Florentino już to przeżywał
Po odejściu Hierro obrona na wiele lat pozostała w zgliszczach, a teraz podobna sytuacja może przydarzyć się, jeśli klub opuści Ramos.
Fot. Getty Images
Był taki czas, gdy Florentino Pérez po raz pierwszy przejął stery w Realu Madryt, a o ból głowy przyprawiał go środek obrony. Zastąpienie Fernando Hierro, który był sztandarową postacią przy zdobywaniu trzech Pucharów Europy, okazało się otwartą raną, niedającą się zszyć. Paco Pavón nadał nazwę filozofii, która dążyła do zdominowania piłki nożnej z wychowankami w tyłach i supergwiazdami w przodzie. To były czasy Mejii, Rubéna, a nawet Raúla Bravo jako stopera. Było źle.
Latem 2004 roku plan uległ zmianie. Do Madrytu przybył Walter Samuel, za którego zapłacono 25 milionów euro Romie, a z Newcastle za 18,3 miliona euro sprowadzono Woodgate'a. Dwaj piłkarze, którzy mieli stać się filarami defensywy, okazali się transferową katastrofą. Doszło do tego, że rok później klub znów musiał szukać obrońcy.
Poszukiwania zakończyły się praktycznie na finiszu okienka transferowego, gdy sięgnięto po Sergio Ramosa. To, co wtedy wydawało się szaleństwem, czyli wydaniem 30 milionów euro na dzieciaka, który nie miał żadnego doświadczenia, dziś uchodzi za wzorowe ruch. Był prawym obrońcą, ale wszyscy zgodnie twierdzili, że prędzej czy później zacznie grać na środku.
Jednak z powodu kiepskich wyników Florentino zrezygnował pod koniec stycznia 2006 roku. Zostawił po sobie wiele rzeczy w klubie, w tym obrońcę z wróżbą wspaniałej przyszłości. Do powrotu Péreza w 2009 roku klub sięgał po kolejnych stoperów, ponieważ Ramos przez pięć lat grał na boku. Sprowadzono Cannavaro (7 milionów euro), Heinze (12), Garaya (10), a przede wszystkim Pepe i to dopiero Portugalczyk okazał się w pełni trafionym wyborem.
Gdy Florentino ponownie zadomowił się na Santiago Bernabéu, defensywa przestała spędzać mu sen z powiek. W pierwszych dwóch sezonach zakontraktował Albiola (15 milionów) i Carvalho (8). W trzecim sezonie, latem 2011, wykonał niemal anonimowy ruch i wydał 10 milionów na młodego Francuza o nazwisku Varane. To był transfer, który sprawił, że Real miał gotowe trio stoperów, które niebawem miało zdominować Europę.
Między 2011 a 2019 rokiem prezes zdecydował się tylko na kupno Vallejo, za którego zapłacił Saragossie 5 milionów. Pepe odszedł w 2017 roku, ale Zidane wiedział, że może już liczyć na Nacho. W zeszłym roku klub ponownie spojrzał dalej i sięgnął po Militão, który kosztował aż 50 milionów. Dziś wydaje się jednak jasne, że bez Ramosa nie da się zbudować obrony ani na teraz, ani na najbliższe lata.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze