Uniknąć najgorszej serii w historii
Real Madryt nigdy nie zanotował serii czterech kolejnych meczów domowych bez zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Do spotkania z Interem Królewscy przystępują po remisie z PSG (2:2) oraz porażkach z Manchesterem City (1:2) i Szachtarem (2:3). By uniknąć niechlubnego rekordu, ekipę Zidane'a interesuje dziś tylko zwycięstwo.
Fot. Getty Images
Jorge Valdano mówił kiedyś o strachu, który towarzyszy przeciwnikom Realu Madryt, kiedy przyjeżdżają na Estadio Santiago Bernabéu. W spotkaniu z Interem, kluczowym dla dalszych losów podopiecznych Zidane'a w Lidze Mistrzów, Królewscy z pewnością zatęsknią za wsparciem swoich kibiców. Znajdujący się w bardzo trudnej sytuacji Los Blancos podejmą Nerazzurrich w Valdebebas na Estadio Alfredo Di Stéfano, gdzie za wszelką cenę będą chcieli przełamać domową niemoc z ostatnich miesięcy.
Dzięki bramce Casemiro w doliczonym czasie gry na Borussia-Park Real Madryt uniknął sytuacji, w której zanotowałby po raz pierwszy w historii cztery kolejne porażki w Lidze Mistrzów. Dziś Królewscy będą chcieli uniknąć kolejnej niechlubnej serii, która jeszcze nigdy nie miała miejsca w Champions League – czterech meczów z rzędu bez wygranej na własnym stadionie.
Spotkanie z Interem nadchodzi po remisie z PSG (2:2) oraz porażkach z Manchesterem City (1:2) i Szachtarem (2:3). Co więcej, w ostatnich 11 spotkaniach rozgrywanych u siebie Królewscy wygrywali tylko trzykrotnie: z Romą, Viktorią Pilzno i Galatasarayem. Tak źle nie było nigdy.
Ryzyko zanotowania czterech kolejnych spotkań bez wygranej przed własną publicznością spotkało Real Madryt trzykrotnie. Zwycięstwo 6:0 z Galatasarayem w poprzedniej kampanii przyszło po remisie z Club Brugge (2:2) oraz porażkach z Ajaxem (1:4) i CSKA (0:3). Dla Los Blancos, którzy wygrywali Ligę Mistrzów cztery razy w ciągu ostatnich pięciu lat, była to sytuacja kompletnie obca. Dla wielu wcześniejszych generacji również. W 2002 roku Królewscy przezwyciężyli domowy kryzys dzięki wygranej z Borussią Dortmund (2:1). Wcześniej zremisowali 2:2 z Lokomotiwem Moskwa, przegrali 0:1 z Romą i podzielili się punktami z AEK Ateny (2:2). W tamtym sezonie Real Madryt zanotował najgorszą serię bez zwycięstwa w meczach domowych i wyjazdowych Ligi Mistrzów. Królewscy nie potrafili wygrać sześciu takich spotkań. Sezon zakończyli jako mistrzowie Europy.
Co ciekawe, pierwszy raz, kiedy Real Madryt znotował trzy kolejne mecze bez zwycięstwa na Bernabéu, również miał miejsce w sezonie, który zakończył się tytułem – La Octavą. W 2000 roku Los Blancos zakończyli domową niemoc w spotkaniu z Bayernem w półfinałach (2:0). Wcześniej zremisowali z Manchesterem United w ćwierćfinale (0:0) i zanotowali dwie wpadki w drugiej fazie grupowej: 2:2 z Dynamem Kijów i 2:4 z Bayernem.
Odzyskana skuteczność
By uniknąć czwartego kolejnego meczu bez zwycięstwa na własnym stadionie, Real Madryt musi być skuteczny pod bramką Interu. Wydaje się, że ekipa Zidane'a odzyskała efektywność. W dwóch ostatnich spotkaniach Karim Benzema zdobył trzy bramki. W sumie Francuz ma na swoim koncie cztery trafienia. Trzy gole to dorobek Fede Valverde. Dobre wrażenie sprawia Asensio, a do gry wrócił Hazard, który w spotkaniu z Huescą strzelił gola po ponad roku.
Dla Edena starcie z Interem to również „teraz albo nigdy”. Po pierwszym, fatalnym sezonie, druga kampania również nie rozpoczęła się najlepiej dla belgijskiego napastnika. Wszystko wskazuje na to, że Hazardowi nie dokucza już żaden dyskomfort, a bramka z Huescą pozwoli mu nabrać pewności siebie, by zawodnik w końcu mógł osiągnąć swój cel, którym jest udowodnienie, że należy do najlepszych graczy na świecie. Spotkanie z Inter będzie świetnym testem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze