Drenthe: Miałem tyle świetnych nocy z Gutim
W 2007 roku Real Madryt wygrał wyścig o Roystona Drenthe, którego usługami zainteresowane były największe kluby Europy. Ostatecznie kariera Holendra nie potoczyła się zgodnie z przewidywaniami. Teraz w wywiadzie dla Voetbal International wrócił wspomnieniami do wydarzeń sprzed lat.
Fot. Getty Images
– Podczas wakacji w Surinamie dzwonili do mnie różnego rodzaju prezesi. Kontaktował się ze mną Mijatović z Realu Madryt, Joan Laporta z Barcelony i inni działacze, których nazwisk już nawet nie pamiętam. José Mourinho również rozmawiał z moim agentem, Sigim Lensem. Miałem już nawet przygotowany pięcioletni kontrakt w Chelsea. Chcieli mnie wykupić, ale zostawić na jeszcze jeden rok na wypożyczeniu w Feyenoordzie. Szybko jednak podjąłem decyzję, że moim wyborem będzie Real Madryt, który chciał mnie od razu.
– Po powrocie z wakacji do Holandii podjąłem tę ostateczną decyzję. Po pewnych problemach z Feyenoordem leciałem już biznes klasą do Madrytu – w pogoni za marzeniami. Gdy wyszedłem z samolotu, czekali już na mnie przedstawiciele Realu Madryt. „Przygotuj się, to będzie szaleństwo”, powiedzieli mi. Wszystko było dla mnie zupełnie nowe. Byłem ubrany w schludny garnitur, który kupiłem nieco wcześniej na swoje dwudzieste urodziny.
– Mieliśmy tyle świetnych nocy z Gutim... Bardzo często umawialiśmy się z Wesleyem Sneijderem, Robinho i Gonzalo Higuaínem. Razem z Wesleyem byliśmy jak bracia i czasami przekraczaliśmy pewną granicę. Od czasu do czasu Higuaín również sam się na to wszystko pisał. „Muszę się spotkać z Wesleyem i Roystonem”, mówił i od razu do nas dzwonił. Niejednokrotnie gdy mieliśmy domówkę, dzwoniłem do Gonzalo: „Przyjacielu, przyjeżdżaj, będzie się działo”.
– W pewnym momencie zobowiązałem się wobec rodziny i klubu, że nie będę tak często wychodził na miasto. Pamiętam, że pewnego wieczoru otworzyliśmy rolety i zeskoczyliśmy prosto do podstawionego samochodu. Stoczyliśmy go po cichu pod samą ulicę i dopiero później odpaliliśmy, żeby nikt nie usłyszał silnika. Po powrocie to samo – wyłączamy silnik i pchamy samochód pod dom. Później przed wszystkimi udawaliśmy, że całą noc wypoczywaliśmy. Nikt nie wiedział, że tak naprawdę byliśmy na mieście.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze