Čeferin: Każdy może grać w swoich rozgrywkach, jeśli tego chce
Aleksander Čeferin udzielił wywiadu dziennikowi AS. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z prezesem UEFA.
Fot. as.com
Oglądamy niesamowity sezon Ligi Mistrzów...
Tak, taka jest Liga Mistrzów. To największa promocja dla futbolu i najlepsze rozgrywki sportowe na świecie. Gdy oglądasz te mecze... To jest niesamowite. Jestem szczęśliwy, że zmieniliśmy zasadę o golach wyjazdowych. Kiedy mówiłem o tym pomyśle niektórym kolegom, wskazywali, że będzie dochodzić do większej liczby serii rzutów karnych. To jednak nie jest prawda i to widzimy. Mecze, moim zdaniem, są bardziej interesujące. Kluby w Lidze Mistrzów są najlepsze, a gra na wyjazdach jest praktycznie tym samym co gra w domu. Dlatego pragnę, by nadszedł w końcu finał.
Wydawało się, że angielski finał jest nieunikniony, ale Real jakoś zawsze potrafi do niego wejść...
Trzeba ich zapytać, jak to możliwe. Dla mnie jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy w historii jest Benzema. To niesamowity gracz. Mają też Lukę Modricia, który im starszy, tym gra lepiej. To doświadczony zespół. Można powiedzieć, że mają trochę szczęścia w niektórych meczach, ale szczęście możesz mieć w jednym spotkaniu, a nie we wszystkich.
To interesujące, co mówi pan o Benzemie, bo wiele osób tak uważa, że nie doceniano go w odpowiedni sposób.
Teraz docenia się go coraz bardziej. Zawsze był w czyimś cieniu. To zadziwiające, w jaki sposób ten zawodnik może zdobywać bramki. Znajduje sposób, nawet gdy trafienie wydaje się niemożliwe. To imponujący piłkarz.
UEFA podaruje finalistom darmowe bilety.
Chcieliśmy pokazać kibicom, że ich szanujemy, że tęskniliśmy za nimi w pandemii i że jesteśmy szczęśliwi, że pozostają lojalni wobec futbolu. Uważam, że musimy pokazać im nasz szacunek. To kosztuje nas dużo pieniędzy, ale warto to zrobić. Wiedzieliśmy to wcześniej i teraz to jest jeszcze bardziej oczywiste: futbol opiera się na kibicach i zawodnikach. Reszta to wsparcie, jakie ich otacza, w tym ja. Nie staram się być gwiazdą, bo nią nie jestem. Smutno było oglądać puste stadiony i słuchać okrzyków bramkarzy czy trenerów. To po prostu nie była ta sama gra. Więc chcieliśmy wykonać jakiś symboliczny gest, by pokazać kibicom, że jesteśmy tam dla nich.
Rok temu wybuchła Superliga, a pan niedawno stwierdził, że kibice w Hiszpanii i Włoszech nie mają takiej siły jak Anglicy. Dlaczego?
Nie powiedziałem tego. Niektóre media nawet nie przeczytały wywiadu w oryginale i powielały fałszywe wiadomości. Posłuchaj, ten projekt, o którym rozmawianie już mnie męczy, bo on już nie istnieje, absolutnie zrujnowałby futbol. Kiedy zobaczyłem reakcję angielskich fanów, byłem pod wrażeniem. Kibice we Francji i Niemczech nie musieli nic robić, bo ich kluby nie brały w tym udziału. Zaskoczyła mnie trochę słaba reakcja ludzi w Hiszpanii i Włoszech, chociaż to rozumiem. Czasami te sprawy toczą się wolniej w niektórych krajach, a Włosi i Atlético szybko opuściły projekt, więc nie było nawet czasu na silniejszą reakcję. Zaskoczył mnie brak reakcji kibiców Barcelony, którą zawsze uznawałem za klub ludowy.
Real nim nie jest?
Barcelona znana jest jako klub ludzi... Nie wiem, o ilu socios mówimy, ale kibice udawali się na Walne Zgromadzenia i wygłaszali swoje opinie na temat decyzji. Tamtym razem jednak ich reakcja nie była bardzo mocna. Teraz to nie ma już znaczenia.
Co zapamiętał pan z tamtych dni?
Wszystko było bardzo stresujące przez te 2-3 dni. Zaskakujące było to, że te osoby, które coś jednogłośnie wspierały, już wcześniej zapisały się do czegoś przeciwnego. Jednak w pewien sposób się ucieszyłem, bo zawsze to wisiało w powietrzu. Kiedy w końcu wyszło, skończyliśmy raz na zawsze z całą tą głupotą, że futbol można kupić, że futbol jest tylko dla elity, tylko dla bogatych. To nigdy się nie wydarzy. Ostrzeżono mnie, że te same osoby zabiły koszykówkę, ale powiedziałem im: „Koszykówka to nie piłka nożna. Nigdy nią nie będzie”. Futbol to część naszej historii, część naszej tradycji, część nas. Nigdy nie moglibyśmy mieć droższych biletów na Ligę Mistrzów niż teraz. Albo tak drogich, jak na Super Bowl, nawet jeśli Liga Mistrzów to większe wydarzenie. Wszystko dlatego, że futbol należy do wszystkich kibiców i nikt nie powinien im tego odbierać.
Próbował pan rozmawiać z Realem, Barceloną i Juventusem albo oni z panem?
Nie, nie zrobili tego. Gdy robisz coś takiego, ma większy sens ich zbliżenie do nas niż odwrotnie. Nigdy jednak tego nie zrobili. Jedyne „pozdrowienia”, jakie otrzymała UEFA, były od sądów, bo próbowali rzucać na wyzwania na każdym polu. Nigdy nie mówiliśmy, że nie mogą grać w swoich rozgrywkach, bo mogą, jeśli tego chcą. Jednak zabawne było, że te kluby jako pierwsze zarejestrowały się do Ligi Mistrzów. Jeśli grają w innych turniejach, nie mogą grać w naszych rozgrywkach. To nie jest monopol. Mogą stworzyć swoją UEFA i zrobić, co uważają za odpowiednie. Okazałem im wiele szacunku w przeszłości. Nigdy wcześniej o tym nie mówiłem, ale zaprosiłem prezesa Realu, Florentino Péreza, do Nyonu przed tym wszystkim, by porozmawiać o przyszłości rozgrywek. Anulował spotkanie wiadomością tekstową zaledwie 24 godziny wcześniej z powodu „wydarzenia związanego z koszykówką”. Z Bartomeu nigdy nie rozmawiałem. W pewien sposób już wtedy odchodził z klubu. Wszyscy mieli okazję na rozmowy, a my nigdy nie byliśmy agresywni ani aroganccy. Ogłoszenie tego projektu było przejawem niesamowitej arogancji z ich strony i zapewne dlatego nie chcą komunikować się z UEFA. To jednak nigdy nie wpłynęło na to, jak traktujemy ich w naszych rozgrywkach. Widać to po ich sukcesach: Real Madryt zagra w finale Ligi Mistrzów, a Barcelona Ligi Mistrzyń. To klarowny sygnał, że nasze rozgrywki są zdrowe, sprawiedliwe i poprawne.
Stosunki z nimi nie są dobre?
Mamy formalne i profesjonalne więzi, jak mamy je ze wszystkimi klubami w naszych rozgrywkach. Więc nie przerzucałbym na kluby tego wszystkiego, bo one są dużo większe niż ich prezesi, jak UEFA jest dużo większa od swojego prezesa. Jednak efekt był taki, że nasze stosunki osobiste nie istnieją. Jak powiedziałem wcześniej, komunikujemy się tylko za pośrednictwem sal sądowych i to nasi prawnicy muszą sobie z tym radzić.
Pan rozumie to, że tak wielcy rywale, jak Real i Barcelona, mają takie samo zdanie w tej sprawie?
To relacja między klubami czy osobista między prezesami? Trzeba ich zapytać i zobaczyć, co odpowiedzą. Zapewne kryje się za tym jakiś wspólny interes. Nie wiem i ma dla mnie zerowe znaczenie, jak blisko siebie są. To nie jest dla mnie ważne. Futbol powinien zostać otwarty dla wszystkich i nie cofniemy się ani milimetr w obronie europejskiego modelu sportowego. Oni chcą czegoś swojego i są wolni w spotkaniach czy robieniu, co tylko chcą.
Sąd gospodarczy w Madrycie numer 17 zdjął tymczasowe środki ochronne i orzekał na waszą korzyść, co oznacza, że możecie otworzyć na nowo postępowania dyscyplinarne. To realna możliwość?
Tak, oczywiście. To możliwe. Zobaczymy jednak, co się wydarzy. Cieszymy się, że w końcu zniesiono te środki ochronne. Zaskakiwało mnie zachowanie poprzedniego sędziego, bo nie zaoferował nam nawet wysłuchania naszych argumentów. Po prostu otrzymaliśmy decyzję o środkach ochronnych. Wierzę we władze i hiszpańskie sądy. Zobaczymy, co się wydarzy.
To też nie byłoby dobre dla UEFA...
Co nie byłoby dobre dla UEFA?
Dwie z największych ekip poza rozgrywkami.
Najważniejsze dla UEFA to pokazać, że przepisy są takie same dla wszystkich. W momencie, w którym zasady byłyby inne dla wielkich i inne dla małych, moglibyśmy zamknąć tu drzwi. Uważam, że to jest najważniejsze: wszyscy powinni przestrzegać zasad i szanować innych. Z 247 członków Europejskiego Stowarzyszenia Klubów 244 jest z nami, co coś znaczy.
Co sądzi pan o tym, że te kluby przygotowują letni turniej między sobą w Stanach Zjednoczonych?
Mogą grać latem, zimą, jesienią i wiosną. Mogą grać, gdy tylko zechcą i mnie to nie obchodzi. Mogą też grać w buntowniczych rozgrywkach, a nie w Lidze Mistrzów, jeśli tego chcą. Nie ma to dla mnie znaczenia. Muszą myśleć, że patrzymy bardziej na nich niż na siebie. Uwierz mi, że tak nie jest. Jeśli czujesz się tak ważny, że wszystko kręci się wokół ciebie, to coś nie działa. W futbolu wszystko kręci się wokół piłki.
Wierzy pan w decyzję Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości? Wierzy pan, że UEFA wygra sprawę z Superligą?
Po pierwsze, jestem absolutnie pewny, że nie mamy monopolu. Każdy może wybrać, czy chce być członkiem UEFA: związki krajowe mogą wybrać, czy chcą być naszymi członkami, a kluby, czy chcą grać w naszych rozgrywkach. Kluby mogą wybrać własne rozgrywki. W tej sprawie wszyscy nas popierają. Nie widzę, by ktokolwiek się temu sprzeciwiał. Kibice klarownie są po naszej stronie. Cała piłkarska rodzina, być może pierwszy raz w historii, razem się temu sprzeciwiła: kluby, federacje, ligi, FIFPro, zawodnicy, trenerzy, europejskie władze i rządy. Wszyscy rozumiemy, ile znaczy europejski model sportowy i europejski futbol jest tak silny dzięki niemu. Żaden z tych buntowników nie ma samych piłkarzy ze swojego kraju ani zawodników wychowanych tylko w swojej szkółce. Bez otwartych rozgrywek futbol mógłby zniknąć. Za bardzo zależy mi na piłce i zawsze będę kochać tę grę. Mam nadzieję, że wszyscy czują to samo wobec tego pięknego sportu. Wiem, że ja będę czuć to samo nawet za 30 lat.
Przyszłość to nowa Liga Mistrzów. Dlaczego wybraliście model szwajcarski? Uważa pan, że kibice to zrozumieją?
Zawsze zmiany w rozgrywkach są trochę problematyczne. Musimy lepiej tłumaczyć rzeczy kibicom. Zaproponowany format jest trochę bardziej złożony od obecnego, ale będzie bardziej konkurencyjny i emocjonujący. Sądzę, że będzie dobry dla równowagi konkurencyjnej. To system ligowy, które jest moim zdaniem dużo bardziej interesujący od obecnego. Chociaż stare przysłowie mówi, by nie naprawiać czegoś, co działa, a Liga Mistrzów działa, to możemy i uczynimy ją bardziej interesującą.
Współczynnik UEFA przyzna dwa miejsca klubom historycznym, co jest kontrowersyjne, bo ludzie nie rozumieją, jak można przyznawać awans ekipom, które nie wywalczyły go na boisku.
Ciągle nie podjęto ostatecznych decyzji o dostępach i to tylko jedna z propozycji. Jednak im więcej o tym myślimy, tym bardziej jesteśmy przekonani, że wiemy, co musimy zrobić. Ciągle o tym rozmawiamy i możliwe, że obierze to inny kierunek. Współczynnik tworzy się na podstawie twojej gry w rozgrywkach UEFA, ale taki system może nie być sprawiedliwy dla mniejszych ekip, które osiągną sukces w swoich ligach. Dlatego ciągle badamy nasze opcje i poważnie o nich dyskutujemy.
W Lidze Mistrzów będzie Final Four?
To może być opcja, ale problem jest taki, że byłoby mniej meczów, bo półfinały byłyby jednomeczowe. To oznacza też mniejsze okazje komercyjne dla klubów i telewizji. Myślimy jednak o wielkim pomyśle, ale za wcześnie, by ogłaszać go publicznie. Potrzebujemy więcej czasu, by go przeanalizować zanim o nim opowiemy. Możemy zrobić coś podobnego, ale potrzebujemy trochę więcej czasu, by to rozwinąć.
Liga Mistrzów będzie grać w czwartki? I co z pomysłem na ceremonię otwarcia?
Nie widzimy potrzeby grania w czwartki. Może w jakimś pojedynczym tygodniu, ale nie przez cały sezon. To dzień Ligi Europy i Ligi Konferencji, które cały czas też rosną. Co do meczu otwarcia, to był pomysł prezesa Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, Nassera Al-Khelaïfiego. Myślę, że jest dobry. Myślimy o takim kierunku, o robieniu czegoś specjalnego na początku Ligi Mistrzów. Oczywiście jest tu wiele kwestii do debaty. Na przykład, tylko jeden mecz czy coś więcej? Podoba nam się jednak pomysł wielkiego otwarcia.
Kolejny temat to Finansowe Fair Play. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kto będzie mieć większe przychody, ten będzie najmocniejszy.
Nawet teraz jeśli masz więcej pieniędzy, jesteś mocniejszy. Możesz zapytać o to kluby z twojego kraju. Jednak temat jest taki, że pierwszy raz ligi, Europejskie Stowarzyszenie Klubów i UEFA uzgodniły system zrównoważonego rozwoju finansowego, co oznacza, że dla wszystkich jest sprawiedliwy. Jestem przekonany, że pomysł jest doskonały. A kary będą bardzo wysokie, jeśli coś się wydarzy.
Co sądzi pan o klubach-państwach?
Mówisz o klubach hiszpańskich czy innych?
Innych, ale jeśli zna pan jakiś hiszpański...
To populistyczna deklaracja. Właściciele, jeśli szanują przepisy, mogą zarządzać swoimi klubami. Wiele rządów ma kluby w całej Europie poprzez różne formy. Dlatego każdy klub powinien pracować jak najlepiej i skupiać się na wygraniu swoich rozgrywek, a nie dyskutowaniu o innych i ich właścicielach. Jeśli kluby przestrzegają przepisów i prawa w swoim kraju, nie mając problemów karnych, to nie ma znaczenia, kto jest ich właścicielem. To czysty populizm, tak samo debatowanie o klubach z tradycjami i bez nich. To kompletna głupota. Świat się zmienia. Tradycja mówi, że prezesi UEFA zawsze pochodzili z wielkich krajów. Niektórym ludziom nie podobają się te zmiany. Właściciele firm wnoszą do futbolu większy zrównoważony rozwój. Mogą finansować futbol juniorów czy kobiet i mogą inwestować więcej w rozwój gry, futbolu amatorskiego... Dlatego skarżenie się na kogoś, bo można z tym kimś przegrać jeden mecz, nie jest poprawne.
Problem dla przykładu jest taki, że UEFA ukarała Manchester City za naruszenie Finansowego Fair Play, a potem Sportowy Sąd Arbitrażowy to odrzucił. UEFA ma swoje zasady, ale kluby mogą wyjść poza jej ramy i wygrywać te sprawy.
Jako prawnik wiem, że każdy może udać się do sądu i mieć szansę na wygranie sprawy. Jeśli policja w Hiszpanii wymierza ci karę, możesz udać się do sądu i wygrać. Dlatego właśnie teraz zmieniamy zasady. Te przepisy mają nam pomóc w uniknięciu takich sytuacji, o jakich mówisz. Mimo wszystko myślę, że nasz procent wygranych spraw w Sportowym Sądzie Arbitrażowym to 95%. Jednak niektóre sprawy są bardziej interesujące dla mediów i gdy UEFA przegrywa, zawsze jest to wielka wiadomość.
Ostatnie decyzje UEFA to wyrzucenie rosyjskich ekip z waszych rozgrywek. To logiczne postępowanie?
Sytuacja jest trudna i nie mogliśmy zrobić nic innego, chociaż to prawda, że w pewien sposób złamało mi się serce, gdy ukaraliśmy sportowców, bo to nie jest ich wojna. To nie jest dobre, że przez nią cierpią. Jednak z innego punktu widzenia, to tak straszna sytuacja, że musimy działać. Musimy pomóc w tym, by jak najszybciej z tym skończyć.
Czy to definitywnie pomaga kandydaturze Anglików i Irlandczyków do zorganizowania EURO 2028?
Nie. Turcja wysłała ofertę na EURO 2028 i 2032. Więc Turcja i Wielka Brytania z Irlandią walczą o EURO 2028, a Włosi i Turcja o EURO 2032.
W Hiszpanii wiele mówiono o napiętej sytuacji, do jakiej na Bernabéu po porażce z Realem doprowadzili Al-Khelaïfi i Leonardo. Dlaczego jeszcze nie zostali ukarani?
Z tego, co wiem i co jest wiedzą publiczną, UEFA otworzyła postępowanie dyscyplinarne po meczu. Teraz niezależny komitet dyscyplinarny musi zbadać sprawę i wydać decyzje. Nie wiem, na jakim etapie jest ten proces i nie chcę wiedzieć. Nie byłoby poprawne, by pytać o trwające postępowania. Nigdy tego nie robiłem i nigdy nie zrobię.
Co sądzi pan o tak wysokiej frekwencji kibiców Eintrachtu w Barcelonie na meczu Ligi Europy? Jak to jest możliwe, że do tego doszło?
Może Barcelona powinna skupić się bardziej na tym, komu sprzeda bilety, niż na upadku Superligi. Sprzedaż biletów w tej fazie rozgrywek leży w rękach klubów. Nie wiem, jak to robią i jak zrobili w tym przypadku, ale wydaje się, że ci wszyscy kibice mieli prawdziwe bilety. Gdyby do tego doszło w naszych finałach, bylibyśmy pod presją. Otrzymałem wiadomość w tej sprawie od słynnego trenera, który zapytał mnie, jak to możliwe. Odpowiedziałem, że powinien zapytać Barcelony.
Kibice Atlético byli niezadowoleni z decyzji o częściowym zamknięciu ich stadionu.
Kolejny raz, nie mogę komentować spraw dyscyplinarnych. Jednak mogę powiedzieć, że żadna kara nie jest wystarczająca, jeśli w trakcie meczu pojawia się nazistowskie salutowanie. Ludzie, którzy to promują, powinni mieć zakaz wejścia na stadiony na zawsze, a nie na jeden mecz. I nie chodzi mi o ten przypadek, bo nie znam szczegółów. Niektórzy mogą nie być z tego zadowoleni, ale mnie to nie obchodzi, czy tacy ludzie są zadowoleni.
Kandydatura Hiszpanii i Portugalii do zorganizowania mundialu w 2030 roku to jedyna opcja europejska. Jest silna?
Tak. Powiedziałem na starcie procesu, że chcę europejskiej oferty i taka się pojawiła. Mogę potwierdzić, że 55 europejskich federacji w pełni wspiera wspólną kandydaturę Hiszpanii i Portugalii.
Mamy szansę na zwycięstwo?
Też mówiłbym tu o „nas”, bo to Europa. Jestem pewny, że wygramy. Szanse są dużo większe, gdy zaczynasz głosowanie od wyniku 55:0.
Jest pan zadowolony z porażki pomysłu z mundialem co 2 lata? Sprzeciwiał się pan temu od początku?
To bezsensowny pomysł. Nigdy nie przedyskutowano tego odpowiednio z federacjami. Zamiast tego poleciano od razu do mediów. Rozmawiałem o tym wiele razy i wszyscy w społeczności piłkarskiej, społeczności sportowej się temu sprzeciwiali, chociaż oni próbowali pokazać to w inny sposób. Teraz cieszę się, że FIFA również rozumie, że to nie był dobry pomysł. Z tego co wiem, z tym już koniec. Jestem więc szczęśliwy, bo do tego nie dojdzie.
Zostaje inny problem: 24-zespołowy klubowy mundial, który organizuje Infantino. UEFA ma tu wiele do powiedzenia, bo najlepsze kluby grają w Europie.
Chyba w 2019 roku rozmawialiśmy w Miami o takiej opcji. Grałyby 24 drużyny, w tym 8 z Europy. Nie mamy z tym problemu. Problem to brak przejrzystości. Nagle wyciągnięto skądś 25 miliardów euro czy dolarów. Zapytaliśmy, kto to finansuje, ale nigdy nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Nigdy nie chciał nam odpowiedzieć i to jest problem. Jeśli masz plan na rozgrywki co cztery lata, wydaje nam się to w porządku. Poparliśmy go na Radzie FIFA. Jednak teraz pytania to: planują to zrobić? Kiedy? To pytania do FIFA.
Niedawno domknęliście rozmowy z CONMEBOL. To możliwe, że ekipy z Ameryki Południowej dołączą do Ligi Narodów?
Tak, to możliwe, ale ciągle to nie zaszło tak daleko. Otworzyliśmy wspólne biuro w Londynie i zaczęliśmy współpracę. Jak wiecie, w czerwcu zagramy tak zwaną Finalíssimę (mecz Włochów z Argentyną jako starcie mistrzów kontynentów) i patrzymy, co możemy zrobić na poziomie klubowym. Współpracujemy też na poziomie sędziowskim. Jest wiele cudownych rzeczy, jakie możemy zrobić razem w rozgrywkach juniorów i kobiet. Myślę, że to jest genialne. Europejskie i południowoamerykańskie drużyny nie grają ze sobą wystarczająco często, bo z powodu Ligi Narodów nie ma za wielu szans na sparingi. Przed mundialem wielkie europejskie reprezentacje chciały zagrać z Brazylią, Argentyną i innymi. Te mecze byłyby jeszcze ważniejsze dla ekip z Ameryki Południowej, bo Europa ma drużyny z wielką jakością: Hiszpanię, Francję, Niemców, Portugalię, Włochy, Holandię, Anglię, Belgię... Lista jest długa. W Ameryce Południowej jest tylko 10 ekip, w tym cztery silne i dwie bardzo silne.
Oni więc potrzebują tego bardziej niż UEFA?
Pewnie tak, ale my też tego chcemy. Jestem szczęśliwy, bo pracujemy razem, by znaleźć rozwiązania. Jestem zadowolony, że istnieje taka współpraca. Takie coś miało miejsce w przeszłości, ale potem to stanęło na kilka dekad. W przyszłości zrobimy razem jeszcze więcej.
W Hiszpanii uważamy, że VAR działa lepiej w europejskich pucharach niż w La Lidze. Jak to możliwe, że mamy dwa tak różne VAR-y?
VAR działa w rozgrywkach UEFA. Na EURO działał świetnie, to samo dotyczy Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Sędzia na boisku podejmuje ostateczne decyzje, ale to nie znaczy, że musi oglądać każdą sytuację. Robert Rosetti poinstruował naszych sędziów, że mają korzystać z VAR-u, gdy jest to potrzebne, a wszystkie decyzje mają zapadać na murawie. Ja jedyne wątpliwości mam w sprawie rąk. Byliśmy świadkami wielu dziwnych sytuacji, gdy piłka odbija się od głowy piłkarza i trafia w ramię... Nie śledzę korzystania z VAR-u w Hiszpanii, ale jego poziom w europejskich rozgrywkach wzrasta w każdym sezonie.
Co do rąk, ludzie nie rozumieją odgwizdywania niektórych z nich, a to podstawowy przepis w świecie piłki, nie uważa pan?
Całkowicie się zgadzam. Zasada, że to zawsze ręka, jeśli od razu potem pada gol, jest trochę dziwna. Na przykład, Figo powiedział mi, że gdyby dzisiejsze przepisy istniały w czasach jego gry, wykorzystywałby je, by nabijać ręce rywali, bo wiedział, jak to robić. Piłkarzom jest trudno, jeśli każdy kontakt z ręką to przewinienie. Co mają robić z rękami? Nie mogą chować ich cały czas za plecami. Jest tu wielka praca do wykonania i musimy o tym więcej dyskutować, ale w ostatniej instancji Przepisy Gry pozostają w gestii IFAB.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze