„Wszyscy z Realu pachnieli wspaniale, nawet w tym są świetni”

– Smak tego zwycięstwa? Szaleństwem było to, jak oni wszyscy pachnieli [śmiech]. Szaleństwo. Gdy przebiegał obok mnie Karim, zostawiał taki zapach... Zapytałem go: „Karim, jakich perfum używasz, chłopie?”. Ten popatrzył, jakby mówił: „O co chodzi temu głupkowi?”. [śmiech] Jeśli zapytałem go o to, to możecie pomyśleć, jak dobrze pachniał [śmiech]. Wszyscy pachnieli wspaniale. Wszedłem do szatni i mówię, że oni chyba wypryskują na siebie całą buteleczkę. Niesamowite, nawet w tym są świetni [śmiech].

– Dobrze wiemy, że każdy mecz gramy o życie, a nasz cel to utrzymanie. To trzy punkty, na jakie nikt nie liczył, ale wychodzimy pracować i walczyć w każdym spotkaniu. Ja sam powtarzałem kolegom i trenerowi, że to jest ten dzień, by ich złapać, bo wracają po reprezentacjach, będą zmęczeni, popatrzą na nas jak na beniaminka i takie tam... Ale wygraliśmy, bo byliśmy lepsi, a nie dlatego, że mieli zły dzień. Byliśmy lepsi. W pierwszej połowie mieliśmy 3-4 inne sytuacje, a Negredo miał okazje, z których normalnie na 3 wykorzystuje 2. To nie oni nie mieli dnia, a to my byliśmy lepsi przez wiele fragmentów. Zostajemy oczywiście na ziemi, bo Real już za nami i teraz gramy z Villarrealem, ale to było niesamowite doświadczenie. Sam długo w to nie wierzyłem.

– Wolelibyśmy wygrać na Santiago Bernabéu? Rozmawialiśmy, że każdy marzy o występie przed tysiącami osób na Bernabéu. To byłoby piękne, ale my też tęsknimy za swoimi kibicami, którzy dodają nam życia. Brakuje nam ich, brak zwycięstw u siebie nie jest przypadkiem.

– Świętowanie? Będę szczery. W niedzielę nad ranem zadzwoniłem do kuzyna i powiedziałem, żeby brał gitarę i przyjeżdżał, bo będziemy pić whisky. Ja piłem z gwinta [śmiech].