Z obozu rywala: Elche
W pierwszych artykułach z tego cyklu opisywaliśmy Real Sociedad i Atlético Madryt. Dziś idziemy w dół ligowej tabeli. Co słychać na Estadio Manuel Martínez Valero?
Fot. Getty Images
Real Madryt zmierzy się w ten weekend z najstarszą i drugą najtańszą drużyną La Ligi. W kadrze Elche średnia wieku wynosi 29,3. W pierwszym zespole nie ma zarejestrowanego ani jednego zawodnika urodzonego po 1996 roku, za to jest 40-letni Nino. Nie ma też nikogo wartego w wycenie Transfermarktu więcej niż 5 milionów euro, a nazwiska nie rzucają na kolana. W teorii różnica czystej jakości piłkarskiej powinna być dzisiaj bardzo widoczna.
Los Franjiverdes wrócili na najwyższy szczebel rozgrywkowy po pięciu latach przerwy. Ich ostatni epizod w Primera División miał miejsce w kampaniach 13/14 i 14/15, trenerem był w tamtym czasie Fran Escribá. W 2015 roku zostali zdegradowani do Segunda. Na boiskach zajęli 13. lokatę, ale zalegali urzędowi skarbowemu na kwotę 8 milionów euro i z opóźnieniem wypłacali pensje piłkarzom oraz pracownikom. Escribá odszedł, a drużyna zadomowiła się w środku tabeli zaplecza hiszpańskiej ekstraklasy, najpierw z Rubénem Barają, a później ze znanym kibicom Los Blancos Alberto Torilem. To właśnie jemu w końcówce sezonu 16/17 przytrafił się nieprawdopodobny kryzys. Zespół był na 11. pozycji, a w ostatnich 12 kolejkach zanotował bilans 1-1-10 i z hukiem spadł do Segunda B.
Elche oczywiście na trzecim poziomie rozgrywkowym musiało być w czołówce, praktycznie nie wypadało z miejsc dających awans. Zarząd wiedział jednak, że do oceny postępów sportowych należy podchodzić krytycznie i zwalniał szkoleniowców, najpierw Vicente Mira, a potem Josico. 27 lutego 2018 roku zaczęła się era José Rojo Martína, szerzej znanego jako Pacheta. W pierwszym pełnym sezonie zajął on z klubem spokojne miejsce w środku stawki, a w drugim awansował po barażach do Primera. Powrót do elity stał się faktem.
48 godzin później doszło do trzęsienia ziemi. Trener, który był autorem dwóch awansów, został zwolniony. Oficjalnie nie podano żadnej przyczyny tej decyzji, media spekulowały o jego konflikcie z zarządem. Pierwsze kolejki pod wodzą Jorge Almiróna w Primera były bardzo udane. Ustawienie z trzema stoperami działało, wygrane z Eibarem, Alavés i Valencią wywindowały Elche na 10. miejsce. Później przyszła brutalna weryfikacja ich sił. Przez kolejne trzy miesiące trwała passa 16 ligowych spotkań bez zwycięstwa. Po takiej katastrofie Almirón musiał odejść, zmienił go powracający do klubu Fran Escribá. 55-letni Hiszpan zdobył jak na razie 6 oczek na 12 możliwych. Wygrane z Eibarem i Sevillą pozwoliły wyjść ze strefy spadkowej.
Na Estadio Manuel Martínez Valero nie ma sytuacji, w której lider zespołu notuje dobre statystyki, a reszta odstaje. Gole rozkładają się równomiernie na Lucasa Boyé (5), Fidela (4) czy Josana (4). Pierwszy z nich jest typową „dziewiątką”, potrafi się świetnie obrócić z piłką w polu karnym, a pozostała dwójka atakuje z boków i nie boi się kąśliwie uderzać. Escribá gra systemem 4-4-2, jedynie w meczu z Barceloną na Camp Nou postawił na 3-4-2-1. Nie można wykluczyć, że dziś znowu zdecyduje się wystawić trzeciego stopera zamiast dwóch napastników. Partnerem Boyé w ataku jest Guido Carrillo, który w ostatnich siedmiu sezonach ligowych aż 111 ze 196 strzałów oddawał głową (56%). Jeśli pojawi się na boisku, środkowi obrońcy Realu Madryt powinni się spodziewać kilku pojedynków w powietrzu.
Gdybyśmy mieli wskazać słabość dzisiejszego rywala, wybralibyśmy linię obrony. Żaden ze środkowych defensorów (podstawowa para to Dani Calvo i Gonzalo Verdú) nie grzeszy szybkością. To samo można powiedzieć o najważniejszym defensywnym pomocniku, Ivánie Marcone. Mocno cierpią, gdy przeciwnik używa dynamicznych, prostopadłych podań. To samo dzieje się przy wrzutkach po ziemi ze skrzydeł. Często brakuje odpowiedniej reakcji startowej do piłki, co kończy się stratą bramki. Trzeba jednak dodać, że w tym sezonie Los Franjiverdes swojego najlepszego zawodnika mają w bramce. Édgar Badía wiele razy popisywał się znakomitymi interwencjami. Niewykluczone, że zagra z Królewskimi mecz życia. Nawet lutowe wypożyczenie z Tottenhamu Paulo Gazzanigi nie zmieniło hierarchii golkiperów. Argentyńczyk musi siedzieć na ławce rezerwowych.
W najbliższych tygodniach przekonamy się, czy pokonanie Eibaru i Sevilli było tylko „efektem nowej miotły", czy drużyna Escriby nabiera wiatru w żagle i płynie w kierunku utrzymania. W lidze znalazłoby się kilka nudniej grających ekip, ale bezpieczeństwo mogą im zagwarantować tylko punkty, a nie noty za styl.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze