Asystent Pepa, którego chciał Real
Za sukcesami Pepa Guardioli w Manchesterze City stoi też Juanma Lillo, którego namawiano w Madrycie do pracy w Realu.
Fot. Getty Images
Czerwiec 2003 roku. Znany publicysta Luis Bassat, zdecydowany faworyt do objęcia stanowiska prezesa Barcelony, niespodziewanie przegrał wybory z entuzjastycznym, młodym i odważnym Joanem Laportą, liderem ruchu Elefant Blau. W kandydaturze Bassata uwzględniani byli Guardiola jako dyrektor sportowy i Juanma Lillo jako trener. Jego porażka sprawiła, że człowiek z Tolosy został trenerem Ciudad Murcia, debiutanta w drugiej lidze, a człowiek z Santpedor jeszcze bardziej rozwinął swoją karierę piłkarską, spędzając dwa lata w Katarze i ostatni rok w Meksyku, porzucając na zawsze myśl o przejściu z boiska do biur. 19 lat później, w kwietniu 2022 roku, Guardiola i Lillo są pierwszym i drugim trenerem City, ale są kimś więcej niż tylko dwoma menedżerami piłkarskimi.
Przełom w życiu Juanmy Lillo nastąpił w latach 90. We wrześniu 1995 roku, w wieku 29 lat, został najmłodszym trenerem, który prowadził drużynę Primera Division – UD Salamanca, którą w ciągu zaledwie dwóch lat z Segunda B wprowadził do najwyższej klasy rozgrywkowej. Taktyczna esencja wielkiej Barcelony Guardioli, której nauczył się on od magicznej Barçy Cruyffa, została już wcielona w życie przez Lillo na początku jego kariery: „To, co teraz nazywa się stylem, jest ustalone przez zasady. Jeśli umieścisz wszystkich z tyłu, a Boga z przodu, zasady mówią, że masz szansę na wygraną, ale szanse są minimalne. Problem polega na tym, że niektórzy ludzie trenują na podstawie możliwości wygranej, a nie prawdopodobieństwa. Szanse są takie same dla obu drużyn, ale o prawdopodobieństwie decyduje przestrzeganie zasad. Wtedy można mieć dyktatorski sposób myślenia i wierzyć, że to, co się myśli, zwiększa szanse. Ale ja mówię o sprawach formalnych, a nie interpretacyjnych. To nie jest własny wybór, który ma związek z gustem”, wyjaśniał przed laty Lillo w jednym ze swoich wykładów, cieszących się zazwyczaj dużym zainteresowaniem i oddźwiękiem.
Ponieważ Juanma jest uważany w środowisku za najlepszego teoretyka w światowej piłce nożnej, mimo że jego kariera na boisku nie potoczyła się tak, jak kiedyś sądzono. Wielokrotnie powtarzał, że jego podejście wymaga cierpliwości, pewności siebie i możliwie najlepszych piłkarzy, a w Hiszpanii nigdy nie miał żadnej z tych trzech rzeczy, albo nie miał ich wszystkich razem. W rzeczywistości jest trenerem, który został zwolniony najwięcej razy, ale poza granicami Hiszpanii jest wzorem, nawet w miejscach, w których nigdy nie grał. We Francji nie przestają o nim mówić tacy nadawcy, jak prestiżowe radio sportowe RMC. W Ameryce Południowej i Środkowej szanują go jak miejscową legendę, mimo że nigdy nie zdobył tam żadnego tytułu. To właśnie w Dorados Sinaloa w 2005 roku wiedział, że Guardiola stanie się jednym z najlepszych trenerów na świecie. Pep zawiesił buty na kołku w tej skromnej meksykańskiej drużynie (zamiast w City, które również było nim zainteresowane w tym samym roku). Człowiek z Santpedor chciał poznać z pierwszej ręki metody Lillo, który obok Cruyffa stanowił dla niego punkt odniesienia. Po każdej sesji treningowej brał prysznic i wyjmował swój notatnik, aby zapytać Juanmę o wszystko, co wydarzyło się na danej sesji, oraz o powody każdej z rzeczy, które chciał wprowadzić w życie.
Teoretyk numer jeden
„Na poziomie taktycznym Juanma potrafi lepiej niż ktokolwiek inny czytać mecze, przeciwdziałać zaletom przeciwników i szczegółowo analizować indywidualne cechy zawodników. On jest numerem jeden. W swoim domu w Villalbilla w Madrycie ma garaż przerobiony na bibliotekę, w której znajduje się ponad tysiąc egzemplarzy i dziesiątki czarno-białych kopii kaset. Wydał dużo pieniędzy na te filmy, aby zbadać, przeanalizować i zastosować w praktyce rzeczy, które uważamy za pochodzące z naszych czasów, a które zostały odkryte prawie sto lat temu, jak na przykład fałszywa dziewiątka”, mówi Dani Guindos, asystent Roberta Moreno.
Lillo jest osobą o wielu zainteresowaniach. Można z nim porozmawiać o systemie 4-2-3-1, który nosi jego prawa autorskie, a także o dziełach Szekspira czy filologii greckiej. Jest dość kulturalny i unika światła reflektorów. Nie czuje się na tyle ważny, by przeprowadzać z nim wywiady. Co więcej, postrzega to jako autopromocję, choć wie, że tak naprawdę nie jest. Lubi być w tle, nawet na trzecim planie. Zawsze powtarza, że jego misją jest pomaganie zawodnikom, którzy są prawdziwymi bohaterami, a nie udzielanie wywiadów. To również zostało skopiowane od niego przez Guardiolę.
Tym, w czym Lillo nie jest tak radykalny, jak Pep, jest kwestia stylów. Rozumie, że systemy antagonistyczne wobec jego idei, takie jak ten Simeone, są godne szacunku i ważne, ale zawsze na pierwszym miejscu stawia ideę bycia protagonistą. „Nie podejmowanie ryzyka jest najbardziej ryzykowną rzeczą, jaką można zrobić, więc aby uniknąć ryzyka, będę je podejmował”, przekonuje. „Nie atakujesz tak, jak chcesz atakować, ale tak, jak pozwala ci na to przeciwnik. Kontekst meczu nie jest taki, jak chcesz, ale taki, na jaki pozwalasz sobie i swojemu przeciwnikowi”, dodaje.
Kilkakrotnie, jeszcze za kadencji Florentino Péreza, José Ángel Sánchez i Ramón Martínez, wielbiciele i przyjaciele Juanmy, próbowali przekonać go do objęcia kierownictwa w szkółce Realu Madryt, ale ten zawsze wolał pozostać związany z ławką rezerwowych. I oto od 2020 roku jest w City, u boku Guardioli. To Juanma Lillo, bratnia dusza Pepa.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze