Isco w hierarchii nad Ødegaardem?
Martin Ødegaard miał być wielkim powrotem do Realu Madryt w tym sezonie, ale do tej pory jego przygoda jest raczej nieudana. Sparing z Milanem zaś pokazał, że na dziś Isco jest nieco wyżej w hierarchii Carlo Ancelottiego.
Fot. własne
Powrót Martina Ødegaarda do Realu Madryt był radosną wiadomością dla wszystkich sympatyków jego talentu, szczególnie, że drużynę opuścił Zinédine Zidane, który nie do końca stawiał na Norwega w drugiej części jego półrocznej przygody z Los Blancos. Wydawało się, że przyjście Carlo Ancelottiego jest znakomitą wiadomością dla młodego piłkarza, ponieważ Włoch w swojej karierze trenerskiej wielokrotnie pokazywał, że bardzo lubi ustawienie z „dziesiątką”, a jego relacja z Jamesem Rodríguezem jest niemalże owiana legendą.
Norwegia nie zakwalifikowała się na Mistrzostwa Europy, więc Martina mogliśmy oglądać na treningach pod batutą nowego szkoleniowca już od samego początku. Następnie okazało się, że z powodu pubalgii na czas bliżej nieokreślony wypada Toni Kroos, a przy późnych powrotach Casemiro, Modricia czy Fede Valverde wszystko wskazywało na to, że to Ødegaard powinien rozpocząć sezon w wyjściowym składzie. Na jego nieoczekiwanego rywala wyrósł jednak Isco, który już wielokrotnie miał odejść z Realu Madryt i którego większość kibiców najchętniej widziałaby poza drużyną. W ubiegłym tygodniu natomiast pojawiły się informacje, jakoby Martin niezbyt komfortowo czuł się w Realu Madryt. Norweg chce być zapewniany o własnej wartości i mieć niemalże stuprocentową pewność gry od pierwszej minuty, jak miało to miejsce w Arsenalu. Właśnie za Londynem tęskni pomocnik i od mniej więcej tygodnia hiszpańskie media spekulują, że cały czas jest temat jego powrotu na The Emirates.
Momentem zwrotnym wydaje się wczorajszy sparing z Milanem. Wbrew wszelkim oczekiwaniom w pierwszym składzie wyszedł Isco, natomiast Ødegaard pozostał na ławce i otrzymał od Carlo Ancelottiego jedynie pół godziny na pokazanie swojej wartości. Wydaje się więc, że, przynajmniej na dziś, to raczej Hiszpan jest wyżej w hierarchii i ma większe szanse na rozpoczęcie od pierwszej minuty spotkania z Deportivo Alavés. Gdy zaś Norweg zmienił Modricia, nie pokazał właściwie nic konkretnego, co w znaczny sposób zmieniłoby jego pozycję. Martin miał być wielkim zaskoczeniem tej pretemporady, a być może stracił miejsce w składzie zanim sezon w ogóle się zaczął.
W dyskusjach pomeczowych wskazywało się, że takiemu piłkarzowi jak Ødegaard trudno jest odnaleźć się na boisku w takiej sytuacji, jaka miała miejsce w drugiej połowie spotkania z Milanem. Obie ekipy raz po raz atakowały i mało w tym było konkretnego rozgrywania. Pytanie jednak, czy to Martin nie mógł dobrze wejść w mecz, bo Real Madryt nie miał nad nim kontroli, czy też Real Madryt nie miał nad nim kontroli, bo Martin nie mógł dobrze wejść w mecz. Na dziś wydaje się, że Norweg po prostu nie pokazał się Carlo Ancelottiemu na tyle, by ten postawił go w hierarchii wyżej od chociażby Isco. Wszyscy kibice z całą pewnością mają nadzieję, że młodszy z pomocników jeszcze wejdzie na swój wysoki poziom, którym imponował w Sociedad, ale do tej pory przygoda Ødegaarda z Realem Madryt jest niezbyt udana i nie można obwiniać włoskiego trenera, jeśli ten nie ufa całkowicie swojemu podopiecznemu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze