Stara gwardia nie schodzi z warty
Zinédine Zidane nie daje grać młodym piłkarzom, którzy albo przesiadują na ławce, albo nie ma już ich w klubie. Z takiego rozwoju wydarzeń nie jest zadowolony klub, który liczył na udaną zmianę pokoleniową.
Fot. Getty Images
Patrząc na teraźniejszość, Real Madryt ma problem z regularnym osiąganiem zadowalających wyników, czego przykładem była porażka w półfinale Superpucharu Hiszpanii z Athletikiem. Nie był to jednak odosobniony przypadek, ponieważ Królewscy przystępowali do walki o pierwsze trofeum, gdy wcześniej napytali sobie biedy zarówno w Lidze Mistrzów, jak i w La Lidze. W jednych rozgrywkach musieli drżeć o awans, a w drugich Atlético coraz bardziej im ucieka.
Patrząc na przyszłość, Real Madryt ma inny problem. Stara gwardia opanowała drużynę. Z jakiegoś powodu Los Blancos cały czas trzymają się trzonu zespołu, który zbudowano sześć sezonów temu, a tak bardzo oczekiwana zmiana pokoleniowa nie nadchodzi i co roku jest odkładana w czasie, mimo że z wyjątkiem ostatniego lata klub przeprowadził sporo transferów.
Los Merengues już jakiś czas temu wdrożyli politykę sprowadzania młodych talentów, myśląc o zastąpieniu starej gwardii. Ten krok wciąz wydaje się bardziej strategiczny i stagnacyjny, niż rzeczywisty. Nie widać zmian, a wręcz przeciwnie: pełne zaufanie ze strony Zidane'a do tych, których zna od dawna. Trener nie przeprowadza zmiany pokoleniowej, którą tak bardzo chciał chwalić się klub.
Zespołem nadal dyrygują ci, którzy są w nim od dawna, a nawet mogą spędzić w nim kolejne lata, ponieważ od początku roku najwięcej mówi się o nowych kontraktach dla Sergio Ramosa, Luki Modricia i Lucasa Vázqueza. Większość zawodników sprowadzonych w ostatnim czasie zostało przyćmionych i wciśniętych w ławkę rezerwowych, a niektórzy zdążyli już zacząć szukać szczęścia w innych miejscach.
Klub nie jest do końca zadowolony z poczynań szkoleniowca i nie do końca rozumie, czemu ten opiera się zmianom, woląc stawiać na starszych graczy. Działacze są przekonani, że trener nie robi wszystkiego, co w jego mocy, aby zbudować młodszych zawodników i nie daje im szans na grę. Miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczyli tylko Courtois i Mendy, gdy Valverde, Vinícius czy Rodrygo odgrywają tylko epizodyczne role. Reszta albo została sprzedana (Reguilón i Achraf), albo wypożyczona (Jović, Brahim, Ceballos, Vallejo, Kubo, Mayoral i Reinier), albo nie znajduje uznania w oczach Zizou (Militão, Odriozola i Ødegaard).
Najgłośniej mówi się o niewielkiej liczbie szans dla Norwega, co działo się też w przypadku Viníciusa czy Rodrygo, którzy nie mogli złapać ciągłości gry. Ponadto ostatnie tygodnie jeszcze bardziej pogłębiły dystans między starą gwardią a młodymi graczami.
Gdy nie było Hazarda, trener wolał stawiać na Lucasa w ataku. Gdy w Maladze nie było Carvajala, wystawił Lucasa w obronie, a Odriozola wylądował na trybunach. Gdy brakuje Varane'a lub Ramosa, gra Nacho, a Militão nie rozegrał ani minuty od ponad dwóch miesięcy. Trener trzyma się przyzwyczajeń i starej gwardii, zapominając o tych, którzy mieli stanowić o sile nowego Realu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze