Dwie dekady od traumatycznego transferu
20 lat temu Real Madryt poinformował, że Fernando Redondo został sprzedany do Milanu. Ta wiadomość była dla madridistas ogromnym szokiem. Argentyńczyk do dzisiaj jest wspominany jako jedna z największych legend klubu.
Fernando Redondo i Raúl González przed rozpoczęciem meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a AC Milan 12 marca 2003 roku (fot. Getty Images)
27 lipca 2000 roku madridistas zderzyli się z szokującą informacją. Real Madryt poinformował, że Fernando Redondo, prawdziwy idol madridismo, został sprzedany do Milanu za trzy miliardy peset (równowartość około 18 milionów euro). Zaledwie trzy dni po rekordowym transferze Luísa Figo przyszła pora na cios, po którym wielu długo nie potrafiło się podnieść.
– Florentino w trakcie kampanii zobowiązał się do sprowadzenia Figo, który bardzo dużo kosztował. Jednocześnie Milan był gotowy wyłożyć naprawdę duże pieniądze za 31-letniego wówczas piłkarza. Przyznam, że fakt, iż Real Madryt chciał mnie sprzedać, uraził moją dumę. Pamiętam, że nieco wcześniej pytał o mnie Inter, ale wtedy Real Madryt odpowiedział, że nie ma nawet o czym mówić – wspominał rok temu sam Redondo w wywiadzie dla La Nación.
Przenosiny argentyńskiego pomocnika do Włocha wywołały wielkie poruszenie i protesty wśród kibiców Królewskich. Ówczesne relacje na linii zawodnik – klub również pozostawiały wiele do życzenia. Real Madryt za pośrednictwem oficjalnego komunikatu poinformował, że do transferu doszło na wyraźną prośbę samego Argentyńczyka. Z kolei Redondo, który w trakcie kampanii wspierał kandydaturę Lorenzo Sanza, kategorycznie temu zaprzeczał: „Moje madridismo udowadniałem czynami, a nie słowami. Miałem lepsze oferty niż ta z Milanu, ale nie chciałem odchodzić. Gdyby prezes powiedział mi, że nie chce mnie sprzedawać, to bym nie odszedł”.
Los chciał, że przygoda Redondo na San Siro nie potoczyła się po jego myśli. Tuż po transferze zerwał więzadła w kolanie i przez kolejne dwa lata dochodził do pełnej sprawności. Na swój najwyższy poziom już nigdy nie wrócił. Jednak w 2003 roku czekał go powrót na Santiago Bernabéu. I mimo faktu, że na murawę wybiegł w koszulce Rossonerich, zgromadzeni na trybunach madridistas nie mieli żadnych wątpliwości co do tego, że powitają swojego mitycznego idola owacją na stojąco.
– Nie czuję się legendą, ale to naprawdę miłe, że za każdym razem, gdy jestem w Madrycie, odczuwam ciepło ze strony wszystkich napotkanych ludzi. I to wszystko mimo upływu tylu lat. Nigdy nie przestanie mnie to zaskakiwać – wspomina Argentyńczyk.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze