Butragueño: Jesteśmy Realem Madryt
Dopiero po jego słowach można postawić kropkę w temacie wielkiej remontady. Nigdy was nie okłamie, a prawdę powie w piękny sposób. Zawsze z klasą i błyskiem w oku. Kto? Tego już raczej nie trzeba mówić.
Fot. Getty Images
– Dobry wieczór (uśmiech Sępa i jego spojrzenie mówią wszystko). Kiedyś przez takie dni stanie mi serce. Za nami kolejna historyczna noc. Będziemy wspominać w kontekście tego wieczoru postawę drużyny i sztabu szkoleniowego oraz kibiców. Wiedzieliśmy, że przyjdzie nam się mierzyć z wielkim rywalem, ale uważam, że mogliśmy wyjść na prowadzenie przed stratą gola na 0:1. Prawdą jest, że City mogło później zdobyć kolejną bramkę. Stało się jednak to, co się stało.
– To nie pierwszy razy, gdy coś podobnego dzieje się na tym stadionie. Ta magia i gol Rodrygo zmieniły wszystko i doprowadziły nas do finału w Paryżu. Znów możemy czuć dumę, że możemy liczyć na tę kadrę i jej ducha nawet w najgorszych chwilach. Mimo wyjątkowo niesprzyjających okoliczności byliśmy w stanie odwrócić losy dwumeczu z przeciwnikiem dysponującym niebywałą jakością. Jesteśmy w finale.
– Wszyscy gracze bardzo dobrze weszli w spotkanie. Nie lubimy wyróżniać indywidualnie, ponieważ jesteśmy przede wszystkim drużyną. Każdy ze zmieników spisał się jednak wyśmienicie. Camavinga w tym wieku prezentuje niezwykłą dojrzałość i wykazuje się godną podziwu odpowiedzialnością. Rodrygo okazał się absolutnie decydujący. Strzelił dwa gole, przy pierwszym wykazując się nie lada sprytem, przy drugim natomiast popisał się świetną główką. Zawsze coś się dzieje, gdy ich widzimy. Najważniejszy jest jednak ten duch drużyny, wola walki i świadomość, że nigdy nie można się poddawać.
– Jak już wspomniałem, nie zasługiwaliśmy, by w pewnym momencie przegrywać, ale taki jest futbol. W loży honorowej było słychać, że dzieje się coś szalonego i niewiarygodnego. Jesteśmy jednak Realem Madryt. Takie rzeczy mogą się tu zdarzać, ponieważ działy się już w przeszłości.
– Dzisiejsza noc jest po to, by się nią cieszyć. Jest dla całego madridismo oraz wszystkich osób tworzących klub. Wspierali nas fani ze wszystkich kontynentów. Ci, których widziałem na stadionie, byli wręcz przekonani, że zameldujemy się w finale. Pod pewnym względem można było nawet pomyśleć, że to trochę dziwne. Wszystko to sprawia, że jesteśmy silniejsi. W finale zmierzymy się z kolejnym wielkim zespołem, jakim jest Liverpool, jednak od momentu wylotu do Paryża dzieli nas jeszcze kilka tygodni.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze