Dzień prób wszelakich
Realia w polskiej B Klasie, w niektórych kręgach zwanej też Serie B, bywają wyjątkowo okrutne.
Fot. Getty Images
Gruby nie może, bo jeszcze nie doszedł do siebie po weselu kumpla.
Mati jest po nocce.
Łysy pojechał z rodziną na wywczas.
Krzychu ma szlaban od żony.
Ryba ma przeprowadzkę.
Seba jest u teściowej na obiedzie.
Andrzej pomaga szwagrowi z remontem.
Młody ma poprawkę.
Piotrowi coś wypadło. Nie mówił co, ale miejmy nadzieję, że nie ząb.
Tak oto w dzisiejszym meczu na wagę złota okazuje się każdy kumpel, który ma dwie nogi, sportowe obuwie i nie przeszkadza mu granie na lewej karcie, bo przecież sędzia i tak się nie połapie, że wystawiony został niezarejestrowany w okręgowym związku gracz.
Jak się okazuje, podobne problemy tyczą się jednak nie tylko polskich lig z dołu rozgrywkowej piramidy, lecz także klubów z absolutnego topu. W przypadku piłkarzy Realu Madryt nie mówimy rzecz jasna o tych samych czy nawet podobnych powodach, jak u Grubego, Matiego, Łysego, Krzycha, Ryby, Seby, Andrzeja, Młodego czy nawet Piotra. Fakty są jednak takie, że gdyby do wszystkich niedysponowanych dziś piłkarzy Królewskich na gościnny występ dokooptować Papę Smerfa i Szatana Serduszko, to uzbieralibyśmy całkiem ciekawą jedenastkę. W ustawieniu 4-4-2 prezentowałaby się ona następująco:
Papa Smerf; Odriozola, Militão, Ramos, Carvajal; Lucas, Kroos, Valverde, Hazard; Rodrygo, Szatan Serduszko (ulubiona postać Rodrygo z Dragon Balla*).
Zachowując już jednak nieco więcej powagi, trzeba przyznać, że sytuacja, w której zespół pokroju Realu Madryt ma do dyspozycji tak naprawdę, nie licząc bramkarzy, 11 piłkarzy pierwszej drużyny, jest wręcz niewiarygodna. Żebyście nie zrozumieli nas źle, nie mamy zamiaru nikogo za taki stan rzeczy winić czy też się wyzłośliwiać. Po prostu jest to coś w elitarnym futbolu naprawdę niespotykanego. Zidane na wieczorną, niemal derbową, konfrontację powołał pięciu graczy na co dzień występujących w Castilli: Chusta, Blanco, Marvina, Gutiérreza i Arribasa. W zaistniałej sytuacji zwyczajną drogą eliminacji trudno wyobrazić sobie, byśmy któregoś z nich nie zobaczyli dziś na boisku. No, chyba że Zidane znów zaskoczy wszystkich dookoła i zdecyduje się nie korzystać z przepisu pozwalającego na przeprowadzanie zmian.
Z jednej strony obecny stan rzeczy może budzić w nas zaniepokojenie. Bo nawet jeśli dawno temu zdążyliśmy przyzwyczaić się do tego, że co najmniej kilku graczy zawsze jest kontuzjowanych, to jednak naprawdę dawno nie byliśmy zdziesiątkowani aż tak bardzo. Zmieniając nieco perspektywę, z tego samego powodu mecz z Getafe zapowiada się jednak wyjątkowo interesująco. Ciekawi nas bowiem, do jakiego stopnia Zidane zaufa wyżej wymienionym chłopakom i jak sobie poradzą, jeśli dostaną szansę w tak newralgicznym momencie sezonu. Niektórych mieliśmy już okazję oglądać w tym sezonie w więcej niż jednym meczu. Różnica polega jednak na tym, że teraz ciążąca na nich presja z założenia jest znacznie większa. Przyszedł bowiem moment, kiedy w przypadku każdego z nich „mogę” zmienia się w „muszę”.
Kadrowe kłopoty w tej już naprawdę ostatniej chwili, w której możemy myśleć jeszcze o uratowaniu ligi, wymogą też na zespole próbę charakteru. Charakteru, który choć w jakiejś części udało się pokazać w poprzedniej potyczce z Huescą. Nie ma co oczywiście piać z zachwytu nad meczem, w którym Królewscy przez długi czas męczyli się z ostatnią drużyną w tabeli. Jeśli jednak w życiu należy cieszyć się z małych przyjemności, to na pewno powinniśmy cieszyć się z tego, że po ROKU wreszcie udało nam się wygrać spotkanie, gdzie jako pierwsi straciliśmy gola. Tak fatalna passa absolutnie nie przystoi bowiem klubowi rangi Realu Madryt.
Cieszyć tak samo mogło to, że w ciężkich chwilach znalazł się wreszcie ktoś, kto wziął to wszystko na siebie i poprowadził nas do wygranej. Bardzo dobrze, że trafiło akurat na Varane'a. Francuzowi przecież często zarzucano, że bez Ramosa u boku 27-latek kompletnie się gubi. O jego fatalnej skuteczności przy strzałach głową za każdym rogiem nawet w najmniejszych miejscowościach również krążyły przecież legendy. Jeśli naprowadzanie się z powrotem na właściwe tory trzeba nieraz zaczynać od małych rzeczy, to przyjmijmy, że poprzednim spotkaniem Królewscy zasłużyli sobie już na jakiś niewielki (naprawdę niewielki) kredyt zaufania. Gra pozostawiała wiele do życzenia, rywal nie był za mocny, ale chyba właśnie tej krzty jakiegokolwiek charakteru brakowało we wszystkich przegranych w kompromitujący sposób starciach.
Czy spodziewamy się dziś efektownego zwycięstwa po pięknej grze? Cóż, nie jesteśmy aż tak ufni czy wręcz naiwni. Z wyżej wymienionych powodów jesteśmy jednak tego meczu po ludzku ciekawi. Zastanawia nas, w którą stronę wszystko potoczy się w trakcie tych 90 minut. Jeśli jednak ma się nadarzyć jeszcze jakaś okazja ku temu, by wzmocnić w nas wiarę, że w tej drużynie jest wola walki, to o lepszą niż dzisiejsza będzie trudno.
*No dobra, to akurat zmyślone przez nas.
***
Zaległy mecz La Ligi z Getafe rozpocznie się dzisiaj o 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na CANAL+ Sport dostępnym na platformie Player.pl.
Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Najbardziej prawdopodobny jest gol Karima Benzemy, na co nasz partner wystawił kurs 2,10. Trafienie drugiego na tej liście Viníciusa ma kurs 3,30.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze