi City?
Nie wiedziałbym, co powiedzieć. Real Madryt w meczu z City zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wydawało mi się to naprawdę niesamowite. Wyglądało to tak, jakby Manchester City pod koniec meczu grał tylko siedmioma zawodnikami. Zostali stłamszeni i zmuszeni do popełniania błędów. W pewnym momencie wydawało mi się, że każde dośrodkowanie będzie trafiać do siatki. To było genialne. Okaże się, czy Real Madryt zdoła dokonać tego po raz czwarty z rzędu.
Salah powiedział, że chce się zemścić na Realu – jakie znaczenie będzie to miało w finale?
Mo jest jednym z najlepszych zawodników w historii klubu, jest kluczowym graczem, zarówno na teraz, jak i na przyszłość. Bije rekordy jak nikt inny. Dla wielu ludzi już teraz jest najlepszym zawodnikiem w historii klubu, a ja uważam, że nie jest daleko od tego, by stać się najlepszym zawodnikiem w historii klubu. Mam nadzieję, że wkrótce odnowi kontrakt i będzie mógł zagrać w finale. Jest kluczowym zawodnikiem dla sposobu, w jaki Liverpool został zbudowany przez Jürgena Kloppa.
Co sądzisz o Karimie Benzemie? Czy jest obecnie najlepszym napastnikiem na świecie, czy uważasz go za piłkarza, który może strzelić gola w finale? Czy zasługuje na Złotą Piłkę?
Muszę przyznać, że Karim Benzema jest w tym sezonie bardzo błyskotliwy. W Realu Madryt grał z najlepszymi. Teraz, po okresie życia w cieniu Cristiano, udowadnia, że jest jednym z najlepszych na świecie. Dla mnie jest on w pierwszej trójce na świecie. Po obejrzeniu jego hat-tricka przeciwko Chelsea i gola przeciwko City jestem pewien, że obrona Liverpoolu będzie doskonale zdawać sobie sprawę z zagrożenia, jakie stwarza. Ma nosa do zdobywania bramek i robi wszystko. Przypomina mi starych napastników z mojego pokolenia. Jeśli Liverpool chce wygrać, musi koniecznie powstrzymać Francuza. Mam nadzieję, że w finale będzie miał gorszy dzień.
Jak wyobrażasz sobie przebieg meczu na Stade de France? Jak myślisz, jak zakończy się ten mecz?
Patrząc na możliwości obu drużyn, w Paryżu wszystko może się zdarzyć. Jestem jednak głęboko przekonany, że jeśli Liverpool zagra na maksimum swoich możliwości, to wygra to spotkanie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze