Míchel: Dwie najlepsze kadry mają Atlético i Sevilla
Míchel udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy odpowiednie fragmenty z tej rozmowy z legendą Realu Madryt i trenerem Getafe na temat obecnej sytuacji Królewskich.
Fot. własne
Do Getafe ostatnio przychodziło więcej wychowanków z Atlético czy La Masii niż Realu Madryt. Jak patrzy pan na możliwość, by tacy zawodnicy jak Arribas, Blanco czy Miguel Gutiérrez rozwijali się w Getafe?
To kwestia dwóch stron. Jeśli którykolwiek z tych chłopaków, o których mówisz, miałby szansę na przyjście, ja byłbym zachwycony, ale Real ma inny plan i inne zamysły względem tych graczy. Na końcu to są jego piłkarze. W moim poprzednim etapie w Getafe mieliśmy wielu takich zawodników jak Granero, który potem odszedł i przyszedł za niego Parejo, a oprócz tego byli Codina, Miguel Torres, Mosquera, był Adrián... Zawsze tak było. Widzę jednak dwa problemy. Pierwszy, plan Realu na tych zawodników, w który my nie możemy wejść. Do tego kwestie finansowe. To są poważne kontrakty i Getafe też nie może szaleć. Jesteśmy spokojniejsi, bo nasza ekipa jest już uformowana. Moglibyśmy zacząć ligę dzisiaj bez kolejnych wzmocnień.
Czy Hugo Duro może odejść na kolejne wypożyczenie do Segundy, by mieć ciągłość gry? Czy może przydać się panu już teraz w Getafe?
Dla mnie wszyscy zawodnicy są użyteczni, ale to prawda, że uważam także, iż potrzebują ciągłości. Hugo był w Castilli i nie miał tej ciągłości, a tego teraz dla niego potrzebujemy. Jeśli będzie tak w pierwszym zespole, doskonale, a jeśli nie, to zobaczymy, co wydarzy się w trakcie przygotowań. To jednak nie ujmuje znaczeniu szkółki. Trenuje z nami Miguel Ángel Rubio, a także Sabit, Patrick, Mamor, Koffi, Alex czy Nikolov. Ja jeśli będę mógł, a będę, to dam im szansę.
[...]
To pan pozyskał dla Realu wychowanka Getafe Moratę. Ależ było wokół niego zamieszanie na tym EURO...
Morata mnie odmłodził, bo przypomniałem sobie moje turnieje z reprezentację. Na przykład mundial w 1990 roku. Przed hat-trickiem na tym turnieju mówiono o mnie i selekcjonerze takie rzeczy... Zawsze jest tak samo. W tym kraju opowiadano takie rzeczy o Luisie Aragonésie czy Vicente del Bosque, którzy osiągnęli wielkie sukcesy. Dalej gada się to samo, także o piłkarzach. Ja jestem z tych, którzy doceniają ludzi. Morata to wielki piłkarz i nie ma co o tym dyskutować. Jest wiele reprezentacji, które chciałyby mieć Moratę. To prawda, że w jakimś okresie miał problem z golami, ale chcesz mieć takiego piłkarza jak on.
Widział pan w tej sytuacji samego siebie?
Tak. Nie chcę być zarozumiały, ale gdy ja grałem w reprezentacji, to skupiano się na mnie. Pamiętam, że przed startem mundialu opowiadano, że jestem krową, że ruszam się mniej niż nie wiem co... A potem strzeliłem trzy gole i przyszły pochwały. Potem kolejny gol i bycie najlepszym strzelcem kadry na turnieju... Zawsze było tak samo. O Luisie Aragonésie, Miguelu Muñozie czy Luisie Suárezie mówiono to samo. A co gadano o Busquetsie zanim został mistrzem świata? Selekcjoner musiał wyjść i publicznie klarownie powiedzieć, że sam chciałby grać jak Busquets. Ale my, Hiszpanie, po prostu tacy jesteśmy.
[...]
Porozmawiajmy o La Lidze i Realu Madryt bez Sergio Ramosa. Tak trudno pożegnać legendę Realu w wielkim stylu?
Real Madryt jest tak duży, że często nie może pozwolić, byś, nawet jeśli jesteś legendą, był większy od klubu. Tak było wcześniej i będzie dalej. Jeśli chodzi o spojrzenie ze strony piłkarza, mam przyjaciela, który mawiał, że zawsze ten ostatni sezon to rok za dużo. Sergio Ramos to legenda dzięki wszystkiemu, co zrobił, ale może ten rok to było za dużo, bo wskazywano na niego jako na kogoś, kto tym wszystkim odgórnie steruje. Tak właśnie się dzieje w tych sytuacjach.
Jak ocenia pan walkę wielkich o następne mistrzostwo?
Dwie najlepsze kadry mają Atlético i Sevilla. Real ma ponad 500 dni bez transferu i wracają do niego zawodnicy, którzy nie pokazali wiele. Ancelotti będzie musiał szukać rozwiązań. Barcelona Koemana wykorzystała ten czas, by dać życie ludziom ze szkółki i wyciągnęła takich piłkarzy jak Pedri, Mingueza czy Araujo. Jednak jeśli Barcelona i Real nie wzmacniają się, to zaczynają stawać się ludzkie. I w tym miejscu Atlético i Sevilla są trudne do pokonania.
Trudniej będzie o to, by Míchel poprowadził Real Madryt czy reprezentację Hiszpanii?
Nie planuję żadnej z tych spraw, ale faktycznie wydają się trudne. Wszyscy jesteśmy dobrymi trenerami, ale przy tym trzeba wejść na drogę, na której nie wszystko wychodzi. Mnie to jednak nie spędza snu z powiek.
Do tej rozmowy doszło przed upublicznieniem nagrań Florentino na temat Míchela.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze