Jak wykluwał się Militão?
Choć jeszcze jakiś czas temu trudno było to sobie wyobrazić, Éder Militão po miesiącach spędzonych na drugim albo i trzecim planie stał się kluczowym ogniwem zespołu w walce o dublet.
Fot. Getty Images
Wejście Brazylijczyka do europejskiego futbolu było, ujmijmy to w ten sposób, odwrotnie proporcjonalne do tego, co działo się po jego transferze do Realu Madryt. Obrońca w FC Porto szybko zaczął się wyróżniać i zwracać na siebie uwagę najsilniejszych klubów Starego Kontynentu. W wyścigu po zawodnika najskuteczniejsi okazali się Królewscy, którzy wyłożyli na stół 50 milionów euro. Tym samym Éder stał się najdroższym defensorem w historii klubu.
W pierwszym sezonie nie był jednak w stanie wyjść z cienia Varane'a i Ramosa. Para stoperów, która naznaczyła w Madrycie epokę, była absolutnie nie do ruszenia. Militão rozegrał 20 spotkań i miał nieszczęście czynnie uczestniczyć w pięciu z siedmiu porażek drużyny. Z wyjątkiem występu w Bilbao jego postawa była dyskretna, a eksperyment z wystawianiem go na prawej obronie kompletnie nie zdał egzaminu.
Początek trwającego sezonu również prezentował się u niego wyjątkowo szaro. Na świeczniku znalazł się zwłaszcza po porażkach z Kadyksem i Szachtarem. Kolejną szansę otrzymał w wygranym spotkaniu z Huescą (4:1), a potem znowu zniknął. Przez zakażenie wrażym wirusem był nieobecny przez 17 dni, a w tym czasie Nacho zyskał sobie miano trzeciego stopera, gdy Ramos zaczynał dopiero swój cykl urazów.
Militão opuścił 16 meczów nim Zidane wystawił go w składzie na Alcoyano. Z trzecioligowcem 23-latek strzelił swojego pierwszego gola dla Realu Madryt, ale zespół koniec końców doszczętnie się skompromitował. Następnie, pod nieobecność Nacho i Ramosa, ujrzeliśmy go w potyczce z Alavés, a miejsce utrzymał także na starcie z Levante. Przeciwko ekipie z Walencji wytrzymał jednak na boisku zaledwie dziewięć minut. Po akcji ratunkowej ujrzał bowiem czerwoną kartkę. Zdarzenie to mocno wpłynęło na losy spotkania, które Real przegrał 1:2. Wydawać się mogło, że na Brazylijczyka zapadł już wyrok.
Dwa lata po transferze wydawało się, że przyszłość obrońcy szykuje się z dala od Madrytu. Jedyną zastanawiającą kwestią pozostawało to, jaką część z zainwestowanej kwoty uda się odzyskać. Do marca zdołał rozegrać jedynie sześć spotkań. W siódmym, rewanżu z Atalantą, jego obecność na murawie nie miała już większego znaczenia dla losów dwumeczu. Mało kto pomyślałby jednak, że od tamtego momentu sytuacja defensora obróci się o 180 stopni.
Ciągłe problemy ze zdrowiem Ramosa, zakażenie Varane'a czy zawieszenie Nacho stanowiły splot okoliczności, który otworzył Militão drogę do pierwszego składu. Tak oto stał się on na ten moment niekwestionowanym członkiem wyjściowej jedenastki w dziewięciu ostatnich meczach. W tym czasie Éder zebrał 810 minut, choć przez wszystkie poprzednie miesiące miał ich na koncie tylko 444. Stwierdzenie, że były zawodnik Porto grywa jedynie z braku laku, byłoby jednak sporym niedopowiedzeniem. Militão notuje bowiem świetne spotkania, jak w rewanżu z Liverpoolem, z Getafe czy Chelsea.
Z Osasuną zaś nadszedł czas na wisienkę na torcie, czyli trafienie na 1:0. Tym samym do bardzo świadomej gry w defensywie dołożył on także cegiełkę w ataku, zupełnie w stylu Sergio Ramosa. 23-latek już wcześniej był zresztą bliski zdobycia bramki, ale fantastyczną parada popisał się Herrera. Wreszcie jednak udało się trafić po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Isco. Już dawno nie było widać, by Zidane aż tak cieszył się z jakiegoś gola.
Forma Militão może cieszyć zwłaszcza w sytuacji, w której wciąż nie wiadomo, jak po sezonie potoczą się losy Ramosa i Varane'a. Na razie jednak Zidane będzie miał spory ból głowy, ponieważ Hiszpan i Francuz za moment będą do jego dyspozycji. Czy tak spisującego się Édera można tak po prostu z dnia na dzień odstawić?
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze