Asensio zniknął
Real Madryt odniósł w Bergamo bardzo ważne zwycięstwo dzięki kolejnej bramce zawodnika, który w teorii nie jest przeznaczony do tego typu zadań. Zidane na pomeczowej konferencji stwierdził, że tego typu akcje były ćwiczone, przyznając jednak, że to nie Mendy miał być odpowiedzialny za końcową fazę akcji.
Dwaj gracze mający na koncie w tym sezonie tyle samo bramek przybijają sobie piątkę (fot. Getty Images)
Bez Benzemy, którego zdrowiem trener nie chciał ryzykować, jedyną rozsądną opcją na środek ataku wydawał się Mariano. Nie licząc rzecz jasna totalnego eksperymentu, jakim byłoby postawienie od początku na Hugo Duro. Brak zaufania Zizou wobec Mariano nie jest jednak tajemnicą. Szkoleniowiec koniec końców potrafił zrobić tak, by pozostawić napastnika na ławce. Miejscem na szpicy wymieniali się zaś Isco, Asensio i Vinicius. Zwłaszcza w przypadku Marco intuicja jednak Francuza zawiodła. Balearczyk po bardzo bladym występie został zmieniony w 76. minucie.
Warto zaznaczyć, że dla Asensio nie była to pozycja całkowicie obca. Próbowali go na niej wcześniej i Zidane, i Lopetegui (w reprezentacji). Zwłaszcza w wygranej 3:0 potyczce z Włochami można było pomyśleć, że przedsięwzięcie to ma sens. Marco co prawda nie strzelił gola, ale jego postawa była więcej niż zadowalająca. Z Atalantą Hiszpan oddał dwa strzały, które jednak nie niosły ze sobą żadnego zagrożenia. Ogólnie jednak jego występ był bardzo słaby. Uwydatnił on jedynie brak pomysłu w ofensywie pod nieobecność Benzemy.
Po dobrej formie Asensio sprzed kilku tygodni nie ma już śladu. 25-latek z każdym meczem jest coraz mniej widoczny. Przegapił moment, w którym mógł dorzucić od siebie coś więcej zespołowi trapionemu przez plagę kontuzji. Choć drużyna wygrała pięć meczów z rzędu, wkład Marco był praktycznie niezauważalny. Zero goli, zero asyst, dwa celne strzały, osiem dryblingów. Nie ma się co oszukiwać, liczby te są po prostu dramatyczne. Oba celne uderzenia zanotował w ostatnim spotkaniu, choć i tak nie miały one absolutnie żadnej szansy powodzenia.
Przyczyn obecnego stanu rzeczy na pewno nie można wypatrywać w braku regularności. Asensio wychodził w pierwszym składzie w siedmiu ostatnich potyczkach, choć tylko raz nie został zdjęty przed czasem. W przekroju całego sezonu jego liczby także prezentują się wyjątkowo mizernie: dwa gole i dwie asysty w ciągu prawie 1800 minut. Od piłkarza, w którego klub tak mocno wierzy, należy wymagać znacznie więcej. Zidane mimo to nie traci do niego zaufania. Trener nawet mimo wyraźnego braku natchnienia ceni sobie bezpieczeństwo, którego atakujący dodaje zespołowi. Jego celność podań wynosi 86%, które odnoszą się zarówno do zagrań w obrębie całego boiska, jak i tylko na połowie przeciwnika. Z drugiej strony, brak iskry sprawia, że traci on prawie dziewięć piłek na mecz, zbyt wiele.
Sam piłkarz jest mimo wszystko przekonany, że wkrótce może odzyskać najwyższą formę. Szans na pewno mu nie zabraknie. Zidane jasno stwierdził, że Asensio jest częścią jego idealnego tercetu atakujących wraz z Hazardem i Benzemą. W przyszłym tygodniu Real czekają dwa absolutnie kluczowe konfrontacje w lidze. Lepszej okazji na udowodnienie swojej przydatności może nie być.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze