Advertisement
Menu
/ marca.com

Klub ponad legendami

Florentino Pérez podczas swojej prezesury żegnał się z największymi legendami Realu Madryt. O jego nieustępliwości przekonywali się już Fernando Hierro, Luís Figo, Raúl, Iker Casillas i Cristiano Ronaldo. Trudny przypadek Sergio Ramosa nie jest zatem żadnym wyjątkiem.

Foto: Klub ponad legendami
Fot. własne

Opera mydlana z Sergio Ramosem w roli głównej wciąż jest daleka od optymistycznego dla madridistas zakończenia. Nie jest to co prawda pierwszy przypadek, w którym andaluzyjski defensor i Florentino Pérez mają problemy z dojściem do porozumienia, ale tym razem sytuacja robi się naprawdę poważna. Nigdy wcześniej negocjacje dotyczące nowego kontraktu nie przeciągnęły się do ostatniego roku obecnie trwającej umowy stopera, który od kilku tygodni może już bez żadnych przeszkód prowadzić rozmowy z innymi klubami.

Oczywiście zarówno Real Madryt, jak i Ramos wciąż wierzą w to, że ostatecznie uda się znaleźć wyjście z tej patowej sytuacji, ale jednocześnie nie da się ukryć, że ostatnie słowo w tej przepychance będzie należało do samego zawodnika. Florentino słynie bowiem z tego, że zawsze pozostaje wierny swojej polityce dotyczącej nowych kontraktów i jak do tej pory nie ugiął się nawet przed największymi. Swego czasu przekonywali się już o tym Fernando Hierro, Luís Figo, Raúl, Iker Casillas czy Cristiano Ronaldo.

Fernando Hierro – brak nowej umowy i pożegnanie w 2003 roku
Temat nowej umowy dla Fernando Hierro był jednym z pierwszych poważnych problemów, z jakimi musiał się zmierzyć Florentino na stanowisku prezesa klubu. Hiszpański obrońca, który barw Realu Madryt bronił od 1989 roku, wchodził w ostatni etap swojego kontraktu i prowadził negocjacje z Jorge Valdano w sprawie jego przedłużenia. Jeszcze w marcu wydawało się, że obie strony są o krok od pełnego porozumienia – dwuletnia umowa przy jednoczesnym obniżeniu zarobków o połowę. „Hierro przedłuży kontrakt niezależnie od tego, jak będzie wyglądała sytuacja. Nowe umowy jego oraz Del Bosque nie zależą od tego, czy wygramy w tym sezonie jakikolwiek tytuł”, zapewniał wówczas Florentino.

Co się zatem wydarzyło? Wraz z upływem kolejnych miesięcy relacje na linii klub – zawodnik coraz bardziej się pogarszały. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów po dwumeczu z Juventusem Realowi Madryt pozostała tylko walka w La Lidze. W tygodniu ostatniej kolejki, w której Królewscy musieli wygrać, aby zapewnić sobie tytuł mistrzowski, klub ogłosił porozumienie w sprawie transferu Davida Beckhama. Taki ruch nie spodobał się w szatni, a sam Hierro stwierdził na konferencji prasowej, że „La Liga jest ważniejsza od Beckhama”. Po przypieczętowaniu mistrzostwa drużyna zagroziła nawet tym, że nie będzie świętować tytułu i na drugi dzień nie wyjedzie na tradycyjny objazd trofeum po mieście.

To wszystko doprowadziło do tego, że 23 czerwca 2003 roku, czyli zaledwie na tydzień przed zakończeniem kontraktu, klub oficjalnie ogłosił, że nie przedłuży umowy ani Hierro, ani Del Bosque. W tamtym momencie relacje pomiędzy ówczesnym kapitanem a prezesem były całkowicie zerwane. Jednak wraz z upływem czasu obaj panowie potrafili zapomnieć o dawnych niesnaskach, a sam Hierro nawet wrócił do Realu Madryt – w sezonie 2014/15 był drugim trenerem w sztabie Carlo Ancelottiego.

Luís Figo – rozstanie z pierwszym Galáctico
Nawet pierwszy transfer w wykonaniu Florentino Péreza, Luís Figo, nie był w stanie dojść do porozumienia w kwestii nowego kontraktu. Portugalczyk odszedł ostatecznie do Interu Mediolan na rok przed zakończeniem swojej ówczesnej umowy, która obowiązywała do 30 czerwca 2006 roku. Pierwsze niepokojące sygnały zaczęły się już jednak pojawiać w lipcu 2004 roku, gdy sam zawodnik nie miał oporów przed tym, aby jasno opisać sytuację. „Myślę, że nie chcą ze mną przedłużyć kontraktu. Na to wskazują przynajmniej ostatnie informacje, jakie otrzymałem od mojego prawnika. W grudniu będę musiał zatem przemyśleć swoją przyszłość. Do tego czasu jednak będę dawał z siebie wszystko dla Realu Madryt. Tak jak zawsze robiłem”, stwierdził Portugalczyk na konferencji prasowej.

W tamtym czasie Real Madryt przedłużał lub poprawiał warunki kontraktów Roberto Carlosa, Raúla, Zinédine'a Zidane'a i Ronaldo, a Figo pozostawał bez jakiegokolwiek sygnału ze strony klubu. Początkowo mówiło się o tym, że pierwsze rozmowy w tej kwestii miały się rozpocząć w marcu, ale powyższe słowa zawodnika na tyle zdenerwowały Florentino, że ten zamknął się na możliwość polubownego zamknięcia sprawy.

Końcówka sezonu 2004/05 była dla Figo niekończącym się przesiadywaniem na ławce rezerwowych u Vanderleia Luxemburgo, dlatego jeszcze w trakcie okresu przygotowawczego przed kolejnym sezonem klub poszedł zawodnikowi na rękę i pozwolił mu rozpocząć formalne rozmowy z Interem Mediolan, do którego ostatecznie się przeniósł. „W sobotę pożegnam się z kibicami. Oni na to zasługują. Odchodzę do Interu. Zobaczę, czy coś tam pogram”, stwierdził na odchodne Portugalczyk. W odróżnieniu od Hierro, Raúla, Casillasa czy Cristiano, relacje Figo z Florentino nigdy do końca się nie unormowały i nie były już takie same.

Raúl – odejście po przyjściu Mourinho
Przypadek Raúla różni się od tych Hierro i Figo. Na stole nie było tematu nowego kontraktu, gdyż ten ówczesny obowiązywał jeszcze do 2011 roku. Ponadto klub nie zamierzał robić swojemu kapitanowi jakichkolwiek problemów i dał mu wolną rękę przy podejmowaniu decyzji co do swojej przyszłości. Hiszpański napastnik miał wówczas za sobą rok, na przestrzeni którego z pewniaka do pierwszego składu stał się jedynie rezerwowym. Przy Cristiano Ronaldo, Karimie Benzemie i Gonzalo Higuaínie nie mógł liczyć na regularną grę, dlatego po szczerej rozmowie z José Mourinho postanowił odejść do Schalke.

Raúl pożegnał się dziękując wszystkim swoim prezesom, a po trzech latach wrócił na Santiago Bernabéu, aby stać się bohaterem godnego pożegnania, na które zasługiwał. Obecnie piastuje stanowisko trenera Castilli i coraz głośniej mówi się o tym, że to właśnie on może być następcą Zidane'a na ławce trenerskiej pierwszego zespołu.

Iker Casillas – podwójne pożegnanie
Odejście Ikera Casillasa od samego początku niesamowicie się komplikowało. Real Madryt ruszał wówczas po Davida de Geę, zapewniając jednocześnie swojemu golkiperowi bezproblemowe rozwiązanie kontraktu i zmianę klubu. Problemy pojawiły się jednak przy ustalaniu odprawy i rekompensaty, jakiej zażyczył sobie zawodnik za to, że w Porto będzie pobierał niższą pensję. Casillas i jego prawnicy domagali się wypłacenia środków, jakie kapitan miał zapewnione na pozostały czas obowiązywania kontraktu – 6,5 miliona euro netto za sezon 2015/16 i 6 milionów euro netto za sezon 2016/17. W przeliczeniu na brutto Real Madryt musiałby wyłożyć dodatkowe 25 milionów euro.

Klub ostatecznie przystał na żądania swojej legendy, ale wówczas doszło do kolejnego zwrotu wydarzeń – Casillas zażyczył sobie wypłaty wyżej wskazanej kwoty brutto w postaci netto na jego konto. I gdy wydawało się, że do porozumienia nie dojdzie, ostatecznie obie strony w niezbyt miłej atmosferze ustaliły pełne warunki rozstania. Sytuacja była jednak tak napięta i nieprzewidywalna, że klub i zawodnik nie potrafili ustalić konkretnej formy oficjalnego pożegnania. Stanęło zatem na tym, że Casillas pożegnał się sam na konferencji prasowej – bez trofeów, bez prezesa, bez żadnego pracownika klubu.

Florentino widząc ten smutny obrazek przekonał kapitana do ponownego pożegnania – tym razem już w pełni przygotowanego, na murawie stadionu i w otoczeniu wszystkich zdobytych pucharów. Po kilkuletniej przygodzie w Porto Casillas zakończył swoją piłkarską karierę i ponownie się spotkał z Florentino. Od grudnia jest częścią Fundacji Realu Madryt.

Cristiano Ronaldo – koniec, którego nikt się nie spodziewał
Cristiano Ronaldo przeniósł się do Realu Madryt w 2009 roku, zapewniając sobie wówczas zarobki w wysokości 10 milionów euro. Do pierwszej zmiany warunków kontraktu doszło w 2013 roku po słynnych słowach Portugalczyka: „Jestem smutny. Klub dobrze wie, o co chodzi”. Skończyło się na nowej umowie i podwyżce do 17 milionów euro. Na kolejny ruch przyszła pora w 2016 roku – przedłużenie kontraktu do 2021 roku i zarobki w wysokości 22 milionów euro netto rocznie.

Portugalski crack jednak się nie zatrzymywał – zdobywał kolejne bramki, wygrywał kolejne Ligi Mistrzów i zgarniał kolejne Złote Piłki. Został najlepszym strzelcem w historii Realu Madryt i w pewnym momencie uznał, że klub nie docenia go we właściwy sposób. I gdy Leo Messi gwarantował sobie w Barcelonie zarobki w wysokości 50 milionów euro, Cristiano zażądał podwyżki do „tylko” 30 milionów euro. Real Madryt odmówił, a Florentino miał wówczas jednoznacznie odpowiedzieć swojemu gwiazdorowi: „Jeśli przyniesiesz mi ofertę na 100 milionów euro, możesz odejść”.

Asem w rękawie Portugalczyka okazał się być Juventus, który wyłożył wyżej wspomnianą sumę i doprowadził do jednego z najtrudniejszych rozstań dla wszystkich madridistas. I chociaż tuż po tamtych wydarzeniach relacje na linii Cristiano – Florentino nie były najlepsze, tak teraz wyglądają już one zdecydowanie lepiej. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!