Zerwane relacje
Bale nie pojedzie z drużyną do Manchesteru na starcie z The Citizens. Po raz kolejny pokazuje to, w jakim stanie są relacje Walijczyka z jego trenerem, który traktuje go niczym byłego piłkarza Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Gareth Bale nie jedzie do Manchesteru. Jest to fakt, który wszystkich upewnia w twierdzeniu, że jego relacja z Zinédine'em Zidane'em jest nie do naprawienia. Nie ma żadnego rozwiązania tej sytuacji. Niedawno MARCA informowała, że przyczyną tej sytuacji są bardziej problemy osobiste obu panów, niż te profesjonalne. Od dawna niemalże nie rozmawiają. Mijały tygodnie, Real Madryt wygrał 34. tytuł mistrzowski w swojej historii, ale nie poprawiło to ani trochę ich wzajemnych stosunków. Nie ma rozmów, nie ma gestów, nie ma nawet spojrzeń. Obaj się po prostu ignorują.
Jasne jest, że Bale nie okazywał Zidane'owi braku szacunku. To nie ten przypadek. Francuz go po prostu odstawił od składu po finale w Kijowie, a Walijczyk swoimi bosikowymi poczynaniami przyznał mu rację. Wraz z nowym trenerem Walijczyk miał odżyć, ale to również nie miało miejsca, więc powrót Zizou na ławkę trenerską nie był zbyt dobrą wiadomością dla byłego piłkarza Tottenhamu. Zidane przyznał nawet na konferencji prasowej, że najlepiej będzie, jeśli Bale odejdzie. Ich wzajemne relacje z każdym dniem ulegały dalszemu ochłodzeniu i doszły do punktu, w którym Francuz nie powołuje Bale'a na mecz z Manchesterem City, nie chcąc go nawet w samolocie.
Decyzja trenera nie zdziwiła szczególnie działaczy Królewskich, którzy przecież nie pozostają ślepi na coraz to pogarszającą się sytuację między wspomnianą dwójką. Co więcej, w tym tygodniu miało się odbyć kilka spotkań między członkami sztabu szkoleniowego, dyrekcją sportową i włodarzami klubu, które miały na celu rozwiązanie sytuacji z Walijczykiem. Wszyscy chcieliby, aby Bale odszedł z Madrytu już tego lata, biorąc pod uwagę, że dla Zidane'a nie liczy się on nawet jako piłkarz i być może, podobnie jak James, Gareth również poszuka sobie nowego zespołu. Będzie o to jednak bardzo trudno.
W klubie nikt nie chciał, aby historia ich wzajemnych relacji tak się potoczyła. Działacze mieli nadzieję, że nastąpi jakiś przełom, jakiś gest, który sprowokuje ponowne zbliżenie się zawodnika i trenera, przynajmniej dla dobra zespołu. Zidane dawał kilka szans na boisku Bale'owi, ale ten za każdym razem był niczym ciało obce w zespole. To jeszcze bardziej pogorszyło ich stosunki, bo, co naturalne, Francuz przestał stawiać na Walijczyka. Bale wie, że z Zizou na ławce nie będzie grał.
Dyrekcja zdaje sobie sprawę, że te dwa lata pozostającego kontraktu atakującego sprawiają, że to on jest na mocniejszej pozycji. Jednocześnie nie chcą wzmacniać żadnego potencjalnego rywala za darmo. Bale już w swojej karierze pokazywał, że może być jednym z najlepszych zawodników na świecie i przez długi czas w klubie tak na niego patrzono. Problem w tym, że w pewnym momencie rzeczywistość rozjechała się z oczekiwaniami. Pewne jest obecnie tylko to, że w Manchesterze Real zagra bez Bale'a i bez Jamesa. Dwóch zawodników, którzy dla Zidane'a są już byłymi piłkarzami Królewskich. Zerwane relacje, szczególnie z Walijczykiem, odsunęły ich od grupy. Kolumbijczyk na pewno poszuka odejścia tego lata. Pytanie, na co zdecyduje się pierwszy ze wspomnianych zawodników.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze