Fabryka Calafata triumfuje
Strategia Juniego Calafata, polegająca na ściąganiu młodych zawodników, zdecydowanie działa, czego efekty już dziś widzimy w podstawowej jedenastce Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Coś zmieniło się w Realu Madryt wraz z przyjściem Neymara do Europy. Wojna między Królewskimi a Barceloną w 2013 roku w sprawie jego transferu tak wywindowała cenę i różne prowizje związane ze sprowadzeniem Brazylijczyka, że niektóre zaangażowane w to osoby skończyły nawet w sądach czy więzieniach. Niedługo później Los Blancos zmienili o 180 stopni swoją politykę transferową i postawili na wczesną analizę zawodników i sprowadzanie ich, zanim staną się światowymi gwiazdami. Szczególnie jeśli chodzi o młodych piłkarzy z Kraju Kawy, którzy mieli być nowymi Neymarami.
Człowiekiem wybranym do przeprowadzenia tej operacji, która już dziś obraca się w wielki sukces, został Juni Calafat. Bliski przyjaciel Ronaldo Nazário, który już wcześniej pokazał, że ma nosa do młodych talentów, gdy jeszcze Ramónowi Martínezowi doradzał sprowadzenie Casemiro. Dziś, osiem lat i dziesięć transferów później, Calafat jest dyrektorem do spraw futbolu międzynarodowego i aż czterech ze swoich „wychowanków” ulokował w podstawowej jedenastce Realu Madryt. Mowa tu o rzeczonym Casemiro, do którego dołączyli Militão, Vinícius i Rodrygo.
Cała czwórka rozegrała w sumie 68 meczów w tym sezonie. Tym, którego najczęściej oglądaliśmy w kluczowych momentach, był Vini, autor dziesięciu goli w bieżących rozgrywkach. Jednakże to Militão był najczęściej wykorzystywanym zawodnikiem, który rozegrał aż 94,2% możliwych minut. Stracił jedynie dwa spotkania, gdy Ancelotti dawał mu odpocząć. Rodrygo z powyższej czwórki gra najmniej, ale już teraz ma na koncie 610 minut, a trzeba też pamiętać, że kilka meczów stracił przez kontuzję.
Wiara klubu w Juniego Calafata z roku na rok wzrastała tak bardzo, że dziś nie odpowiada tylko za obszar Brazylii, ale w ogóle za cały futbol międzynarodowy. Przykładowo, to on był osobą, która już kilka lat temu rozpoczęła kontakty z otoczeniem Eduardo Camavingi w operacji, która z roku na rok miała się zbliżać i ostatecznie skonkretyzowała się ubiegłego lata. Nie ma na świecie obiecującego młodego piłkarza, którego Real Madryt albo nie obserwuje, albo nie obserwował. Prawą ręką Calafata jest Paulo Henrique Xavier, były członek sztabu skautingu Manchesteru United, a obecnie silnie związany ze sztabem technicznym i młodzieżowymi reprezentacjami Brazylii.
Jeśli chodzi o rynek w Kraju Kawy, istnieje tam zimna wojna klubów europejskich o znalezienie nowego Neymara, kogoś, kto połączy niezwykły poziom boiskowy z ogromnym ładunkiem marketingowym. Ta rywalizacja jest na tyle silna, że ceny młodych zawodników znacznie wzrosły. Ostatnie trzy transfery Realu Madryt, które noszą podpis Calafata, nie były zbyt tanie – Vinícius kosztował 45 milionów w wieku 16 lat, Rodrygo 40 milionów w wieku 17 lat, a Reinier 30 milionów, również w wieku 17 lat. Pierwsza dwójka prezentuje dziś dużo większą wartość, natomiast na Reiniera cały czas wszyscy czekają, bo jego wypożyczenie do Dortmundu nie przynosi efektów.
Jednakże droga między postawieniem na Casemiro, a sprowadzeniem pozostałej trójki, o której mowa była na początku, nie zawsze była usłana różami. Pojawiły się również błędy i nieudane inwestycje, choć też żadna z nich nie była zbyt kosztowna. W styczniu 2014 roku Juni Calafat sprowadził do Castilli Williana José i Pablo Teixeirę (ten drugi rozegrał zaledwie 63 minuty w rezerwach). Żaden z nich nie został w klubie. Za nimi przyszedł Abner, lewy obrońca, którego karierę przystopowały dwie poważne kontuzje kolana i obecnie Brazylijczyk występuje w Coritibie. Następnie Calafat rekomendował Lucasa Silvę, który kosztował 14 milionów euro. Carletto kilkukrotnie postawił na młodego pomocnika, ale jego kariera również nie ułożyła się najlepiej i obecnie próbuje się odbudować w Grêmio.
Pamiętamy również operacje pod okiem Calafata, które nie zostały ukończone. Owa rywalizacja jest na tyle intensywna, że bywały momenty, w których Real Madryt musiał się wycofać, nie chcąc brać udziału w licytacji. Tak było w 2016 roku z Gabrielem Jesusem, gdy Królewscy, do spółki z Barceloną i Manchesterem City, próbowali sprowadzić napastnika. Ostatecznie to Anglicy zapłacili Palmeiras 33 miliony. Podobnie było z obecnym stoperem Szachtara, Marlonem, za którego Barcelona zapłaciła 5 milionów.
Jest również nowe nazwisko, a konkretnie Matheus França. Ma 17 lat, gra we Flamengo i jego popisy w zespołach młodzieżowych nie przeszły niezauważone przez europejskie kluby. Również dla ludzi Calafata w Brazylii. W ostatnich dniach França podpisał nowy kontrakt, wiążący go z klubem do 2027 roku, z klauzulą wynoszącą 100 milionów euro, najwyższą w historii Flamengo. Brazylijczycy mogą tylko zacierać ręce, biorąc pod uwagę konkurencję europejskich klubów. Na ten moment jednak strategia Realu Madryt działa. Trzech młodych Brazylijczyków, obok Casemiro, ma pewne miejsce w składzie drużyny Carlo Ancelottiego.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze