Historia pięknych remontad
Zdanie „madridismo to ciągła wiara” powoli staje się wyświechtanym frazesem.
Fot. Getty Images
W końcu ostatnia remontada z Huescą była pierwszą od niemal roku kalendarzowego. W ostatnim czasie Real Madryt zatracił tę niesamowitą umiejętność odrabiania strat nawet w najtrudniejszych sytuacjach, co przecież przynosiło klubowi niesamowite sukcesy. Kto z nas nie czuł się, jakby to, co się działo, nie było do końca rzeczywiste, gdy kilka lat temu piłkarze Zidane'a raz po raz odrabiali straty w emocjonujących końcówkach? A to mecz z Deportivo La Coruña i dwa gole strzelone w ostatnich pięciu minutach, a to mecz z Wolfsburgiem na Santiago Bernabéu po porażce 0:2 w Niemczech.
I wreszcie nie można przecież zapominać o wspomnieniu, które na zawsze zostanie z nami w naszym kibicowskim życiu, i do którego przywołania wystarczy tylko napisać „92:48”. To zresztą przykłady tylko z ostatnich lat. Królewscy nigdy się nie poddawali, zawsze walczyli do końca i nie jeden raz przynosiło im to niesamowite wręcz efekty. Przez pewien czas, nawet przy niekorzystnym wyniku, kibice nie wychodzili ze stadionu w końcówce, bo wiedzieli, że najpewniej ominie ich coś niezwykle emocjonującego. To była magia tej drużyny.
Magia, która została częściowo zagubiona. Poważną przyczyną takiego stanu rzeczy było odejście Cristiano, który zawsze był motorem napędowym takich remontad, ale chyba wszyscy się zgodzimy z twierdzeniem, że Królewscy w ostatnich dwóch latach po prostu nie imponują nam tak, jak imponowali w trakcie zdobywania trzech Lig Mistrzów z rzędu? W porządku, tylko czy kiedykolwiek powinniśmy tracić tę wiarę? Wiarę w to, że ta drużyna ma jeszcze szansę powalczyć o tytuł mistrzowski? Wiarę w to, że zasługuje, by dać jej na to szansę?
Mecz z Huescą może był jedynie przebłyskiem tego starego Realu pod kątem mentalności. Może to był tylko jeden przebłysk. Ale może był też początkiem nowej historii, którą równie zachwyceni będziemy wspominać za dziesięć lat? Atlético, które jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się nie do dogonienia, a sezon miał być spisany na straty, w ciągu dziewięciu dni potknęło się dwukrotnie. Nie chcę mówić, że dziś potknie się ponownie, ale wobec absencji w ekipie Simeone i dobrej formy Levante, uważnie obserwujcie, co będzie się działo w Madrycie. Królewscy natomiast, mimo różnych turbulencji, dalej zmierzają w przód, niczym lodołamacz. Czasem nie ma w tym wielkiej finezji, a jest jedynie parcie do celu, ale mimo wszystko ciułane są kolejne punkty i ich sytuacja jest dużo lepsza, niż była na początku roku.
Przed nami wymagający okres. Jeśli jednak przejdziemy przez niego pomyślnie, może się okazać, że ekipa Zidane'a jest tuż za plecami Atlético, a w Lidze Mistrzów gra dalej. Dziś przychodzi czas na pierwszy odcinek tego maratonu w postaci meczu z Realem Valladolid. Oczywiście, formacja ofensywna może nie jest najbardziej imponującą na świecie i oczywiście, wynik w meczu Atleti na pewno może zmienić perspektywę. Uważajcie jednak, żebyście nie byli jak ci kibice, którzy nieco przedwcześnie opuścili Bernabéu. Żeby was nie ominęło coś niezwykłego. Dziś na pewno można wykonać pierwszy krok w kierunku kolejnej fascynującej historii pięknych remontad, a zdanie „madridismo to ciągła wiara” może ponownie nabrać blasku. Dlatego nie wychodźcie pięć minut przed końcem – nie będzie korków. Dajcie drużynie szansę na powtórne pokazanie wam tej magii.
Mecz z Realem Valladolid rozpocznie się o 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na Eleven Sports 1 na platformie Player.pl.
Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Real ma mnóstwo nieobecnych, ale sytuacja rywala też nie jest łatwa. Kurs na wygraną Królewskich i więcej niż 1,5 gola to 1,88.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze