City miażdży Liverpool
Przed meczem Manchesteru City z Liverpoolem podopieczni Guardioli oddali honory rywalom, ustawiając im szpaler po zdobyciu tytułu mistrzowskiego. Na boisku jednak już nic takiego nie miało znaczenia i wpakowali The Reds aż cztery gole, psując nieco świętowanie nowemu mistrzowi Anglii.
Fot. Getty Images
Pierwsza połowa przebiegała niemalże całkowicie pod dyktando zawodników Pepa Guardioli. Co prawda Liverpool miał swoje sytuacje, a Mohamed Salah trafił w słupek jeszcze przy wyniku remisowym, to dość szybko okazało się, kto jest lepszy w dzisiejszym dniu. City w 25. minucie otrzymało rzut karny, który na bramkę zamienił De Bruyne. 10 minut później wynik podwyższył Sterling, który wcześniej wywalczył „jedenastkę”, a tuż przed przerwą trzecią bramkę zdobył Phil Foden. Śmiało można powiedzieć, że Obywatele postanowili wykorzystać szpaler, którzy utworzyli rywalom, jako motywację i chcieli wręcz jak najbardziej upokorzyć The Reds.
W przerwie Klopp wymienił Joe Gomeza, a więc środkowego obrońcę, na Oxlade-Chamberlaina, środkowego pomocnika, chcąc najwyraźniej nieco podkręcić poczynania ofensywne swoich podopiecznych. Nie do końca mu się to udało i dalej to City kontrolowało przebieg meczu, nie spiesząc się i nie forsując tempa, choć ewidentnie zależało im na pokaźnym zwycięstwie. Podopieczni Guardioli, korzystając z szerokości, jaką dawał Mahrez, potrafili wychodzić z groźnymi kontratakami i po jednym z nich właśnie Algierczyk oddał strzał, po którym wprowadzony Oxlade-Chamberlain trafił do własnej siatki. Trzeba jasno zaznaczyć, że pierwszoplanowymi postaciami tego meczu byli Sterling oraz De Bruyne, ale szczególnie Belga musimy pochwalić, bo zagrał po prostu mecz kompletny. W samej końcówce jeszcze do siatki trafił właśnie Mahrez, ale ten gol został anulowany.
Oczywiście Liverpool został już oficjalnie mistrzem Anglii, ale w pierwszym meczu po zdobyciu tytułu doznał dotkliwej porażki. Manchester City był drużyną zdecydowanie lepszą, a trzeba też pamiętać o grającym na środku obrony 19-letnim Ericu Garcíi. Do powrotu Ligi Mistrzów jeszcze sporo czasu, ale takie spotkania z pewnością nie budzą zbyt wielkiego optymizmu wśród kibiców Realu Madryt. The Citizens pokonują obecnego już mistrza Anglii 4:0 i głośno uderzają pięścią w stół. Być może niektóre ich mecze przed pandemią nie były idealne, ale tym razem po raz kolejny pokazali, jak groźnym przeciwnikiem mogą być.
Manchester City – Liverpool FC 4:0 (3:0)
1:0 Kevin De Bruyne 25' (rzut karny)
2:0 Raheem Sterling 35' (asysta: Foden)
3:0 Phil Foden 45' (asysta: De Bruyne)
4:0 Alex Oxlade-Chamberlain 66' (gol samobójczy)
Manchester City: Ederson; Walker (73' Cancelo), García, Laporte (80' Otamendi), Mendy; Rodri, Gündoğan; Foden, De Bruyne, Sterling (80' Bernardo); Jesus (58' Mahrez).
Liverpool: Alisson; Alexander-Arnold (76' Williams), Gomez (46' Oxlade-Chamberlain), Van Dijk, Robertson; Henderson, Fabinho, Wijnaldum (62' Keita); Salah, Firmino (62' Origi), Mané (85' Minamino).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze