Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Zidane wini siebie, ale i piłkarzy

Zidane zbiera zasłużone cięgi za wystawienie w potyczce z Valencią Marcelo i Isco oraz pozostawienie na ławce Kroosa. Drużyna pokazała niesamowitą słabość w defensywie, a głównym odpowiedzialnym za ten stan rzeczy jest francuski szkoleniowiec.

Foto: Zidane wini siebie, ale i piłkarzy
Fot. Getty Images

Szkoleniowiec jest jednak także bardzo zły na swoich piłkarzy za nastawienie. Główną przyczyną, nie pierwszy raz, jest brak woli walki oraz agresji. Zizou po raz kolejny stwierdził, że drużyna wyłączyła się z meczu, nadmiernie rozluźniła i rozdawała prezenty. Po klęskach z Kadyksem i Szachtarem trener starał się pobudzić zespół, ale podjęte działania nie wystarczyły na długo. Na Estadio Mestalla drużyna znów doznała klęski przez rażące braki w koncentracji.

Postępowanie Zidane'a momentami trudno jakkolwiek zrozumieć. Najpierw powtarza na konferencjach to samo, co mówi w prywatnych rozmowach z zawodnikami: że dziś futbol jest coraz bardziej wyrównany, a rywale lepiej poukładani. Potem zaś znowu zaczyna działać ten sam schemat. 48-latek jest w stanie wybaczyć błąd techniczny, ale nie pomyłkę spowodowaną przesadnym rozluźnieniem czy brakiem nastawienia. A jednak powtarza się to regularnie.

Szkoleniowiec opuszczał Walencję, przyznając, że do porażki doszło nie tylko przez trzy karne i VAR. Na pomeczowej konferencji mogliśmy obserwować najbardziej autokrytycznego Zizou, który w żaden sposób nie zamierzał wchodzić w dyskusje o sędziowaniu. Wręcz przeciwnie. Przekaz był odwrotny do tego, który po ostatnim gwizdku zaproponował Emilio Butragueño. Sęp wybitnie upierał się przy tym, że przy golu na 1:2 powinien był zostać odgwizdany faul na Marco Asensio, a przy drugim karnym także na Marcelo. Zidane tak naprawdę jednak uważa, że winę ponoszą także sami piłkarze.

Francuz nie ma zamiaru szukać wymówek i jest więcej niż zaniepokojony, choć z drugiej strony nie jest stanowczy w momencie wytykania swoim podopiecznym błędów. Tendencja jest negatywna. Zidane to wie i zdaje sobie sprawę, że początki tego sięgają miesiące wstecz. Dowodem na to było chociażby starcie z Manchesterem City, gdzie zespół mimo konieczności odrabiania strat wykazał się brakiem charakteru. Szkoleniowiec tłumaczył to włożonym w wygranie ligi wysiłkiem po przymusowej przerwie. Tego typu błędy narażające Real na katastrofę zdarzają się jednak od tamtej pory regularnie. Widzieliśmy to w konfrontacjach z Kadyksem, Szachtarem i Valencią.

Głównym zarzutem wobec kadry jest fakt, że rywalowi niewiele potrzeba, by kompletnie utrudnić Królewskim mecz. O konsekwencjach porażki w Walencji przekonamy się jednak dopiero, gdy zawodnicy wrócą po przerwie na reprezentacje. Zidane zdaje sobie sprawę, że znalazł się na świeczniku po wystawieniu takiego a nie innego składu. Zamiast Mendy'ego wystąpił Marcelo, a w pierwszej jedenastce wyszedł także kompletnie bezproduktywny Isco. Rotacje wyrządziły drużynie krzywdę, ale nie to jest w oczach trenera głównym problemem. Jest nim brak intensywności i zbytnie rozluźnienie, kiedy Benzema zdobył bramkę na 1:0. Wraz z golem Karima zespół odciął się od spotkania.

Nie działało nic. Ani wyjściowy skład, ani zmiany. Zidane był niezwykle rozczarowany brakiem jakiejkolwiek reakcji przez graczy, nie chce jednak też wskazywać nikogo konkretnego palcem. Jego zdaniem zawiedli wszyscy. Real kończył spotkanie z Mariano i Joviciem oraz Rodrygo, który ostatnio zdołał przechylić szalę zwycięstwa na stronę Los Blancos w starciu z Interem. Zizou czuł się bardziej niż bezsilny, widząc, jak zespół nieprzytomnie plącze się w obronie, a z przodu nie wykazuje się absolutnie żadnym przekonaniem.

Zidane sądził, że udało mu się naprawić błędy z dwóch poprzednich przegranych potyczek. Nawet w spotkaniu z Gladbach był w stanie zauważyć pozytyw, jakim była reakcja jego podopiecznych w końcówce. Po klęskach z Kadyksem i Szachtarem w Klasyku ujrzeliśmy zaś o wiele bardziej zaangażowany zespół, zwarty i zdolny do poświęceń. Kiedy tylko jednak wdawała się krzta rozluźnienia, wszystko się sypało. Zidane woli też nazywać to po imieniu, zamiast zrzucać winę na VAR. W odróżnieniu od Don Emilio, Zizou uważa, że zespół wypisał się z walki już przy remisie.

Trener musi jednak mimo wszelkich trudności wiosłować dalej w poszukiwaniu solidności w obronie i ciągłości. Będzie zmuszony także odzyskać zaufanie w kwestii wystawiania składu i wpuszczania na boisko zmienników. Zidane wie jednak, że Marcelo i Isco nie są jedynymi winnymi klęski na Estadio Mestalla. Ten sezon jest po prostu w wykonaniu Królewskich nieregularny.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!