Advertisement
Menu

Joyeux anniversaire, Zizou!

Zinédine Zidane obchodzi dziś swoje 48. urodziny. Z tej okazji życzymy trenerowi Realu Madryt wszelkiej pomyślności w życiu prywatnym i zawodowym.

Foto: Joyeux anniversaire, Zizou!
Fot. Getty Images

Gdy w styczniu 2016 roku Florentino Pérez ogłosił światu, że Zinédine Zidane zastąpi na stanowisku szkoleniowca Rafę Beníteza, na horyzoncie pojawiało się więcej znaków zapytania niż drzew w lesie. Czy to już ten moment? Czy nie brakuje mu doświadczenia? Czy nie zszarga sobie nazwiska? Czy jako początkujący trener będzie w stanie pozbierać do kupy kompletnie rozbity zespół?

Chyba każdy z nas zadawał sobie podobne pytania, niezależnie od tego, czy byliśmy za czy też przeciw zatrudnieniu Zizou. Dziś nasz Łysy Mistrz obchodzi 48. urodziny, dając nam tym samym okazję, by po raz kolejny sięgnąć pamięcią wstecz i przypomnieć sobie, jak piękny rozdział napisał w historii Realu Madryt. By uświadomić sobie, jak bezzasadne były wszelkie obawy, kiedy przyszło mu z marszu wejść do najbardziej wymagającej szatni świata.

Zidane okazał się facetem, który nie potrzebował błyszczeć na konferencjach (choć po powrocie w pewnym stopniu nadrabia zaległości) i stosować wojskowych metod, aby wyrobić sobie autorytet. Od początku wydawało się, że do trenerki – tak samo, jak do kopania piłki – ma po prostu naturalny talent i charakter. Efekt? Żeby się nie pogubić, najlepiej wymienić od myślników:

– Mistrzostwo Hiszpanii
– Superpuchar Hiszpanii x2
– Superpuchar Europy x2
– Klubowe Mistrzostwo Świata x2
– Liga Mistrzów x3
Dziesięć trofeów. Amen.

Spoglądając na to zestawienie, nietrudno zrozumieć, dlaczego tak bardzo bolały nas serca, gdy po historycznym triumfie w Kijowie niczym grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, że Zizou rezygnuje z pracy. Odejście Francuza oznaczało bowiem koniec najwspanialszego okresu w najnowszej historii klubu. I w efekcie to, czego najbardziej można było się obawiać – początek olbrzymiego bałaganu. Ani Lopetegui, ani Solari – choć trzeba jasno zaznaczyć, że zadanie było wyjątkowo niewdzięczne – nie potrafili udźwignąć ciężaru prowadzenia zespołu, który przez trzy kolejne lata niepodzielnie dominował w Europie.

Tak naprawdę już w momencie rozstania można było jednak podskórnie wyczuć, że z Zidane'em mówimy sobie raczej „do zobaczenia” niż „żegnam”. W większości z nas wciąż gdzieś pozostawało to dziwne poczucie, że nasze drogi ponownie się zejdą. Nie wiadomo kiedy, ale się zejdą. Jak miało się okazać, doszło do tego prędzej niż później. Po dziewięciu miesiącach Zizou był już znowu z nami. Francuz objął zespół ponownie w marcu zeszłego roku, postawiony w dość dziwnej sytuacji. Z jednej strony wchodził do zespołu, który już wszystko przegrał, z drugiej – miał ten komfort, że do końca sezonu nikt nie będzie oczekiwał od niego niczego wiążącego. Oczywiście, Real Madryt powinien był do końca sezonu 2018/19 prezentować się o wiele godniej. Prawdziwa misja starego-nowego trenera rozpoczęła się jednak dopiero przy okazji pierwszego oficjalnego starcia tego sezonu. Jak na razie zdobyliśmy już Superpuchar Hiszpanii oraz pozostajemy na dobrej drodze do odzyskania mistrzostwa kraju. Jesteśmy jeszcze także w grze o Ligę Mistrzów, choć tam zadanie wydaje się już bardziej skomplikowane.

Choć najświeższe wspomnienia dotyczą rzecz jasna Zidane'a – trenera, wyjątkową ignorancją byłoby nie przypomnieć sobie także Zidane'a – piłkarza. Piłkarza magicznego, pełnego gracji i kapitalnego pod względem techniki użytkowej. Zizou był jednym z tych zawodników, którzy wlewali w serca kibiców spokój i dodawali pewności, gdy tylko piłka znajdowała się pod jego nogami. Najbardziej pamiętanym momentem Zidane'a w Realu jest niewątpliwie wspaniały gol w finale Ligi Mistrzów w Glasgow. Niemniej jednak, ograniczanie się tylko do tego byłoby dla Francuza wyjątkowo krzywdzące.

Z okazji urodzin życzymy ci, Mistrzu, by twoja odważna decyzja o powrocie koniec końców okazała się słuszna. Byś po poprzednim fatalnym sezonie oprócz Superpucharu Hiszpanii dorzucił jeszcze do wora co najmniej kolejne mistrzostwo. No i fajnie by było, gdyby czasami na grę zespołu spoglądało się z nieco większą przyjemnością. Jesteś łebski gość, na pewno jesteś w stanie tego dokonać.

Joyeux anniversaire, Zizou!
Wszystkiego najlepszego, Legendo!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!