Zapomniane goleady
W meczu z Deportivo Alavés piłkarze Realu Madryt dopiero drugi raz w tym sezonie wbili rywalowi przynajmniej cztery bramki. Madridistas powoli już zapominają o goleadach, które w poprzednich sezonach były dużo częstszym zjawiskiem.
Fot. Getty Images
Real Madryt odetchnął. Po tragicznym tygodniu, w którym Królewscy przegrali w Superpucharze Hiszpanii z Athletikiem Bilbao i odpadli z Copa del Rey po starciu z trzecioligowym Alcoyano, w sobotni wieczór w Vitorii w końcu odnaleźli spokój po burzy. Co więcej, podopieczni Zinédine'a Zidane'a nie tylko zaprezentowali dobrą postawę na murawę, ale również wygrali w sposób, o którym madridistas już prawie zapomnieli – aplikując rywalowi goleadę.
Zwycięstwo 4:1 z Deportivo Alavés to dopiero drugi w tym sezonie przypadek, w którym piłkarze Realu Madryt zdobyli cztery bramki. Poprzedni wynik 4:1 padł 31 października przy okazji starcia z Huescą. Wówczas również dublet zanotował Karim Benzema, a po jednym trafieniu dołożyli Eden Hazard i pomocnik (wtedy Fede Valverde, a w ostatnią sobotę Casemiro). Nie da się jednak ukryć, że dwie czterobramkowe goleady to kiepski wynik, mając na uwadze, że Królewscy mają za sobą 27 rozegranych meczów.
Patrząc na powyższe liczby, Los Blancos notują pod tym względem najgorsze liczby od lat. Poprzedni sezon ekipa Zizou zakończyła z sześcioma meczami, w których wbiła rywalowi przynajmniej cztery bramki – cztery w La Lidze oraz po jednym w Lidze Mistrzów i w Copa del Rey. Z kolei sezon 2018/19 to aż dziesięć takich przypadków – pięć w La Lidze, trzy w Copa del Rey oraz po jednym w Lidze Mistrzów i na Klubowych Mistrzostwach Świata. W sezonie 2017/18 Królewscy zaaplikowali rywalom dziewięć takich golead, a w sezonie 2016/17 rekordowe szesnaście – dziesięć w La Lidze, trzy w Lidze Mistrzów (w tym w samym finale z Juventusem), dwie w Copa del Rey i jedną na Klubowych Mistrzostwach Świata.
Lata świetlne za największymi w Europie
Z 34 bramkami na koncie Real Madryt jest drugą najskuteczniejszą drużyną w La Lidze – pierwsza pod tym względem jest Barcelona (37 bramek), a trzecie Atlético Madryt (33 bramki). Trzeba jednak podkreślić, że w tym samym czasie Los Rojiblancos stracili o ponad połowę mniej bramek od Królewskich – 7 do 16. Jednak ogólnie cała Hiszpania znacząca odbiega w kwestii bramkowej od największych klubów w Europie.
W Bundeslidze lepsze liczby od Realu Madryt notuje nie tylko Bayern Monachium (49 bramek), ale również Borussia Dortmund (35), Borussia Mönchengladbach (35) i Eintracht Frankfurt (35). Sytuacja wygląda jeszcze gorzej w Serie A, w której więcej bramek ma aż sześć zespołów – Inter Mediolan (45), Atalanta (44), Roma (41), Napoli (40), Milan (39) i Juventus (37). Z kolei w Ligue 1 wybijają się PSG (48), Monaco (42), Lyon (39) i Lille (35). Jedynie w Premier League notują podobne liczby do tych w Hiszpanii – czołówkę bramkową stanowią Liverpool (37), Manchester United (36) i Leicester (35).
W sumie spośród pięciu największych lig Europy aż 18 zespołów ma obecnie na koncie lepsze liczby bramkowe niż Real Madryt. Ta statystyka tylko jeszcze bardziej podkreśla to, co jest wiadome od dawna – Królewscy mają ogromne problemy z regularnym strzelaniem goli i niewiele wskazuje na to, aby miało się to w najbliższym czasie zmienić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze