Happy birthday, Gareth!
Dziś swoje 31. urodziny obchodzi Gareth Bale. Z tej okazji życzymy mu zdrowia, spokoju ducha i odnalezienia miejsca, gdzie będzie jeszcze w stanie pokazać swe piłkarskie atuty.
Fot. własne
Choć sam Walijczyk wydaje się człowiekiem raczej zamkniętym w sobie, niezbyt konfliktowym i nieszukającym pozaboiskowych awantur, atmosfera wokół niego praktycznie od zawsze była niezwykle napięta. A bo dużo kosztował, a bo golf (jakby naparzanie w konsolę było wyższą formą rozrywki...), a bo znowu połamany, a bo nie chce odejść, bo mu wygodnie, a bo nie zna hiszpańskiego, a bo jego agent znowu coś powiedział, a bo to, bo tamto... Lepszych i gorszych powodów do czepialstwa przez te wszystkie lata znaleźć by można setki, jeśli nie tysiące. Raz było to czepialstwo dla samego czepialstwa, innym razem jak na tacy wystawiał się sam Bale. W takim rytmie kula ziemska obraca się już od niemal siedmiu lat.
Kulminację stanowi niewątpliwie obecny sezon, w którym jak na dłoni widać, że Gareth jako piłkarz jest w Realu Madryt kompletnie wypalony. Na konferencji po jednym z meczów w okresie przygotowawczym Zidane palnął, że im szybciej Bale odejdzie, tym lepiej dla wszystkich. Trudno szkoleniowcowi nie przyznać racji. O ile na starcie trwających rozgrywek atakujący mógł jeszcze budzić nadzieje, o tyle potem trwał już jedynie futbolowy dramat. Dwa gole i dwie asysty w lidze i, nie licząc starcia z trzecioligowcem w Pucharze Króla, ostatni udział przy bramce na początku października zeszłego roku oraz ledwie sto minut po wznowieniu rozgrywek jasno pokazują, że Bale powinien był odejść najpóźniej zeszłego lata.
Tak czy inaczej, tylko niewdzięcznik nie doceni tego, ile Gareth zdążył nam mimo wszystko dać. Kluczowe gole w dwóch finałach Ligi Mistrzów czy zwycięskie trafienie w finale Pucharu Króla w pamięci wielu z nas pozostaną już na zawsze. Słabe występy i częste kontuzje niejednokrotnie potrafiły skutecznie wywołać złudzenie transferowego niewypału. Tymczasem Gareth w białej koszulce strzelił 105 goli i zanotował 68 asyst w 251 meczach. Gdyby kosztujący podobne pieniądze Eden Hazard jakkolwiek zbliżył się do tych liczb, zapewne mało kto rzuciłby w jego kierunku złe słowo. Żeby było jasne, piszemy to bez cienia złośliwości w stronę Belga. Takie są po prostu fakty.
Do rozstania powinno zatem dojść jak najszybciej, ale w atmosferze wzajemnego szacunku. W całym tym pożyciu każdy każdemu mógł mieć wiele do zarzucenia. To była wyjątkowo trudna relacja, ale koniec końców pod wieloma względami osiągnęła ona swój cel. Być może wzajemne oczekiwania gdzieś tam na początku zostały po prostu źle zdefiniowane i stąd wzięły się wszelkie nieporozumienia.
Życzymy ci więc drogi Książę Walii, byśmy rozstali się w pokojowych nastrojach, byś znalazł klub, gdzie gra w piłkę będzie ci jeszcze sprawiać przyjemność, byś mógł sobie grać w tego golfa w spokoju i byś jako drugi w historii Realu Madryt (po Míchelu) sięgnął po mistrzostwo kraju w dzień swoich urodzin.
Happy birthday, Gareth!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze