Z obozu rywala: Granada
Już dziś o 22:00 Real Madryt zagra z Granadą. Co słychać na Nuevo Los Cármenes?
Fot. Getty Images
Jeszcze do niedawna Granada mogła się kojarzyć z przeciętnością i przegraną 1:9 na Estadio Santiago Bernabéu. W latach 2011–2017 zajmowała kolejno 17., 15., 15., 17., 16. i 20. miejsce w tabeli. Klub jednak wzniósł się na tyle, że w tym sezonie w Lidze Europy został wyeliminowany dopiero w ćwierćfinale przez Manchester United. Kibice mieli przyjemność obserwowania dużego progresu w bardzo krótkim czasie.
Ojcem sukcesu jest trener, 40-letni Diego Martínez. Dwie dekady temu zrozumiał, że nie będzie zawodowym piłkarzem i postawił na karierę szkoleniową. W 2009 r. zauważył go Monchi i ściągnął do Sevilli. Tam przez 8 lat prowadził drużyny młodzieżowe oraz rezerwy, a także był asystentem w pierwszym zespole u boku Míchela i Unaia Emery’ego. Po roku spędzonym w Osasunie w końcu trafił na Nuevo Los Cármenes i od razu zajął 2. lokatę w Segunda División. Ten rezultat pozwolił mu wygrać Trofeo Miguel Muñoz, nagrodę dla najlepszych trenerów pierwszego i drugiego poziomu rozgrywkowego, przyznawaną przez dziennik MARCA.
Los Nazaríes po awansie do Primera nie odbili się od niej, a wręcz przeciwnie – jako beniaminek skończyli ligę na 7. pozycji, po 10 kolejkach będąc nawet na fotelu lidera. Atomowy start przepłacili słabszą drugą częścią sezonu, lecz w ostatniej serii gier udało im się awansować z dziewiątej lokaty o dwie w górę. W tej kampanii była powtórka z rozrywki, tym razem doszli do „zaledwie” drugiego miejsca, ale później wypadali z czołowej czwórki i strefy europejskich pucharów. Teraz zamykają pierwszą dziesiątkę, a do siódmego Villarrealu tracą już 7 punktów, co oznacza, że w najbliższych miesiącach nie przeżyją kolejnej wspaniałej przygody w europejskich pucharach. W tej edycji Ligi Europy wyszli z grupy z PSV Eindhoven, PAOKiem i Omonią Nikozja, by później wyrzucić za burtę Napoli i Molde. Przeszkodą nie do przejścia okazały się dopiero Czerwone Diabły.
Nikt z powodu odpadnięcia nie miał zamiaru narzekać. Kibice uwielbiają trenera, który wprowadził ich na salony. On sam jednak na ten moment nie składa żadnych deklaracji o swojej przyszłości. Jego kontrakt wygasa 30 czerwca, a w walenckiej prasie mówi się o zainteresowaniu Valencii. Wydaje się, że w Grenadzie doszedł do szklanego sufitu, więc szukanie nowego wyzwania byłoby czymś naturalnym. W Andaluzji zrobił świetne wyniki, nie mając do dyspozycji bardzo mocnej kadry, próżno w niej szukać kandydatów do gry w Realu czy Barcelonie, ale wyróżniający się piłkarze mogą liczyć na dobre propozycje z lepszych klubów. Przykładem jest bramkarz Rui Silva, powoływany już parokrotnie do reprezentacji Portugalii, przechodzący za chwilę do Betisu. Siłą Granady jest trójka napastników, zazwyczaj grająca wymiennie. Luis Suárez strzelił 7 goli w tym sezonie, za to starszyzna zdobywa więcej – 35-letni Roberto Soldado ma na koncie 14 bramek, a 39-letni Jorge Molina trafił 13 razy. Choć już się ich nie spienięży, wciąż wnoszą dość dużą jakość sportową.
Granada w ostatnim czasie wygrywała głównie z zespołami z dołu stawki, a w potyczkach z Villarrealem, Sevillą czy Atlético schodziła z boiska pokonana. Wielką sensację wywołała wygraną z Barceloną, grając w zasadzie o to, co dziś: o pietruszkę. – Sprawiliśmy niespodziankę na Camp Nou, ponieważ wierzyliśmy, że możemy wygrać. W piłce nożnej nie wszystko jest przypisane z góry. Podkreślamy przy tym, że Real ma zawodników, którzy w każdej chwili mogą rozstrzygnąć mecz. Wierzymy w siebie i będziemy dążyć do zwycięstwa – mówi środkowy obrońca Germán Sánchez. W spełnieniu celu mogą przeszkodzić nieobecności. Zabraknie im Yangela Herrery, który jest mózgiem środka pola. Pozostali niedostępni na wieczorne starcie balansują pomiędzy statusem gracza wyjściowego składu a zmiennika (lewy obrońca Carlos Neva, prawy defensor Víctor Díaz, wypożyczony z Realu stoper Jesús Vallejo, środkowy pomocnik Ángel Montoro, skrzydłowy Kenedy oraz Soldado).Od dłuższego czasu kontuzjowani są także środkowy obrońca Neyder Lozano i ofensywny pomocnik Luis Milla. Niepewny jest także występ Domingosa Duarte. Od jego stanu zdrowia zależy, czy trener Martínez zdecyduje się na system 3-4-2-1, jak niedawno przeciwko Atlético, Sevilli i Barcelonie, czy postawi na swoje ulubione 4-2-3-1.
Niezależnie od systemu gry, gospodarze dzisiejszego spotkania nie mają już żadnych wielkich celów. Są na ziemi niczyjej, ale należy pamiętać, że jadąc na Camp Nou również byli w podobnej sytuacji. Los Blancos muszą dziś dopilnować, by za półtora tygodnia nie mówiono o piłkarzach Granady jako tych, którzy rozdawali karty w grze o mistrzostwo Hiszpanii.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze