Wizja Carletto
Trener, który jako pierwszy awansował do pięciu finałów Pucharu Europy, wiedział, że jego zespół będzie miał swoje szanse w meczu z Manchesterem City. Wiedzieli też piłkarze, którzy wierzyli we Włocha.
Fot. Getty Images
Ci, którzy byli na boisku, nie przestawali wierzyć. Na ławce – tym bardziej. Oczywiście, nie istnieje żaden plan, który przewidywałby, że dwumecz zostanie rozstrzygnięty w taki sposób, w jaki zrobił to Real Madryt, ale sztab trenerski pod wodzą Carlo Ancelottiego wiedział i był przekonany, że nadarzy się taka okazja. Mieli wiarę i zaufanie do drużyny, która w miarę upływu meczów rozwijała się i pokonywała przeciwności losu. Czas uciekał, ale pewność siebie wciąż była obecna, pewność, którą włoski trener zdołał przekazać wszystkim swoim zawodnikom z wyjątkiem jednego, którego nazwisko nie jest istotne.
Carletto przekazał swoim piłkarzom ideę, by wytrwali do końca, by nie poddawali się, by nikt się nie poddawał. Udało mu się to, podobnie jak w dwóch poprzednich rundach. Był przekonany, że nadejdzie chwila, w której Real Madryt będzie gotowy, ponieważ wierzył w umiejętności swoich piłkarzy.
Jeszcze jeden bieg
Włoch wiedział, że ma zasoby na ławce, że jest dwóch zawodników zdolnych do wrzucenia dodatkowego biegu, że nie miało znaczenia, że nie muszą wyjść na boisko już na początku meczu, aby być decydującymi. Rodrygo i Camavinga, każdy na swój sposób, rozwijał się w tym sezonie. Ancelotti zawsze w nich wierzył, a możliwości nadarzyły się wraz z widoczną poprawą, jaką pokazali.
Ancelotti i jego ludzie dokonali rzeczy niemożliwej w dzisiejszym futbolu, a mianowicie piłkarze uwierzyli w swojego trenera. Sekret? Szczerość i niestwarzanie fałszywych oczekiwań u zawodników. Jedenastka, która zakończyła wczorajszy mecz z City, mówi wszystko: Courtois; Lucas Vázquez, Carvajal, Nacho, Vallejo, Mendy; Camavinga, Valverde, Rodrygo; Ceballos i Asensio. Spośród nich tylko bramkarz i Valverde rozpoczęli sezon jako niekwestionowani starterzy.
Zawodnicy wierzą w niego
A najlepsze jest to, że wszyscy odpowiednio zareagowali. Radę dał nawet Vallejo, który musiał zagrać w końcówce. Rodrygo, Asensio, Valverde, wszyscy mieli swój większy bądź mniejszy udział we wczorajszym triumfie. Piłkarze wierzą w trenera, który mówi, ale przede wszystkim słucha. Następnie podejmuje decyzje, ale najpierw gromadzi informacje.
Włoch nie tylko wygrywa, co udowadnia, ale także potrafi w najsłodszy możliwy sposób doprowadzić do nieuchronnej zmiany pokoleniowej w środku pola, która kiedyś musi nastąpić. W meczu z City Real Madryt doprowadził do dogrywki bez Kroosa, Mordicia i Casemiro, czyli tych samych zawodników, którzy dawali z siebie wszystko od pierwszej minuty i nadal będą dawać, ale teraz wszyscy wiedzą, że za nimi stoją Camavinga, Valverde i Ceballos, o czym wcześniej nie wiedziano.
Rekord Ancelottiego
Po wyeliminowaniu Manchesteru City i zakwalifikowaniu się Realu Madryt do finału z Liverpoolem Ancelotti dopisuje kolejny rekord do swojej kariery. Włoch stał się pierwszym trenerem, który awansował do pięciu finałów Pucharu Europy, wyprzedzając Jürgena Kloppa, który ma ich na koncie cztery – jeden z Borussią Dortmund i trzy z The Reds.
Ancelotti grał już w finale z Milanem (2003, 2005 i 2007) oraz z Realem Madryt w 2014 roku, w Lizbonie przeciwko Atlético. Pozostali trenerzy, którzy mają na koncie cztery finały, to Miguel Muñoz (1960, 1962, 1964 i 1966 z Realem Madryt), Marcelo Lippi (1996, 1997, 1998 i 2003 z Juventusem) oraz Sir Alex Ferguson (1999, 2008, 2009 i 2011 z Manchesterem United).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze