Problemem jest „9”
Benzemie brakuje prochu, Jović jest „skazany”, a Mariano po prostu nie ma. W Niemczech w ataku grali Ramos, Varane czy Casemiro, a Zidane może poszukać teraz rozwiązania w Castilli.
Fot. Getty Images
Zinédine Zidane może liczyć na trzech napastników, ale w rzeczywistości liczy tylko na jednego, który rzadko trafia do siatki. W ataku Realu Madryt można mówić już o stanie alarmowym, ponieważ na dziś najlepszym strzelcem zespołu jest Vinícius, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia. Za plecami Brazylijczyka znajduje się Karim Benzema. Francuz zdobył dotychczas tylko dwie bramki. Jedna nie miała większego znaczenia i tylko dobiła Levante w ostatnich sekundach meczu, a druga okazała się niezwykle cenna i pozwoliła uwierzyć drużynie, że remis z Borussią Mönchengladbach jest w zasięgu, ale też udało się ją zdobyć dopiero w samej końcówce.
Benzema ma kłopot, a Zizou nie rozważa nawet alternatywy. W Niemczech wolał posłać pod bramkę rywala Ramosa, Varane'a i wszechobecnego Casemiro, zamiast posłać choćby na rozgrzewkę Lukę Jovicia, który jest przecież naturalnym zmiennikiem Karima. Trzeci z napastników, Mariano, jeszcze ani razu nie znalazł się nawet w kadrze i nie ma co liczyć na żadne minuty. Latem Los Blancos chcieli wypożyczyć go do Benfiki, ale Mariano wolał zostać w Madrycie, gdzie znów odgrywa rolę pasażera na gapę.
Bardziej martwiący jest jednak przypadek Jovicia. W ciągu piętnastu miesięcy jego wartość rynkowa spadła z 60 do 25 milionów euro i dotychczas był głównie źródłem problemów, a nie rozwiązań. Zidane kolejny raz pokazuje mu, że w trudnych momentach woli poszukać czegoś innego, niż posłać go na plac gry. Zrobił tak na Anoecie, gdzie zagrali Marvin i Arbbias, a podobnie zachował się też na Borussia-Park. Real stał już nad przepaścią w Lidze Mistrzów, a trener i nie wpuścił go na boisko.
Na wydarzenia w Niemczech miała też na pewno wpływ postawa Ramosa, który pod koniec meczu wyraźnie pokazywał w stronę ławki, że będzie grał w ataku i krzyczał do sztabu: „Zostaję z przodu!”, a za jego przykładem poszli też inni. Casemiro zaczął rozgrywać, Varane również był bliżej bramki rywala, a na stoperze grał… Lucas. Jović mógł przyglądać się temu tylko z ławki.
Zidane nie jest do niego przekonany, co zdradził niedawno Borja Mayoral, ale Jović nie daje mu powodów, by było inaczej. Gdy już pojawia się na boisku, nie wykorzystuje swoich szans. Najlepszym przykładem było spotkanie z Szachtarem, gdy Serb dotknął piłki tylko 16 razy. Jeszcze gorzej było na Villamarín, gdy przez 72. minuty miał z nią kontakt 14 razy. O ewentualnym strzelaniu goli nie ma co nawet wspominać.
Zizou mówi, że Benzema i Jović mogą grać razem, jak robili to choćby we wspomnianym meczu z Betisem, ale na boisku ani nie przekonują go razem, ani osobno. Karim nie radzi sobie też tak dobrze, jak w ubiegłym sezonie, gdy na tym etapie miał już pięć zdobytych bramek. Teraz ma tylko dwa gole, co stanowi tylko 15% z całego dorobku drużyny, gdy przed rokiem było to aż 28%.
Szansa dla Hugo Duro?
Najbardziej kuriozalne jest to, że trenerowi najbardziej mógłby pomóc teraz czwarty z napastników, który na co dzień gra w Castilli. Zidane umieścił go na liście A, jaka została zgłoszona do Ligi Mistrzów, gdyby Joić lub Mariano nabawili się poważniejszych kontuzji. Hugo Duro ma 20 lat, grał już w La Lidze i Lidze Europy z Getafe, a teraz regularnie trafia do siatki w Castilli. Strzelił dwa gole w dwóch ostatnich meczach rezerw, a jego dorobek powinien być jeszcze większe, bo dwukrotnie nie odgwizdano na nim oczywistych rzutów karnych. Czy Zizou nie powinien zaryzykować i dać mu szansę?
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze