Jest stabilnie
Z początku zastanawiano się, czy ten projekt ma sens. Rzucane w eter pytania były zupełnie zasadne i normalne w tamtej sytuacji. Dziś jednak nie ma już prawie żadnych niedomówień. Tak, to ma głęboki sens i nie istnieje choćby jeden racjonalny powód, by podawać to w wątpliwość.
Nieco ponad 2 lata temu, 9 lutego 2018 roku Real Madryt wygrał z Huescą na wyjeździe 1:0 po trafieniu Garetha Bale'a, któremu asystował Álvaro Odriozola. (fot. Getty Images)
Sukces przedsięwzięcia jest bezdyskusyjny. Choć Real Madryt co prawda nie może pochwalić się pierwszym miejscem w tabeli, a na objęcie pozycji lidera nie ma już większych szans, w praktyce niczego to nie zmienia. Tak samo, jak niczego nie zmienia ostatnia ligowa porażka. Ten zespół jest budowany najzwyczajniej w świecie w rozsądny i przemyślany sposób. Trzon drużyny uzupełniono lub wzmocniono zgodnie z potrzebami. To, co już działało, pozostało bez zmian. To zaś, co funkcjonowało nie do końca dobrze, ulepszono lub wymieniono. Nad kadrą pieczę sprawuje zaś odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku, któremu naprawdę niewiele da się zarzucić. Zna się na swoim fachu i tyle. Mistrzostwo może i znajduje się poza zasięgiem, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano. Otwarcie trzeba sobie powiedzieć, że proces transformacji przebiegł nadspodziewanie bezboleśnie, a nowe ogniwa praktycznie z miejsca wkomponowały się w madrycki krajobraz. Plan na przyszłość zdecydowanie ma ręce i nogi.
Mecz sekcji kobiecej, o której rzecz jasna mowa, czeka nas jednak dopiero jutro. Dziś natomiast przed nami kolejne wątpliwej uciechy późne popołudnie z zaprzeczeniem niemal wszystkiego tego, o czym napisano powyżej. Real do lidera ma daleko jak z Kościerzyny na Kilimandżaro, a już wkrótce zamiast stwierdzeń, że „do końca jeszcze daleko”, zaczniemy powoływać się na „matematyczne szanse”. Z wielomilionowych nabytków jakkolwiek spłaca się w zasadzie tylko Ferland Mendy. Jedyny transfer przed tym sezonem po kilku miesiącach wolał z kolei wynieść się do Londynu. Ostatnie i chyba jedyne szczęście trenera polega natomiast na tym, że chiński wirus uratował go przed świeceniem oczami za popis z minionego tygodnia. Nie od razu Rzym zbudowano, ale też zastanawiające jest, jak szybko można go było rozebrać do ostatniego kamienia. O procesie transformacji lepiej w ogóle nie wspominać, bo czy jest w gruncie rzeczy o czym? Te same twarze, ta sama gra, te same tłumaczenia, ten sam kontuzjowany Hazard.
Królewscy ze swoim dzisiejszym przeciwnikiem, czyli Huescą, tak naprawdę zamiast grać w piłkę nożną mogliby równie dobrze usiąść do stołu przy butelce wódki i upić się na smutno. Dojdzie przecież do konfrontacji zespołu, który już chyba nawet nie udaje, że walczy o mistrzostwo (przynajmniej nie samą grą, puste słowa to co innego) z drużyną okupującą ostatnie miejsce w tabeli. Trzeba jednak otwarcie sobie powiedzieć, że ekipa z Aragonii ma na ten moment znacznie większe szanse na osiągnięcie swojego celu niż my. Do bezpiecznego miejsca Huesce brakuje trzech punktów. Real natomiast do prowadzącego w lidze sąsiada z Wanda Metropolitano traci dziesięć oczek przy jednym rozegranym spotkaniu więcej.
W naszym położeniu trudno jednak dopatrywać się czegoś dziwnego, skoro zachowujemy regularność w odnoszeniu nieraz wręcz absurdalnych porażek. Gdy w trakcie starcia z Levante wyglądaliśmy przez okno, po raz kolejny wiedzieliśmy przechodzące ludzkie pojęcie. Nawet ono zresztą nie potrafiło tego ogarnąć. Tydzień temu byliśmy świadkami dwóch prawdziwych brazylijskich wejść smoka. Najpierw z imprezy już po dziewięciu minutach wypisał się Militão. W drugiej połowie w swojej pierwszej akcji idiotycznego karnego zrobił Vinicius. Skrzydłowy miał jednak na tyle szczęścia, że choć trochę śniegu z pędzącej w jego stronę lawiny wziął na siebie Courtois. Zwycięski gol dla Levante również był dość znamienny. Goście przecież pograli przy nim z nami jak na orliku. Zidane (fizycznie w osobie Bettoniego) tak zaś tęsknił za dostępnymi jednocześnie Hazardem, Asensio i Benzemą, że wynik goniliśmy Arribasem i Mariano. Wnioski? Nich każdy wyciągnie swoje. My jedynie, choć w gorzki sposób, przedstawiamy fakty.
Jak będzie dziś? Nie wiemy. I tak naprawdę sami nie wiemy, czy chcielibyśmy wiedzieć. Atlético odjechało nam już na tyle, że niezależnie od tego, co przyjdzie nam zobaczyć, nasza sytuacja nie będzie w praktyce ani o wiele lepsza, ani o wiele gorsza. Ot, najwyżej punktami wreszcie przeskoczy nas zaraz Barcelona (trochę bez sensu, że już teraz jest oficjalnie nad nami przez lepszy bilans bramek, skoro przy zachowaniu tego stanu rzeczy przy remisie w rewanżu nagle byśmy ich przeskoczyli), z której przyjemnie się było nabijać do momentu, kiedy nie zorientowaliśmy się, że jesteśmy tak samo albo i jeszcze głębiej w lesie. Jeśli nie wiedzieliście, zobaczcie sobie ich gola na 5:3 z Granadą i postarajcie się sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz skonstruowaliśmy taką akcję i czy w ogóle zanosi się na coś takiego w ciągu najbliższych 50 lat. Mówią, że trzeba patrzeć na siebie, ale chyba między innymi przez to pławienie się we własnej zajefajności dziś wygląda to tak jak wygląda.
A potem będziemy wyczekiwali już tylko kolejnych pięknych słówek. Dzień jak co dzień, dzień po dniu, tak się dzieje życia cud. Po tak gorzkim tekście pewnie wbrew jego wydźwiękowi uda się zwyciężyć, ale cóż z tego, skoro za krótszą lub dłuższą chwilę najprawdopodobniej jak zwykle wrócimy do punktu wyjścia. Trzeba czerpać przyjemność z każdej drobnej codziennej czynności, bowiem z gry Realu Madryt od dawna czerpać się jej nie da.
Mecz z Huescą rozpocznie się dzisiaj o 16:15, a w Polsce będzie można obejrzeć go na nSport+, CANAL+ Family i CANAL+ 4K Ultra HD na platformie Player.pl.
Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Warto ponownie zagrać na gola Karima Benzemy, który wydaje się ostatnią deską ratunku w dzisiejszym meczu. Kurs na bramkę Francuza wynosi 1,90.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze