Advertisement
Menu

Klasyk sprzeczności

Coś cały czas wydaje się nie pasować.

Foto: Klasyk sprzeczności
Fot. Getty Images

Możecie wieszać na nas psy, że nie znamy się na swoim fachu, ale zdarzają się nieraz takie mecze, w których przypadku niezależnie od perspektywy, trudno zauważyć jeden przewodni motyw czy dopasować pod niego konkretną narrację. Możesz zrobić trzy kroki w lewo, dziesięć w prawo, spojrzeć z góry czy od dołu, ale za każdym razem coś nie będzie się zgadzać. Jednym z takich spotkań jest właśnie dzisiejszy Klasyk. Ułożenie wszystkich jego dźwięków w taki sposób, by uniknąć jakiegokolwiek kłującego w uszy dysonansu, wydaje się w zasadzie niemożliwe. Paradoksalnie jednak szereg wszystkich sprzeczności sprawia, że mimo to wieczorem będziemy śledzić losy potyczki z nieskrywanym zaciekawieniem. Staramy się bowiem wychodzić z założenia, że produkt, z jakim przyjdzie nam obcować, jest nie tyle gorszy, ile po prostu inny niż dotychczas.

Tym, co bez wątpienia kręcić nas może najbardziej, jest fakt, że Real rozegra dziś pierwszy Klasyk na Bernabéu od ponad dwóch lat. Gdy 3 marca 2020 roku Mariano pokonał w doliczonym czasie gry Ter Stegena, przypieczętowując zwycięstwo Królewskich, zapewne nikt nie był w stanie przewidzieć, co nas czeka. Chiński wirus najpierw przyczynił się do kilkumiesięcznego zawieszenia rozgrywek, a następnie z przyczyn ekonomicznych wygonił Real na Estadio Alfredo Di Stéfano, gdzie przyszło nam kończyć sezon 2019/20 oraz rozgrywać cały kolejny.

W gruncie rzeczy dopiero w niedawnej potyczce z PSG mogliśmy sobie w końcu przypomnieć, jak wyglądają te magiczne wieczory, które zdarzają się jedynie w świątyni Królewskich. Dziś zaś przyjdzie wreszcie moment, w którym do właściwej scenerii wróci także mecz niegodny rozgrywania go przy pustych trybunach czy na obiekcie rezerw. Odtwarzanie w transmisjach dźwięków wydawanych przez kibiców i nakładanie na trybuny filtrów przez realizatorów wspominać będziemy jako wyjątkowo ponury i absurdalny żart.  

Ciekawym wątkiem będzie również bez cienia wątpliwości powrót na Bernabéu Xaviego. Obecny trener Barcelony swój ostatni Klasyk jako piłkarz rozegrał niemal dokładnie siedem lat temu – 22 marca 2015 roku. Wówczas Katalończycy zwyciężyli na Camp Nou 2:1, a Duma Katalonii sięgnęła w tamtym sezonie po potrójną koronę. Były pomocnik przed emeryturą w Katarze zakończył więc poważne granie z wielkim stylu. Swojej ostatniej wizyty na stadionie Realu nie wspomina jednak zbyt dobrze. Los Blancos pod koniec października 2014 roku wygrali bowiem 3:1, a sam Xavi został kompletnie przyćmiony przez Lukę Modricia (pamiętne 100% celnych podań). Dziś obaj panowie spotkają się ponownie, pełniąc różne funkcje. Coś nam podpowiada, że na widok Chorwata Hiszpan zapewne przez chwilę z maskowanym bólem będzie żałował, iż sam już zawiesił buty na kołku.  

Najbliższe El Clásico pod pewnym względem można też rozpatrywać w kategoriach starcia dwóch równorzędnych rywali. Mimo wiadomych różnic w tabeli, gdybyśmy wzięli pod uwagę wyłącznie wyniki osiągane w 2022 roku, wyjdzie nam, że Real i Barcelona idą praktycznie łeb w łeb. Królewscy od stycznia zdobyli 24 punkty, Barcelona zaś 23 przy jednym meczu mniej. Cokolwiek myśleć o Xavim, który – delikatnie rzecz ujmując – raczej daleki jest od budzenia naszej sympatii, jak na razie jego zatrudnienie wydaje się bardzo dobrym posunięciem. 42-latek mimo braku większego doświadczenia i bardzo trudnej sytuacji zarówno sportowej, jak i instytucjonalnej w momencie przejmowania zespołu świetnie radzi sobie ze sprzątaniem bałaganu. Choć Barcelona zdążyła odpaść co prawda z Ligi Mistrzów i Pucharu Króla oraz polec w Superpucharze Hiszpanii, to jednak w lidze jej regularność może imponować. Po raz ostatni Blaugrana w La Lidze przegrała bowiem 4 grudnia z Betisem (0:1).

Skoro więc zarys fabularny jak dotąd prezentuje się tak okazale, to dlaczego coś nam tu nie pasuje? Cóż, zapewne każdy z nas doskonale się domyśla. Mimo bardzo dobrej formy obu zespołów trudno przecież nazwać ten mecz starciem na szczycie. Choć Jordi Alba twierdzi, że wieczorna konfrontacja będzie kluczowa dla losów mistrzostwa, my jednak ośmielimy się nie zgodzić z punktem widzenia znanego i średnio lubianego Hiszpana. 15 punktów różnicy nawet mimo jednego więcej rozegranego przez Królewskich meczu to wciąż dystans, z którego Katalończycy nasze plecy widzieć mogą co najwyżej przez lornetkę.

Nawet zwycięstwo w zaległym meczu oraz pokonanie Realu cały czas nie będzie wystarczać do tego, by Królewscy poczuli na szyi oddech odwiecznego rywala. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że futbol pisał już historie, o jakich nie śniło się filozofom. Dzieją się one jednak na tyle rzadko, że mimo wszystko na ewentualną panikę jest jeszcze o wiele za wcześnie. Jakkolwiek kontrowersyjnie czy dziwnie może to zabrzmieć, zdecydowanie większe emocje budzić mógł Klasyk w rozgrywanym w Arabii Saudyjskiej Superpucharze Hiszpanii. Wówczas pojedynczy mecz faktycznie niósł ze sobą natychmiastowy skutek. Okoliczności dzisiejszego spotkania na ten moment w żaden sposób nie wskazują zaś, byśmy mogli mieć do czynienia z jakimkolwiek punktem zwrotnym. Nawet jeśli wspomniany Jordi Alba twierdzi inaczej.

Ze szkodą dla widowiska może wyjść także rzecz jasna brak Karima Benzemy. Francuz jest w tym sezonie bezsprzecznie najlepszym graczem w lidze (na świecie?), a jego nieobecność w spotkaniu rangi Klasyku z pewnością odbija się na prestiżu widowiska. Z jednej strony niedyspozycja Francuza mocno hamuje naszą ekscytację, z drugiej natomiast budzi też ciekawość. Carlo Ancelotti jak dotąd nie potrafił bowiem znaleźć godnego zastępcy 34-latka. Ciekawość ta jednak w żaden sposób nie jest w stanie zrekompensować faktu, że El Clásico traci swojego głównego aktora.

Jak więc widzimy, wieczorem czekają nas prawdziwe igrzyska sprzeczności. Fundament tego Klasyku wciąż pozostaje mocny i na pewno zdecydowanie zachęca do spędzenia niedzielnego wieczoru przed teleodbiornikami. Co najmniej kilka czynników sprawia też jednak, że mamy pełne prawo zastanawiać się, z jaką i na ile emocjonującą oraz dopracowaną produkcją przyjdzie nam tak na dobrą sprawę obcować. Kto wie, czy najlepszym pomysłem nie byłoby potraktowanie tego meczu najzwyczajniej w świecie jako pojedynczej konfrontacji dwóch drużyn w wysokiej formie?

* * *

Mecz rozpocznie się dziś o 21:00. W Polsce będzie można obejrzeć go na kanałach CANAL+ Premium i Eleven Sports na platformie Player.pl.  

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na wygraną Królewskich wynosi 2,36.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!