Nie musimy, ale… chcemy
Kolejny dzień, gdy pytań jest więcej niż odpowiedzi. Cóż, nic nowego.
Fot. Getty Images
Czy dali nam czekoladę? A jeśli tak, to gorzką czy mleczną? Czy wręczyli nam kwiaty? A jeśli tak, to była to złocista chryzantema czy płomienna róża? Czy ustawią nam szpaler? Jeśli tak, to czy ze szczerością w serduszku, czy maskowanym bólem w tle? Czy oficjalnie nam pogratulowali? Jeśli tak, to czy w tej prywatnej wiadomości pióro było lekkie, czy jednak trafiło na dzień wyjątkowego braku weny?
Gdybyśmy byli Sergio Ramosem, rzucilibyśmy w tym momencie jedną z jego mądrzejszych sentencji, zgodnie z którą szacunek się zdobywa, a nie narzuca. Jesteśmy jednak jedynie skromnymi redaktorami polskiego serwisu poświęconego Realowi Madryt, więc zamiast celować w górnolotne frazesy stwierdzimy po prostu, że… niech Atlético myśli i robi, co chce. Jeśli w innej części Madrytu uważają, że ktoś zmusza ich do wykonywania poniżających gestów, to faktycznie powinno się ich zostawić w spokoju.
Nie chcemy, by to, co za chwilę napiszemy, wybrzmiało jak wyraz pychy czy poczucia wyższości, ale całkowicie szczerze ograniczymy się do stwierdzenia, że dziś obchodzi nas tylko to, iż wieczorem nowy mistrz w pierwszym meczu po zapewnieniu sobie tytułu zagra na stadionie poprzedniego mistrza. Odwołanie jedynie do tej symboliki w pełni nas satysfakcjonuje. Po co psuć sobie słodkie chwile niezdrowymi emocjami i myśleniem o sprawach, na jakie nie mamy wpływu?
Nie będziemy nikogo czarować, że przed dzisiejszymi derbami czujemy ten sam dreszcz emocji, co praktycznie przy okazji każdej poprzedniej konfrontacji na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Tym razem sprawa prezentuje się wyjątkowo jasno: to rywal musi, my tylko możemy. Być może nie wszyscy się z nami zgodzicie, ale sądzimy, że po tym, co przyszło nam po raz kolejny przeżyć w Lidze Mistrzów, takie derby w aurze błogostanu mimo wszystko są w stanie dobrze nam zrobić. Nasza kibicowska psychika zdążyła przetrawić już niejedno i jest z grubsza przyzwyczajona do niektórych sytuacji. Nie zmienia to faktu, że i tak nieraz potrzebuje ona najzwyczajniej w świecie odrobiny odpoczynku. Fajnie będzie więc obejrzeć spotkanie dwóch tak mocnych drużyn na większym luzie, ale i bez deprymującego wrażenia rozgrywania sparingu.
To, że wieczorem jedynie możemy, nie oznacza jednak, że nie będziemy chcieli. Jako że zawsze możecie na nas liczyć, i tym razem nie poskąpimy wam słynnych truizmów mówiących o tym, że derby to zawsze derby i że rządzą się one własnymi prawami. Nawet jeśli 35. mistrzostwa Hiszpanii nikt nam już nie odbierze, to jednak zwycięstwo na terenie odwiecznego rywala i zarazem poprzedniego mistrza stanowiłoby fantastyczne zwieńczenie tego sezonu ligowego. Tak na logikę nie wyobrażamy sobie zresztą sytuacji, w której niepewne udziału w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, grające na pełnym zaangażowaniu Atlético nie zmusi nas do poważnego potraktowania tego starcia. Oni walczą na śmierć i życie, a my jedynie biernie się przyglądamy? No po prostu nie.
Carlo Ancelotti na pewno nie wystawi na ten mecz najsilniejszego składu. Sam przyznał zresztą, że od pierwszej minuty ujrzymy choćby Andrija Łunina. Mimo wszystko wcale nie mamy poczucia, że przez rotacje widowisko straci na wartości. W ostatnich tygodniach dobitnie przekonywaliśmy się przecież, ile dla tej ekipy znaczą zmiennicy. Celnie w tym temacie wypowiedział się także Diego Simeone. – Ktokolwiek u niech zagra, ich pomysł się nie zmieni. Wyjdą inne nazwiska, ale ta sama wizja futbolu – stwierdził. Choć paradoksalnie słowa te wyartykułował trener niezbyt lubianego rywala, to jednak liczymy na to, że faktycznie znajdą one odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Panowie, dbajcie dziś więc o zdrowie, ale i pokażcie, kto na tym podwórku zarządza harmonogramem gier i zabaw. Wiecie, jak to jest – jeśli przegracie, to przez kolejne trzy tygodnie będziemy wysłuchiwać tego, jak to przejedzie się po nas Liverpool ze zdobywcą Złotej Piłki Mohamedem Salahem na czele. Zróbmy tak, by nikt nie musiał na tego typu bzdury tracić czasu.
* * *
Spotkanie rozpocznie się o godzinie 21:00. W Polsce będzie można obejrzeć je na kanale Eleven Sports 2 na platformie Player.pl.
Derbowy mecz można też wytypować w FORTUNA. Kurs na strzelców wynoszą: 2,50 w przypadku Benzemy; 2,70 Suáreza; 3,30 Griezmanna; 3,30 Cunhi; 3,50 Correi; 4,00 Viníciusa; 5,00 Carrasco, Rodrygo i Asensio.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze