Mediolan zdobyty
W 16. kolejce Euroligi Real Madryt pokonał Olimpię Mediolan na wyjeździe, odskakując jej w tabeli. Królewscy poradzili sobie mimo wielu braków w składzie.
Fot. Getty Images
Real Madryt wygrał na wyjeździe z Olimpią Mediolan i umocnił się na drugiej pozycji w Eurolidze. Królewscy bez Laso i kilku zawodników poradzili sobie z silnym rywalem na jego parkiecie. W końcówce niewiele brakowało, żeby wysiłek z całego meczu został w prosty sposób zniweczony. Udało się utrzymać prowadzenie, chociaż sporą rolę odegrało w tym wszystkim szczęście. Graczem spotkania został Yabusele, którego występ do ostatniego momentu stał pod znakiem zapytania.
Real Madryt przystępował do tego meczu z wieloma brakami w składzie, ale w kadrze obecny był Yabusele, chociaż początkowo Francuz siedział na ławce. Spotkanie od początku było zacięte. Szybko dało się zauważyć, że dzisiaj defensywa madrytczyków funkcjonuje bardzo dobrze. Mediolańczycy mieli problemy z wypracowaniem sobie pozycji do rzutów. Królewscy w środku kwarty zaliczyli mały przestój, ale dzięki rzutom osobistym zakończyli pierwszą część spotkania z minimalną stratą (19:18).
Druga kwarta była absolutnym popisem gry defensywnej ze strony Realu Madryt. Olimpia też w tym aspekcie prezentowała się bardzo dobrze, ale jednak nie był to poziom Królewskich. Przez całą kwartę mediolańczycy byli w stanie uzbierać ledwie 8 punktów. To rzadko spotykany wynik, szczególnie jeśli mowa o zespole znajdującym się w czołówce Euroligi. Królewscy początkowo też mieli problemy ze zdobywaniem punktów (8 oczek w ciągu 5 minut). Później jednak udało się zaliczyć serię 9:0 i przewaga Blancos stała się dwucyfrowa, chociaż nie udało jej się utrzymać do przerwy (27:35).
Po zmianie stron gospodarze wyciągnęli wnioski i wrócili do gry. Rozpoczęli kwartę od serii 5:0 i złapali kontakt z Królewskimi. Znów rywalizacja się wyrównała, chociaż tym razem pojawiło się więcej skutecznych akcji ofensywnych. Punkty rozkładały się między różnych zawodników, nie było po stronie madrytczyków wyraźnego lidera. W Olimpii taką rolę odgrywał Shields. W końcówce lepiej zaprezentowali się gracze Realu Madryt, a w ostatniej akcji Llull trafił za trzy punkty (48:55).
W decydującej części początkowo Olimpia wykonała krok w kierunku odrobienia strat. Po trafieniu Chacho różnica zmalała do 4 punktów (53:57). Wtedy go głosu ponownie doszedł Llull, który najpierw oddał celny rzut z dystansu, a następnie odebrał piłkę rywalom. W krótkim czasie przewaga madrytczyków ponownie przekroczyła 10 oczek i ten stan długo się utrzymywał. Jeszcze minutę przed końcem wydawało się, że Real Madryt ma wszystko pod kontrolą (67:73).
Końcówka okazała się słaba w wykonaniu Królewskich, którzy wygrali bardzo szczęśliwie. Najpierw pozwolili Olimpii zbliżyć się na dystans 3 punktów. Następnie zmarnowali 3 rzuty osobiste z rzędu! Każdy z nich praktycznie rozstrzygałby już spotkanie. Kolejnym krokiem był faul na rywalach. Hall wykorzystał pierwszy rzut, a drugi celowo spudłował, licząc na ofensywną zbiórkę, co się udało. Piłka trafiła w ręce Delaneya, który do tego wszystkiego zdążył oddać rzut za 3 punkty. Na szczęście Królewskich spudłował, dzięki czemu madrytczycy umocnili się na drugiej pozycji w tabeli.
73 – Olimpia Mediolan (19+8+21+25): Melli (6), Delaney (9), Daniels (3), Shields (18), Hines (2), Rodríguez (10), Tarczewski (0), Ricci (6), Hall (6), Bentil (6), Datome (7).
75 – Real Madryt (18+17+20+20): Williams-Goss (5), Causeur (17), Hanga (4), Poirier (3), Tavares (5), Núñez (0), Randolph (4), Rudy (10), Llull (12), Yabusele (15), Taylor (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze