Advertisement
Menu

Porażka w Atenach

Real Madryt przegrał z Panathinaikosem, notując trzecią porażkę z rzędu w Eurolidze. Drugie miejsce nieco się oddaliło, chociaż ciągle jest możliwe.

Foto: Porażka w Atenach
Fot. Getty Images

Real Madryt niespodziewanie przegrał z ostatnim w tabeli Panathinaikosem i skomplikował sobie drogę do drugiego miejsca w tabeli. Teraz Królewscy już nie zależą od siebie, tylko muszą się oglądać na inne wyniki. Dzisiejszy mecz nie był kontynuacją dobrych występów z ostatniego czasu. Drużyna prezentowała się poprawnie jedynie fragmentami. Niewiele zabrakło, żeby udało się w końcówce nadrobić straty, ale szkoda, że pogoń nie rozpoczęła się wcześniej albo że wcześniejsze okazje nie zostały odpowiednio wykorzystane.

Początek spotkania nie był optymistyczny i przypomniał o najsłabszych występach Realu Madryt w tym sezonie. Dwie pierwsze akcje okazały się skuteczne, ale później nadszedł kilkominutowy przestój i Panathinaikos zyskał przewagę, notując serię 13:1. Ofensywa Królewskich wyglądała bezradnie, mimo że w ostatnich spotkaniach wydawało się, że ten problem został rozwiązany. Gospodarze natomiast prowadzeni przez Nedovicia uzbierali w pierwszej części dwukrotnie więcej punktów niż madrytczycy (22:11).

W drugiej kwarcie nastąpiła poprawa. Do perfekcji sporo brakowało, ale ofensywne akcje zaczęły przynosić efekty. Problem był jednak taki, że madrytczycy nie byli w stanie całkowicie zatrzymać Panathinaikosu. Defensywa nie była całkiem szczelna i Grecy byli w stanie odpowiadać na próby nadrabiania strat w wykonaniu madrytczyków. Kiedy w najlepszym momencie udało się zbliżyć na dystans sześciu oczek, wtedy Nedović popisał się celnym rzutem za trzy punkty. Chwilę później sytuacja się powtórzyła, chociaż tym razem punkty zdobył Evans. W połowie meczu gospodarze byli znacznie bardziej zadowoleni (41:32).

Po zmianie stron początkowo sytuacja pozostawała niezmienna. Panathinaikos powiększył przewagę do 12 punktów. Real Madryt zaczął jednak trafiać za trzy punkty. Najpierw Deck, następnie Thompkins i Rudy, a na koniec Llull. Taka seria pomogła Królewskim wrócić do gry, bo różnica zmalała ledwie do 2 oczek. Skuteczność niestety zawiodła, kiedy pojawiła się szansa na objęcie prowadzenia. Wtedy Llull spudłował, a Papapetru popisał się celną „trójką” na zakończenie kwarty (59:54).

W decydującej kwarcie dalej czegoś madrytczykom brakowało. Zamiast nadrabiania strat w ich wykonaniu, ponownie przewagę zaczęli budować gospodarze. Świetni dzisiaj Papapetru i Evans z dużą łatwością trafiali do kosza. Na niecałe 5 minut przed końcem Panathinaikos miał 13 punktów więcej na koncie (76:63). Sytuacja wydawała się beznadziejna, ale znów madrytczycy zaczęli seryjnie trafiać z dystansu. Było to imponujące, lecz nastąpiło trochę zbyt późno, bo w końcówce zabrakło trochę czasu. Udało się zbliżyć na jeden punkt, jednak prawda jest taka, że zwycięstwo Panathinaikosu nie było szczególnie zagrożone w ostatnich sekundach.

87 – Panathinaikos (22+19+18+28): Papajanis (18), Sant-Roos (9), Nedović (13), Papapetru (15), Evans (13), Mantzoukas (3), Macon (9), Kavvadas (4), Kaselakis (3).

86 – Real Madryt (11+21+22+32): Tavares (12), Causeur (2), Deck (12), Williams-Goss (0), Yabusele (0), Heurtel (18), Rudy (9), Poirier (6), Llull (15), Thompkins (8), Taylor (4).

Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!