Bezprecedensowa sytuacja
W Madrycie dochodzi do bezprecedensowej sytuacji. Pierwszy raz za kadencji Florentino Péreza klub nie sprowadzi latem żadnego piłkarza. Real chce zbudować kadrę wokół zawodników, których pozyskał już w niedalekiej przeszłości i tych, którzy są w stolicy Hiszpanii od lat.
Fot. własne
Dwadzieścia lat temu transfer Luísa Figo zrewolucjonizował futbolowy świat. Późniejsze przenosiny Zidane'a, Ronaldo czy Beckhama tylko skonsolidowały eksplozję rynku. Florentino Pérez był architektem transferowej polityki, która wymusiła zmianę postępowania u rywali Realu Madryt. W 2006 roku prezes ustąpił ze stołka, ale wrócił trzy lata później, co zaowocowało kolejną rewolucją, jaką było pozyskanie Cristiano, Kaki, Benzemy i Xabiego Alonso, za których zapłacono łącznie około 220 milionów euro. Później sternik Królewskich wydawał jeszcze spore pieniądze na Modricia, Bale'a czy Jamesa, ale pięć lat temu Los Blancos zmienili swoją filozofię.
Nowym celem Florentino stało się sprowadzanie młodych talentów, które nie ukończyły jeszcze 22 lat, aby w późniejszym okresie nie płacić za nich bajońskich sum. Mottem stało się kupowanie z myślą o przyszłości i po stosunkowo przystępnych cenach. Pérez jasno dał do zrozumienia światu, że nie zamierza wpadać w pułapkę i płacić za każdego dobrego piłkarza ponad 80 milionów euro, co w pewnym momencie stało się trendem w europejskiej piłce.
Przez ostatnich pięć lat prezes skupiał się na swojej nowej polityce i zatrudniał takich graczy jak Vinícius, Rodrygo, Reinier, Valverde, Jović czy Militão. To posunięcia, które obarczone są niepewnością polegającą na tym, że nie wiadomo, czy dany piłkarz odniesie sukces w tak potężnym klubie jak Real Madryt, ale dają gwarancję, że nie marnuje się pieniędzy. Eden Hazard był wyjątkiem potwierdzającym regułę, ponieważ był to transfer wynegocjowany trzy lata wcześniej. Teraz jednak mistrz ligi stosuje jeszcze surowszą zasadę. Po raz pierwszy od dwudziestu lat Real Madryt nie przeprowadzi żadnych transferów.
Kryzys spowodowany pandemią sprawia, że Florentino po raz pierwszy nie będzie inwestował w nowych piłkarzy. Klub twierdzi, że tegoroczne transfery wykonano już w przeszłości, a są nimi Ødegaard, Łunin i Odriozola, którzy dołączyli już do zespołu. Na dodatek przed rokiem sprowadzono też wspomnianych Hazarda, Jovicia i Militão, którzy wciąż nie pokazali nawet ułamka swoich umiejętności, ale Real nadal pokłada w nich wiarę. Królewscy stawiają sprawę jasno – nie będą dokonywać transferów do momentu, aż ktoś nie stworzy szczepionki przeciwko koronawirusowi, ponieważ do tego czasu w Hiszpanii trudno będzie o powrót kibiców na stadiony.
Wybuch pandemii oznaczał, że merchandising przestał działać, kasy biletowe zostały zamknięte, a trybuny zaczęły świecić pustkami. Zniknęły też przychody z oficjalnego sklepu w dni meczowe, czyli wtedy, gdy zbiera się 80 procent wpływów z marketingu. Mechanizm ekonomiczny został zatrzymany i w takich warunkach szaleństwem byłoby płacenie milionów za piłkarzy, których cena jest obecnie zdewaluowana z powodu koronawirusa. Los Merengues nie zamierzają jednak odchodzić od obranej parę lat temu filozofii i nadal pozostają w kontakcie z wieloma młodymi piłkarzami, ale tego lata nie wykonają żadnych ruchów.
W mediach pojawiły się informacje, że działania prezesa mogła spowolnić przebudowa Santiago Bernabéu. Nie jest to prawda. Ogromna renowacja obiektu jest opłacana 25-letnią pożyczką konsorcjalną, która stanowi roczną płatność dla klubu w wysokości 30 milionów, kwotę do zaakceptowania i która nie uniemożliwia żadnej operacji. To COVID-19 i trudna sytuacja ekonomiczna są winowajcami braku transferów.
Jest jeszcze jeden fundamentalny powód takiej konserwatywnej postawy. W lipcu Real Madryt miał w kadrze 38 zawodników, gdy La Liga zezwalała początkowo na zarejestrowanie tylko 25 piłkarzy w pierwszym zespole. Królewscy sprzedali już dziewięciu graczy, a czterech jest jeszcze na wylocie. Stolicę Hiszpanii opuścić mają James, Mayoral, Reguilón i Mariano, a do tego klub cały czas łudzi się, że uda się pozbyć też Bale'a, co wydaje się nierealnym zadaniem. Los Blancos zarobili już 69 milionów euro na sprzedaży i mają nadzieję otrzymać jeszcze 65 milionów, co jest celem, który pokazuje, że priorytetem jest uzyskanie pieniędzy na pokrycie braku 200 milionów przychodów. Wielkim transferem nie będzie żaden piłkarz, będzie nim szczepionka.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze