Od bycia kluczowym do bycia zapomnianym
Przykry upadek Bale'a, który w 2016 roku był bohaterem w meczu z Manchesterem City, gdy w 2020 prawdopodobnie nie zagra przeciwko Anglikom nawet przez minutę.
Fot. Getty Images
Nawet najbardziej oporni fani Garetha Bale'a, którzy długo wierzyli w Walijczyka od czasu jego przyjścia do klubu w 2013 rok, nie przewidują choćby skromnego udziału atakującego w najbliższy piątek, gdy Real Madryt będzie walczył o życie z Manchesterem City. Były gracz Tottenhamu był jednym z głównych bohaterów starć z The Citizens w 2016 roku i wydatnie przyczynił się do zdobycia Undécimy, ale po czterech latach jego sytuacja w żaden sposób nie przypomina już tej, w której znajdował się wtedy.
Skład na piątkowy mecz nie jest jeszcze znany i sporo wątpliwości wzbudza to, kto zagra w ataku u boku Karima Benzemy. Mówi się o Hazardzie, Asensio, Viníciusie czy Rodrygo, ale nie mówi się o Bale'u. Walijczyk odegrał trzecioplanową rolę w spektakularnej końcówce ligowego sezonu, która zakończyła się zdobyciem 34. mistrzostwa Hiszpanii. W pierwszym spotkaniu z Eibarem zagrał przez 39 minut i znalazł się wyjściowej jedenastce na mecz z Mallorcą. Uzbierał łącznie 100 minut i praktycznie w żaden sposób nie przyczynił się do końcowego triumfu drużyny, wypadając blado na tle kolegów z ataku.
Cztery lata temu sytuacja wyglądała zgoła odmiennie. To były czasy świetności tridente BBC, choć już wtedy Bale dawał się poznać jako piłkarz podatny na różne urazy. W dwóch pierwszych sezonach rozegrał kolejno 44 i 48 spotkań, gdy w 2015/16 liczba ta spadła do 31, ponieważ przez kontuzje mięśniowe stracił 15 meczów. Walijczyk i tak był ważną postacią najpierw dla Beníteza, a później dla Zidane'a, i miał wówczas najlepszą średnią bramek zdobytych na mecz, odkąd został piłkarzem Realu. Strzelił 19 goli i zaliczył 15 asyst, których beneficjentem prawie zawsze był Cristiano Ronaldo.
Kiedy był zdrowy, grał i często kończył jako bohater. Dlatego nikogo nie zdziwiło, że to po jego strzale w półfinale Ligi Mistrzów piłka wpadła do bramki, co dało Królewskim awans do finału. Walijczyk oddał wówczas strzał z bardzo trudnej pozycji, piłka odbiła się od Fernando i wpadła do siatki. Niuansem było to, że uznano tego gola za samobój, bo bez Bale'a futbolówka nie zatrzepotałaby w siatce. Gareth odgrywał kluczową rolę nie tylko wtedy, ale praktycznie w każdym z sezonów, w których Real sięgał po Ligę Mistrzów.
Cztery lata później europejski pojedynek z tym samym rywalem pokazuje, jak bardzo spadło znaczenie Bale'a dla drużyny. Sezon, który jeszcze nie dobiegł końca, jest zdecydowanie najgorszym w karierze Walijczyka. Rozegrał tylko 20 meczów, 14 w wyjściowej jedenastce, strzelając przy tym raptem 3 gole i notując 2 asysty. Zidane chciał, żeby Bale odszedł latem, ale później potrafił wyciągać do niego pomocną dłoń, jak robił to na początku sezonu lub przed meczami o Superpuchar Hiszpanii. Dwie kontuzje mięśniowe i infekcja uniemożliwiły jednak piłkarzowi utrzymanie ciągłości w grze. Teraz, gdy na horyzoncie jest mecz z City, niewielu spodziewa się, że Bale może odegrać w nim jakąkolwiek rolę. Po Lidze Mistrzów nadejdzie czas na kolejną analizę jego przyszłości, nad którą od dłuższego czasu krążą ciemne chmury.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze