Można wygrywać bez napastnika
Real Madryt po raz kolejny rozstrzygnął mecz bramką obrońcy lub pomocnika. W ostatnich pięciu spotkaniach aż 75% goli drużyny zostało zdobytych przez graczy, którzy nie są naturalnymi atakującymi.
Fot. Getty Images
Królewscy pokonali Atalantę bez wydatnego udziału któregokolwiek zawodnika z formacji ataku. W kadrze meczowej dostępny był jedynie Mariano Díaz, a Zinédine Zidane wolał postawić na Isco w roli fałszywej dziewiątki z dużą swobodą ruchów. Przez tę pozycję przewinął się również Marco Asensio. Francuski trener próbował takiego ustawienia latem 2019 roku podczas International Champions Cup, w trakcie którego piłkarz urodzony na Majorce zerwał więzadło krzyżowe.
W Bergamo wybawicielem był Ferland Mendy, który trafił prawą nogą zza pola karnego. Jak na pomeczowej konferencji prasowej tłumaczył Zizou, schemat akcji był ćwiczony na treningach, ale to nie lewy obrońca miał uderzać. Strzał zaskoczył Pierluigiego Golliniego, mógł on być źle ustawiony lub zasłonięty przez kolegów z zespołu. Według serwisu Infogol wskaźnik expected goals w tej sytuacji wyniósł zaledwie 0,03, co oznacza 3% szansy na umieszczenie piłki w siatce.
Należy zwrócić uwagę na ważny aspekt: sześć z ostatnich ośmiu bramek Realu we wszystkich rozgrywkach padło łupem piłkarzy niebędących naturalnymi atakującymi. Przeciwko Huesce Raphaël Varane zanotował dwa trafienia, które dały trzy punkty na El Alcoraz. Mendy strzelił zarówno Getafe, jak i Atalancie, Valencii trafił Toni Kroos, a Realowi Valladolid – Casemiro. Pozostałe dwa gole są autorstwa Karima Benzemy, który otwierał wyniki spotkań z Los Azulones i Los Ches.
Zidane nie widzi w tym jednak żadnego problemu, po meczu powiedział: „Strzeliliśmy jedną bramkę i nie straciliśmy żadnej. Wiemy, że jest dużo nieobecności, ale kontynuujemy to, co robimy dobrze". Środowy mecz miał być papierkiem lakmusowym dla Los Blancos, bo rywal jest jedną z najofensywniejszych ekip w Europie, w tym sezonie zdobywa średnio 2,18 gola na mecz, a od początku roku strzelił trzy lub więcej bramek aż w dziewięciu spotkaniach. Czerwona kartka Remo Freulera ostudziła jednak jego zapędy. Gospodarze nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Courtois.
Pierwsze starcie 1/8 finału miało bohatera nieoczywistego. Ferland Mendy otworzył swoje konto strzeleckie w Champions League, dał zespołowi zwycięstwo i wzmocnił wiarę w dobrze wykonaną pracę przez Zizou i jego sztab.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze