„Jeśli Di Stéfano pójdzie do toalety, to masz iść za nim”
Przy okazji jutrzejszego spotkania Interu z Realem Madryt dziennik AS przeprowadził wywiad z Sandro Mazzolą, legendarnym piłkarzem Nerazzurrich, który zdobył dwie bramki w wygranym przez Inter finale Pucharu Europy w 1964 roku z Realem Madryt Miguela Muñoza, gdzie grali między innymi Di Stéfano, Gento, Amancio czy Puskás.
Fot. Getty Images
Sandro Mazzola to kawał historii Interu Mediolan. Syn legendarnego Valentino, bohatera Grande Torino, który zginął podczas katastrofy lotniczej na wzgórzu Superga, przez całe życie bronił barw Nerazzurrich. Dla Interu rozegrał 520 spotkań i zdobył 162 gole. Dwa z nich przeciwko Realowi Madryt w finale Pucharu Europy w 1964 roku, który zakończył się zwycięstwem Włochów 3:1.
Sandro, twój dublet dał Interowi pierwszy Puchar Europy. Jakie masz wspomnienia z tego meczu z 1964 roku?
Był taki moment, którego nigdy nie zapomnę: zobaczyłem osobiście mojego idola, Di Stéfano. Wyszedłem z szatni i on tam był… Nie wydawał mi się prawdziwy, gapiłem się na niego i on się zorientował. Podszedł do mnie i powiedział mi kilka słów, szkoda tylko, ze niczego nie zrozumiałem. Byłem w szoku (śmiech).
Rozmawialiście dalej podczas meczu?
Tak, na boisku czasami się rozmawia. Najlepsze nadeszło po jednej z moich bramek. Pogratulował mi w bardzo sportowy sposób, ściskając dłoń. To był dla mnie zaszczyt.
Wciąż uważasz, że on był najlepszy w historii?
Dla mnie tak, powtarzam to. By go zatrzymać, trzeba było dwóch ludzi, a i tak nie dawali rady. Nie było nikogo takiego jak on.
Tego dnia spotkałeś się też twarzą w twarz z Puskásem…
Tak, przed meczem Puskás powiedział mi, że grał z moim ojcem i jestem jego godnym następcą. Nie spodziewałem się tego, bardzo się wzruszyłem.
Co było sekretem tamtego tak głośnego zwycięstwa?
Wygraliśmy po włosku, grając jeden na jednego. Helenio Herrera [ówczesny trener Interu – dop. red.] powiedział, że jeśli Di Stéfano pójdzie do toalety, to trzeba iść tam za nim...
Co ci się podoba najbardziej w obecnym Realu Madryt?
Podobał mi się Cristiano. Kiedy pracowałem jako komentator, to raz przypadło mi spotkanie Los Blancos i poprosiłem o rozmowę z nim. Był dla mnie bardzo uprzejmy. Bez Portugalczyka Real nie jest taki sam, choć wciąż mają fantastycznych zawodników. Jednym z nich jest Sergio Ramos, ale jest coś, co mi się u niego nie spodobało...
Co takiego?
Ten gol w pierwszym meczu (śmiech). Matko, jaki on jest dobry. Ile ma już bramek?
Z Interem zdobył swoją 100. w Realu Madryt.
Niewiarygodne. Kiedy widzę go w grze, to przypomina mi się Facchetti. Był bocznym obrońcą, ale jeśli go potrzebowali, to szedł do ataku i strzelał gole. Ramos zawsze się pojawia, kiedy Real ma kłopoty.
Czego spodziewasz się w jutrzejszym meczu?
Według mnie Conte powinien zagrać po włosku. Trzeba oddać inicjatywę Zidane'owi i zdać mu cios, kiedy jego zawodnicy popełnią błąd.
Myślałeś, że Francuz będzie tak dobrym trenerem?
Tak naprawdę, to tak. Czasami u utalentowanych zawodników nie docenia się ich inteligencji taktycznej. Na murawie Zidane zawsze był tam, gdzie powinien być. Bardzo mi się podobał i byłem przekonany, że będzie wielkim trenerem. W ogóle mnie to nie zaskoczyło.
Jutro San Siro będzie puste. Potrafisz dalej cieszyć się piłką bez kibiców?
Muszę wypić kawę, by oglądać mecze w tych miesiącach. Tęsknię za atmosferą, kibicami, to wszystko jest dziwne. Ale tak już jest. Jeszcze wrócimy na trybuny.
Masz jakiś typ na mecz?
Mam, ale jak zawsze nie będę go wyjawiał. Wiecie, jestem przesądny…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze