Håland musi zrezygnować z milionów
Królewscy nie są w stanie zagwarantować Norwegowi takich zarobków, na jakie mógłby liczyć w Manchesterze. Napastnik będzie musiał dokonać trudnego wyboru.
Fot. Getty Images
Gdy droga Kyliana Mbappé wydaje się już jasna, a dwumecz z PSG dobiegł końca, kolejnym celem Realu Madryt jest Erling Håland, drugi zawodnik, który wzbudza zainteresowanie wielkich europejskich klubów, choć wszystko wydaje się rozstrzygać tylko między dwoma gigantami: Realem Madryt i Manchesterem City.
Królewscy wiedzą, że ewentualne podpisanie kontraktu z Hålandem oznaczałoby duży cios dla morale pozostałych klubów, ale aby stało się to faktem, norweski zawodnik musiałby wykazać się podobnymi predyspozycjami do tych, jakie francuski napastnik miał w ostatnim roku. Albo piłkarz Borussii Dortmund dostosuje swoje ekonomiczne zamiary do rzeczywistości Realu Madryt, albo jego droga nieodwracalnie skupi się na Manchesterze City.
Mathias Sammer, przedstawiciel niemieckiego klubu, potwierdził rzekomą ofertę kontraktu opiewającą na kwotę 600 000 euro tygodniowo (30 milionów rocznie), której Real Madryt nie jest w stanie zrealizować. Real Madryt wierzy jednak, że może podjąć spory wysiłek ekonomiczny, jakim byłoby podpisanie z nim umowy, ale nie zamierza popadać w szaleństwo, które powtarzało się już wielokrotnie. Maksymą jest, aby nie zagrażać stabilności finansowej klubu, dlatego zarząd Realu Madryt będzie postępował zgodnie z tą zasadą. Jeśli Håland chce grać w stolicy Hiszpanii, będzie musiał się postarać i zrezygnować z milionów, które City może wyłożyć na stół.
Przemyślenia Norwega
W ostatnich miesiącach Håland zawsze miał w głowie pomysł na znalezienie idealnego zakwaterowania, które pozwoli mu zostać najlepszym zawodnikiem na świecie. Wierzy, że może to osiągnąć i jest jasne, że zespoły, które wykazały zainteresowanie jego osobą, mogą mu w tym pomóc. Teraz musi ocenić, czy Santiago Bernabéu i biała koszulka Realu Madryt mają większe znaczenie przy podejmowaniu takich decyzji niż Etihad i herb Manchesteru City.
Borussia Dortmund chce szybko znaleźć rozwiązanie problemu z Hålandem. Od stycznia ubiegłego roku dyrektorzy klubu usilnie starają się dowiedzieć, czy będą mogli liczyć na Norwega, a wydaje się już, że tak się nie stanie. Mówi się o 30 kwietnia jako terminie wykorzystania klauzuli odejścia Hålanda, ale nie jest to pewne. Kwota 75 milionów euro jest ważna do końca sezonu i nic się nie zmieniło.
Cień problemów fizycznych, z którymi Norweg borykał się w trakcie obecnej kampanii, zawisł nad biurami Valdebebas. Raporty, o które prosi klub, są pozytywne i zawsze mówią o problemach przejściowych, a nie chronicznych. Jego powrót na boisko jest już realny, co udowodnił w miniony weekend.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze