Real „zapomniał” o transferach
Królewscy ostatni raz wzmocnili pierwszą drużynę w czerwcu 2019 roku. Od tamtego czasu nie kupiono żadnego zawodnika, który mógłby pomóc drużynie Zidane'a.
Fot. Getty Images
Zimowe okienko transferowe zamknęło się przed paroma sekundami, a Real Madryt ponownie nie kupił żadnego piłkarza. Królewscy wykonali w ostatnich tygodniach jedynie trzy ruchy, ale żaden z nich nie oznaczał wzmocnienia kadry, a wręcz przeciwnie. Luka Jović został wypożyczony do Eintrachtu, a Martin Ødegaard do Arsenalu. Kubo przeniesiono zaś z Villarrealu do Getafe. Kolejne okienko zostanie otwarte dopiero latem tego roku, chociaż FIFA nie potwierdziła jeszcze dokładnie, kiedy tak się stanie. Za pewnik można za to przyjąć, że Królewscy dobiją do dwóch lat bez żadnego wzmocnienia. Ostatnim piłkarzem, którego sprowadzono do klubu, był Ferland Mendy. Francuz został wykupiony z Lyonu w czerwcu 2019 roku za 48 milionów euro.
W rzeczywistości lato 2019 okazało się bardzo pracowite, a na nowych graczy wydano blisko 300 milionów euro. Do klubu trafił wówczas wspomniany Mendy, ale kupiono też Hazarda, Jovicia, Militão i nieco wcześniej Rodrygo. Główny problem polega na tym, że regularnie w wyjściowej jedenastce pojawiał się tylko lewy obrońca. Belga trapiły liczne urazy, Serb nie dostawał wielu szans od trenera, podobnie jak Militão, a Rodrygo kilkukrotnie wskakiwał do składu, ale teraz przechodzi rehabilitację po poważnej kontuzji prawego uda.
Planem klubu było odmłodzenie zespołu i dodanie mu odpowiedniej energii, ale większość ruchów okazała się nietrafiona. W styczniu 2020 roku Królewscy kupili jeszcze Reiniera, za którego zapłacili Flamengo 30 milionów euro, ale Brazylijczyk trafił prosto do Castilli, a teraz przebywa w Dortmundzie. Nie mógł grać w pierwszym zespole, ponieważ trzy miejsca dla graczy bez europejskiego paszportu zajmowali już Vinícius, Rodrygo i Militão. Reinier na razie kompletnie nie radzi sobie w Borussii, gdzie rozegrał dotychczas tylko 136 minut, ale zimą postanowił, że zostaje w Niemczech.
Brak transferowych ruchów w kolejnych okienkach był oczywiście spowodowany przede wszystkim pandemią. Ostatniego lata do zespołu dołączyli tylko ci, którzy wrócili z wypożyczenia, czyli Ødegaard, Odriozola i Łunin. Pierwszy z nich jest już w Londynie, a pozostała dwójka przypomina bardziej pasażerów na gapę niż piłkarzy. Pomimo trudności ekonomicznych, Królewscy zamknęli sezon 2019/20 z niewielkim zyskiem w wysokości 313 000 euro i 125 milionami, które udało się zarobić dzięki sprzedaży graczy. Pieniądze przeznaczono jednak na pensje i nie bez powodu klub przewiduje, że ten sezon zakończy ze stratą w wysokości 91,1 miliona euro.
Pełną parą ruszyła też przebudowa Santiago Bernabéu, na którą klub zaciągnął kredyt w wysokości 575 milionów euro. Stadionowe przychody mogą jednak sięgać nawet miliard euro na sezon, pod warunkiem, że życie wróci do normalności. Spłacanie kredytu rozpocznie się w czerwcu 2023 i potrwa do 2049 roku, a Królewscy co roku będą oddawać 29,5 miliona euro, więc na dziś nie ma to bezpośredniego wpływu na ewentualne transfery. W najbliższym czasie Los Blancos trudno będzie jednak nawiązać do czasów, gdy stali się prekursorami w wykonywaniu wielkich ruchów, a do Madrytu trafili Figo, Zidane, Ronaldo… O tych czasach trzeba na razie zapomnieć.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze