Najwspanialszy wieczór w historii Santiago Bernabéu
Wczorajszy mecz na Santiago Bernabéu przejdzie do historii, bo piłkarze Realu Madryt doprowadzili wszystkich na wyżyny emocji, jakie mogą odczuwać kibice w trakcie spotkania.
Fot. Getty Images
Real Madryt przegrywał 0:1, a w dwumeczu z Manchesterem City było 3:5 w 89. minucie drugiego meczu półfinałowego. I awansował do finału Ligi Mistrzów. Jeśli już w spotkaniu z PSG było to niewytłumaczalne, jeśli już w meczu z Chelsea było to niewiarygodne, to ostatni wieczór na Santiago Bernabéu jest po prostu najlepszym wieczorem na stadionie, który widział ich tak wiele. A to już dużo mówi.
Nie umniejszając sukcesów w latach 80., nie umniejszając wspaniałych ostatnich europejskich nocy. Ale to, co można było zobaczyć wczoraj wieczorem przy La Castellanie, nie ma sobie równych w historii. Za rangę meczu, za trudność, za moment, w którym odrobili straty, za nagrodę, za rywala, za wszystko.
Kiedy Rodrygo strzelił na 1:1, Bernabéu zaczęło odczuwać te niewytłumaczalne dreszcze. Co by było, gdyby…? Ten sam dreszcz musiał poczuć Manchester City, który zaczął widzieć cienie, duchy, czarownice i cały ten ezoteryczny dwór razem wzięty.
Weterani, nowicjusze i kocioł
Sezon jest znacznie bliżej końca niż początku, ale to właśnie w tej ostatniej części sezonu Real Madryt zaczął korzystać z głębi składu, aby osiągnąć wielkie cele. Słowa klubowego hymnu mówią o weteranach i nowicjuszach, i to właśnie ta mieszanka sprawiła, że wczoraj wieczorem Królewscy awansowali do 17. finału Pucharu Europy, pierwszego od 2018 roku i piątego w ciągu ostatnich ośmiu lat.
Carlo Ancelotti od początku nie komplikował sytuacji. Grał z hierarchią i szanował cechy drużyny, w której jest kilku wielokrotnych mistrzów Europy, takich jak Modrić, Kroos, Casemiro i Benzema. Środek pola był symptomatyczny, ponieważ żaden z trzech zawodników CKM, nietykalnych od wielu lat, nie zakończył meczu na boisku. Jako pierwszy murawę opuścił Kroos, zastąpiony przez potężnego Camavingę, a po nim, jeszcze przed remontadą, Modrić i Casemiro, którzy usiedli na ławce w tym samym czasie.
Camavinga przejął kontrolę nad zespołem, a obok niego po raz kolejny zabłysnął Dani Ceballos, który w ostatniej części sezonu bardzo się rozwinął. W tym kontekście nie należy zapominać o ogromnej pracy Fede Valverde, ale Urugwajczyk nie mieści się w tej kategorii. Wczoraj rozpoczął mecz i dał z siebie wszystko od pierwszej do 123. minuty, a jego umiejętności piłkarskie stale rosną. Nawet Jesús Vallejo musiał zostać zmobilizowany w obliczu problemów mięśniowych Édera Militão.
Wszystko to nie byłoby możliwe bez Bernabéu, które po raz kolejny stało się kotłem, w którym topił się trzeci klub-państwo sezonu, po PSG i Chelsea. Kibice zawsze wierzyli, począwszy od powitania trenera, które przekroczyło wszelkie granice. Wtedy wybuchło zbiorowe szaleństwo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze