Brazylijski Real
Zinédine Zidane wystawił w meczu z Cádizem pięciu Brazylijczyków. Juan Ramón López Caro robił to samo w kilku meczach sezonu 2005/06.
Fot. Getty Images
Trener Realu Madryt wysłał w bój w Kadyksie pięciu piłkarzy z Kraju Kawy, a byli nimi Marcelo, Éder Militão, Casemiro, Vinícius i Rodrygo. Każdy z nich spisał się bardzo dobrze. W 2005 roku taką brazylijską grupę tworzyli Cicinho, Roberto Carlos, Julio Baptista, Ronaldo Nazário i Robinho. Trener López Caro wystawiał ją od pierwszej minuty w przegranym meczu z Mallorcą (Florentino Pérez podał się następnego dnia do dymisji), zremisowanych spotkaniach z Realem Saragossa i Barceloną oraz wygranym z Deportivo La Coruña.
Wróćmy jednak do wydarzeń ze środowego wieczoru. Marcelo zagrał w czwartym ligowym starciu z rzędu. Korzysta z nieobecności Ferlanda Mendy’ego, który przeciążył mięsień w lewej łydce i ma wrócić dopiero na półfinał Ligi Mistrzów z Chelsea. Urodzony w Rio de Janeiro 32-latek świetnie współpracuje z Viníciusem. Gdy ten pierwszy lubi zbliżać się do pola karnego, drugi przesuwa się na skrzydło, by poszukać drogi po przekątnej do bramki przeciwnika. Na Estadio Ramón de Carranza lewy obrońca podawał celnie na połowie rywala 23 razy na 33 próby. Miał 10 odbiorów, ale też 17 strat.
Casemiro po raz kolejny był jednym z filarów zespołu. Wykonał najwięcej udanych podań ze wszystkich (70) i ciągle pokazywał swoim kolegom z defensywy, jak wyprowadzać piłkę od tyłu. Razem z Antonio Blanco stworzył obiecujący duet podwójnych pivotów. Bardzo pomagał młodemu Hiszpanowi, już od rozgrzewki instruował go i uczył. Był nieoficjalnym kapitanem Los Blancos. Sam był blisko trafienia do siatki po kolejnym energicznym wejściu w pole karne, jakich widzieliśmy już wiele w tym sezonie.
Karimowi Benzemie w ataku towarzyszyli Vinícius i Rodrygo. Ten pierwszy był bardzo aktywny i bojowo nastawiony. To po faulu na nim Królewscy dostali pierwszego karnego w La Lidze od październikowego Klasyku z Barceloną. Wykorzystanie „jedenastki” przez francuskiego napastnika pozwoliło ze spokojem zarządzać meczem. Z kolei drugi zagrał trochę wyżej niż w potyczce z Getafe, co otworzyło jego zmysł ofensywny. Co ciekawe, według Opty obaj stoczyli 15 pojedynków z rywalami, jednak Vini wygrał 53% z nich, a Rodrygo miał tę statystykę na poziomie 40%.
Éder Militão swoimi wspaniałymi występami rozwiewa wszelkie wątpliwości, jakie można było mieć co do jego osoby. W Kadyksie miał sześć odbiorów przy czterech Nacho i tylko jednym Raphaëla Varane’a. Brazylijski stoper prezentował się na najwyższym poziomie przez cały kwiecień: Królewscy w tym czasie wygrali cztery spotkania i dwa zremisowali, zdobywając łącznie dziesięć bramek i tracąc zaledwie dwie. Militão ma szybkość, refleks, siłę oraz motywację na takie wielkie spotkania jak te z Barceloną czy Liverpoolem. Nie traci też jednak koncentracji w konfrontacjach ze słabszymi klubami.
16 lat temu w białych barwach w Kadyksie czarował Robinho. Imponował zagraniami, dryblingami, stosował sombrero… Zizou postawił w środę na swoją brazylijską canterę i zdobył złote trzy punkty. Joga bonito w Realu Madryt wciąż istnieje i ma się całkiem dobrze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze