Zapomniany Blanco
Wychowanek rozegrał w tym sezonie tylko 30 minut w pierwszym zespole i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie jego dorobek uległ znacznej poprawie.
Fot. Getty Images
Zawieszenie. Tak wygląda obecna historia Antonio Blanco w Realu Madryt. Ostatniego lata rzadko zdarzały się tygodnie, w których nie było jakiegoś mniej lub bardziej poważnego ruchu wokół madryckiego klubu lub otoczenia pomocnika, aby dowiedzieć się, czy pomocnik trafi na transferowy rynek. Od zeszłej zimy pojawiały się oferty wypożyczenia i transferu, ale bardziej podobała mu się propozycja Los Blancos, ponieważ otrzymywał szanse w pierwszej drużynie, mimo że docelowo był graczem Castilli. Tak właśnie pojechał na wakacje, przekonany, że pretemporada ugruntuje jego pozycję jako pierwszego zmiennika Casemiro. Wszystko to zostało zdmuchnięte wraz z podpisaniem kontraktu z Eduardo Camavingą.
Real oficjalnie poinformował o przybyciu Francuza 31 sierpnia. Blanco został zaskoczony i nie miał marginesu na szukanie innego klubu. Nie po raz pierwszy widział Camavingę blokującego mu drogę. W poprzednich miesiącach, gdy zainteresowanie Królewskich talentem z Rennes rosło, Blanco prywatnie wyrażał swoje obawy. Po przyjściu Camavingi wszystko odżyło. „Uspokój się, on przychodzi, aby pokryć inne pozycje”, powiedziano mu w klubie. Czas pokazał, że jest inaczej.
Carlo Ancelotti dał odpocząć Casemiro tylko w meczu z Mallorcą, a tym, który zajął jego miejsce na boisku był Camavinga. Blanco otrzymał nagrodę pocieszenia. Zagrał ostatnie pół godziny, zastępując zawodnika z Francji, gdy na tablicy wyników widniał rezultat rozstrzygniętego meczu (4:1). Na Mestalli, w jednej z rzadkich okazji, kiedy Case został zastąpiony, zmiennikiem był ponownie Camavinga. Blanco już nigdy nie zagrał.
W związku z tym, aby utrzymać jego aktywność, Real pozwolił Raúlowi wystawić go w meczu z Castillą. W ciągu niespełna 24 godzin przeszedł od siedzenia na ławce Benito Villamarín do radzenia sobie z Baloną w La Línea de la Concepción. Z pierwszej do trzeciej ligi.
Wszystko to przy ryzykowaniu zdrowiem w kluczowym dla jego kariery wieku (21 lat), w niewdzięcznej kategorii, w której nie ma szans na sportowy rozwój (błyszczał już w niej w dwóch poprzednich sezonach) i na boiskach w znacznie gorszych warunkach niż te, które znajdują się w Primera División. Nie jest też opcją do przekonania Carletto, który nie ogląda go w drużynie rezerw, bo Blanco trenuje na co dzień z pierwszym zespołem. Panoramę dodatkowo komplikuje fakt, że zegar tyka na jego niekorzyść, a Dani Ceballos zbliża się do końca swojej rehabilitacji. Po jego powrocie Blanco byłby siódmym lub ósmym zawodnikiem w rotacji (w zależności od sytuacji Isco). Wraz z nadejściem styczniowego okna transferowego Blanco pozostaje już tylko Castilla. Wiele do stracenia, niewiele do zyskania, gdy wyjdzie z ukrycia.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze